Kojarzycie kalendarze adwentowe? Takie z czekoladowymi figurkami? Gdyby zrobili wersję dla biegaczy, to u mnie pod dwudziestką czwórką musiałoby się znaleźć logo RunCzech, a pod spodem napis: „Mattoni Olomouc Half Marathon”. To nawet mogłaby być kuwertura zawinięta w ozdobny celofan – na otwarcie okienka czekałbym z taką samą ekscytacją. W tym roku ponownie zawitałem do Ołumuńca. Nie było innej możliwości.
Do Ołomuńca przyjechałem w dzień biegu. Sporych rozmiarów korek, który pojawił się zaraz przed zjazdem z autostrady spowodował, że o miejscu parkingowym w okolicy EXPO mogłem tylko pomarzyć. Szybki rekonesans na pobliskim osiedlu i udało mi się znaleźć miejsce skrojone idealnie do moich potrzeb: czeskie drzewo, czeski cień i wymiary, które pasowały pod moją równie czeską Skodę. Mogłem wyruszyć po pakiet startowy.
EXPO usytuowano w budynku „Výstaviště Flora Olomouc”. Przed głównym wejściem ponownie wystawiono dwa modele VW, a także dmuchaną bramę, która wskazywała jedynie słuszny kierunek. Po wejściu od razu udałem się na piętro, gdzie można było odebrać pakiet startowy.
Co znalazłem w środku?
Bardzo dziękuję.
Przeszedłem się po stoiskach, które były rozmieszczone w środku hali, ale także w jej obrębie. Na EXPO naprawdę sporo się działo. Były pokazy zapasów, pojawili się bokserzy, sztangiści, a także konie. Od razu na wejściu dostałem schłodzoną wodę. Tak to ja mogę zwiedzać każde targi.
Zrobiłem kilka zdjęć (m.in. w swojej niedzielnej koszulce z Tokio), po czym udałem się na rynek miejski, gdzie kończono instalację startu/mety. W plecaku miałem 2 litry wody. Chyba nikogo nie zdziwię pisząc, że było gorąco. Starałem się więc cały czas nawadniać.
Wkrótce potem udało mi się spotkać z Pawłem z bloga Bookworm on The Run (bwotr.pl), a także Tomkiem, który również się tam udziela. To nie było pierwsze i ostatnie blogerskie spotkanie tego dnia. Okazało się, że Ołomuńcu miał miejsce chyba jakiś nieoficjalny zlot biegających i o tym piszących.
7 komentarzy
Święte słowa, tak było – świetna relacja Marku. Się zastanawiam czy w tym upale, który opisujesz w poprzednich relacjach to ja bym się zmieścił w limicie 😉
Dzięki 🙂
Wbrew pozorom, rok temu było… jeszcze cieplej. Powietrze można było kroić siekierą. W tym roku to była istna bryza znad morza 😉
Super jest przeczytać o biegu, w którym brało się udział, ale widzianym innymi oczyma 🙂 Do zobaczenia znów na kolejnych zawodach !
No oczywiście, że musimy się spotkać. Przy okazji będzie możliwość spłaty długu, który urósł w jednej z czeskich knajp 😉
Kusi mnie ta Regatta 1/2 Maraton Babia Góra. Szczególnie po Waszych wspólnych relacjach. W przyszłym roku postaram się ją z Wami zrobić.
A może wcześniej ? 12 sierpnia pobiegnę „Chudego Wawrzyńca”, biegniemy we dwóch z kumplem, a pokój w okolicach Rajczy mamy…. 3-osobowy 🙂 jakby co 🙂
Dzięki za propozycję.
Wtedy akurat będę się urlopował nad polskim morzem. Będę za Was trzymał kciuki między rozbijaniem parawanu, a kolejnym piwem z sokiem pitym przez słomkę 😉
Dobrze, to ja między 40 a 50 km pomyślę jak pijesz to piwo za parawanem nad wodą, zwłaszcza jak będzie u mnie upał 🙂 ale będę już po urlopie, więc mam nadzieję pełen sił do zmierzenia się z Chudym 🙂