Są takie imprezy, o których myślę od razu, gdy planuję starty w nadchodzącym sezonie. Jedną z nich jest Ekologiczny Nocny Bieg Godzinny, który od 10 lat rozgrywany jest na bieżni kompleksu sportowego Pszczelnik w Siemianowicach Śląskich. 12 czerwca 2015 r. odbyła się X – jubileuszowa edycja. Dla mnie był to już trzeci start w tych zawodach. Wiem jedno – zapewne wrócę tam za rok.
Trening na bieżni kojarzy się przeważnie z mocnymi akcentami, po których serce jeszcze długo do siebie dochodzi. Bieganie po owalu niesie ze sobą wiele plusów. Między innymi:
– nie ma podbiegów, które wytrącają z rytmu,
– odcinki są wymierzone i zamiast GPSa wystarczy najzwyklejszy stoper.
Co jeszcze? Raczej ciężko pomylić trasę. Człowiek może w 100% skupić się na treningu.
Reguły biegu są proste: są II grupy po ok. 50 osób. Każdy biegnie przez godzinę skręcając cały czas w lewo. Bieżnia + godzina? Ciężko o mniej obciążające psychikę wydarzenie.
Jako, że wylosowałem start w II grupie, bieg miałem rozpocząć o 22:55. Moim celem było złamać 15 km. Oznaczało to tempo w okolicach 4 min/km. Po całym dniu pracy, ciężko jest się czasem nastawić na taki wysiłek. Zdecydowanie lepiej wychodzi mi to rano. Rok wcześniej udało mi się przebiec 14 km i 52 m, więc było co poprawiać.
Przed rozpoczęciem imprezy, w gąszczu głów odnalazłem kilku znajomych. Ku mojemu zdziwieniu podeszło do mnie kilka osób, które kojarzą mnie jedynie z tego oto miejsca. Cholera! Bardzo miło, że ktoś czyta to, co tutaj piszę, a później się do mnie przyznaje. Dzięki!
Wybiła 22:55 – ruszyliśmy.
1 km -> 3:45
2 km -> 3:55
3 km -> 3:53
4 km -> 3:56
Każdy kolejny był nieco wolniejszy.
Na początku było ok. Pierwsze okrążenie, trzecie, piąte, jedenaste. Okrążenia same w sobie wydawały mi się trwać stosunkowo krótko. Jeżeli chodzi natomiast o czas biegu ogółem, to ten jakby zatrzymał się w miejscu. Po jakimś czasie spojrzałem na zegar, który umieszczono na linii startu. Byłem pewien, że już dawno minęło 3o min biegu, a tutaj zaledwie 21 minut i ileś tam sekund.
Po połowie niby było już z górki. Człowiek wreszcie mógł zacząć się pocieszać: jeszcze 28 min, a teraz to już przecież tylko siedemnaście! Z każdym kolejnym krokiem biegło mi się jednak coraz gorzej. Płuca nie nadążały za kończynami. Jakby tego było mało, to tak prawie pod koniec, starając się schłodzić wodą, prawie się utopiłem. Nie polecam brać głębokiego wdechu, a następnie lać sobie wodę do ust i w okolicę nosa. Myślałem, że będę musiał na chwilę przerwać, ale na szczęście udało mi się zresuscytować w trakcie biegu.
Spojrzałem na Garmina: wyszło 14 km i 490 m w średnim tempie 4:08 min/km. Niestety nie udało się przebiec 15 km, ale przynajmniej mam nową życiówkę. Chociaż tyle.
14331 m
5 miejsce w swojej turze
OPEN: 13 / 90
Na początku tekstu napisałem o nagrodach rzeczowych. Dodam, że nie dostają ich jedynie zwycięzcy w ogólnej klasyfikacji kobiet i mężczyzn, a także najlepsza biegaczka i biegacz z Siemianowic Śląskich. Co roku przed zawodami wieszana jest karta z miejscami, które mają zagwarantowane nagrody. Można więc np. zająć 14 miejsce od końca, a i tak wrócić do domu z aparatem fotograficznym, bądź inną kamerą do samochodu.
Jeżeli mowa o samej bieżni, to ma ona bardziej charakter ziemny, niż tartanowy. Obiekt wymaga generalnego remontu. Fajnie byłoby mieć w mieście bieżnię z prawdziwego zdarzenia. Taką z oświetleniem i odpowiednią przyczepnością. Może wtedy zmieniłbym swoje nastawienie do biegania w tym miejscu i częściej się tam pojawiał.
[shareaholic app=”share_buttons” id=”10261725″]
[shareaholic app=”recommendations” id=”10261733″]