Endomondo – byłem Ci wierny od pierwszego mojego biegowego treningu. Zapisywałem w Tobie wszystkie swoje aktywności od 20 marca 2012 r. Wybrałem Cię nie po to, aby brylować na fejsie; że wczoraj zrobiłem 10 km, a dzisiaj tylko 9,5 km. Wybrałem Cię, bo miałeś ciekawą aplikację na androida. Byłeś przejrzysty i spodobałeś mi się od pierwszej chwili. Wybaczyłem Ci nawet jak wymyśliłeś usługę premium i zablokowałeś mi większość biegowych statystyk. To co się stało ostatnio – tego wybaczyć Ci nie potrafię.
Nie wiem nawet od czego zacząć. Może od wielkości poszczególnych elementów? Wchodząc w zakładkę „Trening”, naszym oczom ukazuje się miesięczne zestawienie wszystkich aktywności. Dzieje się to dokładnie na całej szerokości i długości mojego monitora. Ja się pytam: „Po co? Dlaczego musi to być, aż tak duże?!?” Może na ajpadzie dziesięć wygląda to elegancko. Może, jak ktoś dysponuje co najmniej dwoma monitorami, bądź ma PC-ta podpiętego do 60 calowej plazmy – jest ok. Ale w pozostałym przypadku? Przecież poprzedni kalendarz był genialny w swej prostocie. Niewielki, kompaktowy i od razu było wiadomo, co się wydarzyło. W tej chwili trzeba najpierw najechać kursorem na dany dzień, a dopiero później odczytać co jest czym i jak długo trwało. Tutaj pojawia się kolejne utrudnienie. Jeżeli np. biegliśmy w Biegu Fiata i tak nazwaliśmy sobie trening, w kalendarzu widnieje on jako „Running” – brakuje dodatkowego opisu. Scrollujmy dalej.
No właśnie. Kiedyś wszystko można było sprawdzić nie nadwyrężając kółka w myszce. Wszystko było podane na tacy. Teraz trzeba się nim nakręcić, aby dotrwać do końca statystyk.
Pod kalendarzem znajdziemy sporych rozmiarów ramkę, na której zamieszczono 3 dane: dystans, czas i ilość spalonych kalorii. Jeżeli do treningu dodamy zdjęcia, pojawią się one w tle. Zjedźmy pół metra niżej.
Z lewej strony pojawią się dalsze statystyki biegu, a z prawej – mapa. Ale zaraz, zaraz! Tych statystyk jakby nieco mniej? Zgadza się. Teraz tak to wygląda:
a) na górze wspomniany przeze mnie dystans, czas treningu i ilość kalorii,
b) po lewej stronie mapy: min/max wysokość, łącznie w górę/w dół, a także średnie i max tempo
c) po obniżeniu strony o kolejne metry, dotrzemy do statystyk związanych z pracą naszego serca.
Poprzednio wszystko było w jednym miejscu:
Zajmijmy się wykresem dotyczącym analizy tempa przebiegniętych kilometrów. W starszej wersji 1 słupek oznaczał 1 km. Tutaj też tak jest, ale chyba tyko do 20-ego km. Powyżej tego dystansu każdy słupek oznacza… 5 km. Poniżej znajdziecie porównanie tego samego maratonu, w dwóch odsłonach Endomondo.
Gdzie tu sens i logika? Po co tak oddalać od siebie te słupki? Tak wiele pytań, a tak mało sensownych odpowiedzi.
Fajną sprawą (chyba jedną z niewielu), jest zakładka „Najlepszy dystans”. Teraz lepiej się to prezentuje:
Profil Endomondo na FaceBooku od kilku dni jest atakowany prze rzesze niezadowolonych użytkowników. Choć zamieściłem tam też i swój komentarz, wątpię, aby to coś dało. Wydaje mi się, że nowy właściciel Endomondo (Under Armour) liczy na to, że fala konstruktywnej krytyki wkrótce straci swój pęd. Jest głuchy na wszelkie apele dotyczące powrotu do starszej wersji. Zapewne w niedługim czasie zmianie ulegną także pozostałe zakładki na stronie. Założę się, że wszystkie będą tak samo wielgachne. O brakach w spolszczeniu nawet nie wspominam. Nie wszystko działa tak jak powinno. Gdzie byli testerzy, gdy ich nie było?
Czy Endomondo potrzebowało, aż tak gwałtownej zmiany? Może i potrzebowało, ale zapewne dałoby się to zrobić w bardziej kulturalny i uczciwy sposób. Pytając o radę użytkowników portalu, a nie ludzi, którzy o sporcie nie mają chyba bladego pojęcia. Szkoda, że nie wzorowano się na Garminie. Jego connect.garmin.com jakiś czas temu uległ modernizacji. Nie odbyło się to jednak w takim pośpiechu i z tyloma błędami. Co zrobił Garmin? Wprowadził nową wersję zachowując jednocześnie starą. Zakomunikowali: „Hej! Spójrzcie co zrobiliśmy! Możecie przełączyć się na nowszą wersję. Dajcie znać co o tym myślicie. Czekamy na Wasz feedback!”. Co obwieściło Endomondo? -> „Mamy nową wersję. Łapcie, no i nie grymasić mi tam!”.
Nie pozostało mi nic innego, jak przesiąść się na connect.garmin.com. Endomondo jest obecnie zbyt rozlazłe. Wygląda bardziej jak prezentacja w programie typu PowerPoint, niż miejsce, w którym łatwo przeanalizować swój trening.
——————————- [AKTUALIZACJA ] ——————————
W dniu 28 maja 2015 r., niejaka Endo Eva, zamieściła post o następującej -> treści.
Stary wygląd enodmondo powrócił. Zobaczymy na jak długo.
————————— [AKTUALIZACJA ENDE] —————————
2 komentarze
Niestety, nie wszystko co nowe jest lepsze od poprzedniej wersji. Na plus dałbym jeszcze łatwiejszą zmianę ustawień prywatności. Wcześniej trzeba było wykonać jedno kliknięcie więcej, żeby wejść w tę opcję, a ja zawsze ukrywam trasę biegu, jak startuję spod domu. Endomondo używam tylko do rejestracji treningów w ramach rywalizacji firmowej, nie analizuję treningów, więc inne opcje mnie nie interesują.
Czytałem
kilka pozytywnych komentarzy w sprawie rozwiązania kwestii ustawień
prywatności. Mam wrażenie, że te wszystkie duże plansze i nieporęczne
wykresy, są ukłonem w stronę tzw. niedzielnych biegaczy. Dla których
bieganie to przede wszystkim lans i fejs. Pytanie czy ilość nieaktywnych
kont zrobi w ogóle wrażenie na endomondowym zarządzie. Wydaje mi się,
że nie.