Close Menu
    Facebook X (Twitter) Instagram
    Facebook Instagram YouTube
    drogadotokio.pl – Blog o bieganiu
    • Relacje
      • Starty
      • Treningi
    • World Marathon Majors
      • Boston Marathon – 2023 i 2024
      • Virgin Money London Marathon – 2019
      • Bank of America Chicago Marathon – 2018 i 2022
      • TCS New York City Marathon – 2017 i 2019
      • Tokyo Marathon – 2015
      • BMW Berlin Marathon – 2013 i 2021
    • RunCzech
    • Testuję
    • Teksty
    • Tablica wyników
    • Więcej info
      • FAQ
      • Media
      • O mnie
      • Współpraca
    drogadotokio.pl – Blog o bieganiu
    Jesteś tutaj:Home»Relacje»IX Półmaraton Dorotki z plusem – 15.06.2024 r.

    IX Półmaraton Dorotki z plusem – 15.06.2024 r.

    0
    By Marek on 3 lipca 2024 Relacje

    Niedaleko 19-ego kilometra skręciliśmy ostro w prawo i trafiłem na jeden z ciekawszych fragmentów całej trasy – wąskiej dróżki wśród drzew:

    Wreszcie było trochę cienia, z którego wcale nie chciało mi się wychodzić:

    Trafiłem na pole, a za nim na dalszą część ścieżki:

    Czułem się tam jak w jakimś Hobbitonie. Po kilkudziesięciu metrach wyłoniła się Dorotka:

    Rozpocząłem mozolny etap wdrapywania się na jej szczyt. Łatwo nie było. W większości ww. podbieg pokonałem szybkim marszem. Gdy dotarłem do linii drzew, okazało się, że nawet i szybki marsz może się okazać zbyt dużym obciążeniem.

    Po dłuższej chwili zostawiłem za sobą kościół i pognałem w dół.

    Trafiłem tam na zjawiskowy punkt odżywczy. Było tam wszystko, czego dusza zapragnie: jadło, picie i dobra muzyka. Brakowało chyba tylko papieskich kremówek.

    Było tam tak fajnie, że a żal było ich opuszczać. No, ale nadszedł czas pożegnania. Jako, że teraz poruszaliśmy się w dół, rozpędziłem się do tempa 4:30 min/km!

    Po zbiegnięciu z Dorotki dotarliśmy do większej ilości zabudowań. Las i polne drogi zamieniliśmy na domki wielorodzinne.

    Niestety znowu zacząłem się źle czuć. Jedzenie i picie przychodziło mi z wielkim trudem, a gdy już ta sztuka udała mi się choć połowicznie, zabierałem się za arię stworzoną z odbić i beków. Nic, co ludzkie nie jest mi obce, ale do cholery – bez przesady!

    Do tej pory w kadrze miałem wiele bardziej, bądź mniej upierdliwych podbiegów, ale te dwa kolejne po raz kolejny powaliły mnie na łopatki.

    Pierwszy z nich pojawił się na 23-stym km trasy:

    A drugi o kryptonimie „Piekło Maliny” – dokładnie kilometr dalej;

    O biegu można było tam zapomnieć. To było po prostu niewykonalne.

    Jedyny plus tego podbiegu był taki, że do mety mieliśmy już tylko (albo aż) 6 kilometrów. No i pojawił się zbieg. Chwilo trwaj!

    Co z tego, skoro kolejne 2,5 km to był nieustanny podbieg? 😉

    Ostatnie 4 kilometry składały się z licznych podbiegów i zbiegów. Ten fragment naprawdę dał mi popalić. Niby już za chwilę, już za minutę ta gehenna się skończy, a tutaj przed oczami pojawiało się takie coś:

    Przed każdym takim podbiegłem bałem się tego, co mnie spotka zaraz po nim. Czy kolejny podbieg będzie jeszcze potężniejszy? Czy wreszcie będę mógł chwilę odpocząć truchtając po w miarę równej drodze? Tyle pytań, a tak mało odpowiedzi.

    Pamiętam, że w niedługim czasie po minięciu 30-ego kilometra, skręciłem ostro w lewo. Gdyby nie panie, które stały za ogrodzeniem, prawdopodobnie do dzisiaj biegłbym w dół. Widząc, że zbaczam z trasy z bananem na gębie, że wreszcie mogę się rozpędzić, krzyknęły do mnie: „Panie! Pan skręci w prawo!”.

    Spoglądam w prawo, a tam wiecie co? Kolejny podbieg xD
    Bo jakże by inaczej.

    Wtedy bolało mnie już zupełnie wszystko, a tętno dobijało do 180 unm. Do mety odliczałem nie metry, a centymetry sześcienne.

    Spojrzałem na Garmina i doszedłem do wniosku, że zrobię co w mojej mocy, aby złamać 3:30 h. Była spora szansa na to, aby zrobić z to z kilkuminutowym zapasem.

