Jakież było moje zdziwienie, gdy wraz z pokonywaniem kolejnych kilometrów, ludzi wcale nie ubywało. Za każdym zakrętem było ich coraz więcej, albo równie sporo. Przez chwilę czułem się jak w Berlinie i Tokio. Po raz pierwszy w życiu czerpałem taką dziką i niepohamowaną frajdę z biegu. Serio!
2 godziny przed biegiem przez Ołomuniec przeszła burza, a zaraz po niej wyszło słońce. Doprowadziło to do tego, iż miejscami było nieco duszno. Po raz pierwszy spotkałem się z tym, że za punktami z żywnością wolontariusze rozdawali mokre gąbki. Genialna sprawa. Jedna gąbka wystarczyła, aby człowiek mógł się schłodzić i z powrotem wrócić do gry.
Pierwsza połowa minęła bez żadnego problemu. Druga była zdecydowanie wolniejsza. Średnie tempo spadło z 4:15 na 4:30 min/km. Zacząłem opadać z sił. Powody były dwa: brawura w trakcie biegu, a także seria czerwcowych startów. 7 VI biegłem 5 km przy Maratonie Wolności, a 12 VI w Ekologicznym Godzinnym Biegu Nocnym. Zmęczenie uległo kumulacji i dzięki temu nieco zamuliło mi nogi. Szczególnie na ostatnich dwóch kilometrach. Wtedy to po raz pierwszy biegłem powyżej 5 min/km.
![]() ![]() |
![]() ![]() |
Do końca nie byłem pewien jaki osiągnę wynik. Przewidywałem, że może to być między 1:35 h, a 1:40 h. Koniec końców na metę wpadłem z czasem 1 h 35 min i 53 s. Uścisnąłem dłoń Carlo Capalbo – twórcy cyklu biegów „RUNCZECH”, a następnie udałem się po medal.
Tutaj znajdziecie zdjęcie porównawcze:
Wśród kobiet zwyciężyła Mary Keitany, który metę pokonała z czasem 1:06:38 (bijąc przy tym rekord trasy o 2 minuty). Drugie miejsce zajęła Rose Chelimo (1:08:33), a trzecie Angela Tanui (1:08:41).
Wśród mężczyzn triumfował Josphat Kiptis z czasem 1:00:21. Drugi był Jonathan Mayo (1:00:32), zaś trzeci Cosmas Birech (1:01:01) [źródło: bieganie.pl].
![]() ![]() |
![]() ![]() |
Brałem udział w wielu biegach, ale to co wydarzyło się w Ołomuńcu przeszło moje najśmielsze wyobrażenia. Nie sądziłem, że 200 km od domu znajdę bieg, którego organizacja dorównuje największym imprezom na świecie. Jeszcze nigdy nie byłem świadkiem tak mocnego wsparcia od kibiców. W tym wszystkim była jakaś taka szczerość. Uśmiech ludzi, ich okrzyki. Było widać, że w ten dzień mieszkańcy oddają swoje miasto biegaczom. Robią to przy tym w tak elegancki sposób, że reszta mogłaby się od nich uczyć.
Uważam, że wkrótce na środku rynku pojawi się pomnik Carlo Capalbo – Włocha, który stoi za runczech.com. To on jest odpowiedzialny za całe to zamieszanie. To dzięki niemu, na kilka dni Ołomuniec skupia uwagę biegowego świata [polecam tekst, znaleziony na stronie bieganie.pl].
Ołomuńcu! Cholernie mnie urzekłeś!
Za rok postaram się do Ciebie wrócić.
[zdjęcia bez grafiki „drogadotokio.pl” pochodzą ze strony runczech.com].
[shareaholic app=”share_buttons” id=”10261725″]
[shareaholic app=”recommendations” id=”10261733″]
5 komentarzy
Świetna relacja – dzięki. Powinieneś być oficjalnym ambasadorem runczech na PL 😉 Nie powiem, coraz częściej sprawdzam biegi w Czechach, pytanie nie czy, ale kiedy wreszcie też tam wystartuję 🙂
Dzięki! Starałem się oddać, którymi jeszcze nadal żyję 😉 Wiem jedno – w przyszłym roku wracam do Czech. Jeżeli nie do Ołomuńca, to zapewne gdzieś, gdzie pojawi się logo runczech.com 🙂
Ten bieg to super połączenie pięknego miasta szczególnie starej czesci wpisanej chyba na listę Unesco oraz fajnej imprezy biegowej, wraz z ekipą biegliśmy w tym roku po raz trzeci. I ja na pewno pobiegnę znów w 2016, tym bardziej że obecnie dojazd ( o czym piszesz , w moim przypadku z Katowic ) , to naprawdę bajka, same autostrady. pzdr
Klimat półmaratonu jest nie do podrobienia! 🙂 Serio, miejscami czułem się jak w Berlinie. Czyli za rok się spotykamy? 😉
Tak, za rok się spotykamy 😉