ENDO_SIERPIEŃ
Sierpień zamknąłem z 218 kilometrami na liczniku. To drugi raz w tym roku, kiedy to udało mi się pokonać magiczną granicę 200 km.
Zacząłem dosyć intensywnie – od I Rudzkiego Półmaratonu Industrialnego. To, co wydarzyło się w Rudzie, na zawsze pozostanie w mojej pamięci. W trakcie biegu 4 razu musiałem udać się na tzw. stronę. Doprowadziłem swój organizm na skraj odwodnienia. Po powrocie do domu padłem jak długi i zasnąłem na ponad 12 h. Morał tej historii jest następujący: na drugi raz będę się baczniej przyglądam potrawom, które wylądują w moim żołądku w dniu biegu. W Rudzie chyba nieco przeholowałem. Lody? Pizza? Hańba mi i żal.ru!
Na kłobucki szlak wróciłem w trzeci weekend sierpnia. Wykonałem wtedy 283% normy. W sobotę zrobiłem 20 km w średnim tempie 4:55 min/km. Dzień później – 25 km w średnim tempie 5:20 min/km. Jak długo biegam, jeszcze nigdy nie zrobiłem 45 km w 2 dni. Bez skrupułów zjadłem pół blachy jabłecznika. Należało mi się.
W drugiej połowie sierpnia byłem na zasłużonym urlopie. Miało być polskie morze, skończyłem w polskich górach. Czasu starczyło tylko na 1 trening, więc starałem się nim maksymalnie delektować. Zdjęcia gór o poranku w HD? Znakomita sprawa.
To właśnie w górach zapisałem się na 20. Jubileuszowy Międzynarodowy Bieg Uliczny w Jaworznie. Dystans 15 km, więc dla mnie zupełna nowość. Fajna impreza, więc zapewne wrócę tam za rok.
Jak zakończyłem sierpień? Kontrolną 30-stką. Wstałem skoro świt, aby zdążyć przed kolejną falą upałów i ruszyłem w trasę. Trzydzieści kilometrów pokonałem w średnim tempie 5:04 min/km. Ostatni przebiegłem w tempie 4:49 min/km. Nie chcę się napalać na złamanie 3:30 h w trakcie PKO Silesia Marathon [zapewne skończy się tak jak zawsze 😉 ], ale kurde… może wreszcie jest szansa, aby tego dokonać i wpisać to sobie w CV?
W sumie: trochę się obijałem, trochę odwodniłem, a także zdobyłem życiówkę na dystansie 15 km.
A jak Tobie minął lipiec i sierpień?
[shareaholic app=”share_buttons” id=”10261725″]
[shareaholic app=”recommendations” id=”10261733″]