    Znowu było z górki, więc włączyłem nitro i pognałem przed siebie.

    Przebiegłem przez drogę, a następnie skręciłem w lewo:

    Do upragnionego finiszu dzieliło mnie już kilkadziesiąt sekund.

    W oddali dostrzegłem Magdę, która krzyknęła do mnie i mocno chwyciła mnie za rękę. W taki sposób pokonaliśmy ostatnie metry.

    Zaraz za metą wykonano nam jedno z ładniejszych zdjęć z biegów:

    Sorry za Caps Locka, ale byłem po prostu WYKOŃCZONY. Serio!

    wynik: 3:26:20

    Ostatecznie zająłem 21 miejsce w klasyfikacji OPEN i 12 w klasyfikacji wiekowej. Mogło być lepiej, ale stało by się to… gdybym trenował. A nie robię tego od dłuższego czasu. Wyżej tyłka nie podskoczę.

    Jak oceniam organizację?

    Ponownie na mocną szóstkę! Organizator po raz kolejny stworzył znakomity bieg, w którym chce się ponownie wystartować. Ba! To nie tylko jeden bieg, a cały cykl począwszy od Rogocrossa, a skończywszy na Ultra maratonie.

    Po biegu zabrałem się za posiłek, a także bezalkoholowe piwo. Przez długi czas rozmawiałem z przyjaciółmi. Było genialnie.

    Jak oceniam swój występ?

    No cóż, podobnie jak w zeszłym roku, tak i w tym musiałem odchorować godzinę startu. Dla mnie 15:00 to czas na obiad, a nie start na dystansie 32 km na trasie, na której aż roi się od podbiegów. Chciałem się dobrze przygotować jedząc pesto o godzinie 11:00, ale chyba to był błąd, bo czułem je przez większość trasy.

    Będąc na trasie wróciłem myślami do czasów, kiedy trenowałem pod skrzydłami Dawida Maliny. To był 2022 rok, a mnie udawał się dosłownie każdy bieg. Od kiedy ponownie biegam sam dla siebie 3 razy w tygodniu, po 20 km, jakość zeszła niestety na drugi plan. No i to wszystko było widać na trasie Dorotki. Brakowało mi siły i wytrzymałości. Bynajmniej teraz nie narzekam, a po prostu głośno to akcentuję.

    Jednego jestem pewny – w przyszłym roku ponownie wracam do Rogoźnika.

    Krem z filtrem już mam przygotowany.

    1 2
    biegi w rogoźniku półmaraton rogoźnik
    Share. Facebook Twitter Pinterest LinkedIn Tumblr Email

    Więcej podobnych tekstów? Proszę bardzo:

    III Siemianowicki Bieg „Śladami Wojciecha Korfantego” – 27.04.2025 r.

    XII Bieg Wiosenny w Parku Śląskim – 22.03.2025 r.

    Siemianowicka Piwna Mila 2024 – 12.10.2024 r.

    Leave A Reply Cancel Reply

    • Polub
    • Obserwuj
    Facebook
    Comments Box SVG iconsUsed for the like, share, comment, and reaction icons
    Marek - drogadotokio.pl
    17 godzin temu
    Marek - drogadotokio.pl

    Dzień dobry Państwu! 🎩

    Do zobaczenia za kilka dni ❤️
    ... Więcej...Mniej...

    Dzień dobry Państwu! 🎩

Do zobaczenia za kilka dni ❤️
    Zobacz na FB
    · Podziel się
    Share on Facebook Share on Twitter Share on Linked In Share by Email
    View Comments
    • Likes: 33
    • Shares: 0
    • Comments: 25

    Skomentuj na FB

    Zdrówka 🤗💪

    Zdrowia!

    Powodzenia.💪

    Trzymam kciuki i życzę zdrowia 🍀

    Zdrówka 🙂

    Zdrówka

    Trzymaj się!

    😬

    Powodzenia ✊🏼👋🏻

    Zdrówka 💪💪

    Zdwrowotności !!! i serdeczności 😘

    powodzenia 🤞 ✊

    Zdrowia!

    Zdrówka!!!!

    Robi się poważnie. Powodzenia

    Powodzenia 👍👍

    Piękna ścieżka awansu 😉 Zdrówka ☺️

    Tylko pozytywnych wibracji 🍀

    kciuki!💪✊️

    Trzymamy kciuki. Po tym wszystkim zrobisz życiówkę 3.15😀😀🏃‍♂️

    Powodzenia 😉

    Powodzenia i trzymamy kciuki.

    Znam tą windę...

    Ja bym od razu walił na kaplicę. 🤓

    Trzymaj się🫡

    View more comments

    Load more
    Instagram
    Polecam

    Copyright © 2014-2023 Drogadotokio.pl

    Type above and press Enter to search. Press Esc to cancel.