Po chwili pojawia się ostatnia prosta. Wtedy upał, a także wzmożona alergia, nie miała już dla mnie żadnego znaczenia. Równie dobrze mogło być + 49 stopni, albo – 23. Włączyłem tryb turbo i z impetem przebiegłem linię mety. August Jakubik wykrzykuje moje nazwisko. Coś tam słyszę, że mam znakomite tempo. Odbieram medal spoglądam na Garmina, a tam wynik: 17:32 min. Przebiegnięty dystans: 4 km i 600 m. Że co?!?
Po lewej znajdziecie trasę, którą pokonałem. Od tej oficjalnej różni się miejscem oznaczonym czerwonym okręgiem. To właśnie to miejsce, w którym stał w/w wolontariusz:
Podchodzę do tych, którzy już przybiegli. Rozmawiam z Piotrem i Stanisławem, z którymi znam się od jakiegoś czasu. Nikomu z nich nie nabiło 5 km. Jeden z nich miał 4,8 km, a drugi też coś koło tego. Pojawia się coraz więcej głosów oburzenia. No bo jak to? Człowiek walczy o życiówkę na dystansie 5000 m., a na mecie okazuje się, że brakuje mu dokładnie 400 m.
Podchodzę do kobiety z plakietką „Obsługa Biegu”. Przedstawiam jej problem; że gość przy bramkach chyba zawalił i puścił nas inną trasą. Kobieta przyznaje, że… nie zna trasy na 5 km, ale dziękuje za moją uwagę. Ręce opadają mi na trawę.
Stoję jeszcze chwilę z Eweliną przy trasie maratonu. Staram się dopingować tych, który mierzą się z królewskim dystansem. Z nieba leje się żar. Najpierw dostrzegam Tomasza, z którym przyjechaliśmy na bieg. Później dopinguję Marka, którego poznałem w Tokio. Świat to rzeczywiście taka mała wiocha.
Analizuję to co miało miejsce i nadal nie daje mi to spokoju. To był mój jedyny bieg na tym dystansie w tym sezonie. Chciałem złamać 19 min, a nie przebiegłem nawet odpowiedniej odległości. Podchodzę do Augusta Jakubika, który był jednym ze współorganizatorów. Opisuję mu jeszcze raz całą sytuację. August przyznaje się do błędu i mnie przeprasza. Wie, że dali ciała z organizacją trasy na 5 km.
Wracam do domu z nową życiówką na 4,6 km.
Trochę dziwny dystans i nie wiem, czy w ogóle zapisywać go na swojej tablicy wyników. Chyba zrobię to jedynie dla medalu, który naprawdę może się podobać.
Ostatecznie zajmuje 11 miejsce w klasyfikacji OPEN na 238 startujących.
W kategorii wiekowej M30 jestem 7.
Może gdyby trasa nie posiadała testu, nie byłoby pomiaru czas, a bieg był bezpłatny, nie udzielałbym się tak mocno w TYM wątku na stronie maratonypolskie.pl, a zaraz po przekroczeniu progu mieszkania – nie pisał maila do organizatorów z pytaniem: co teraz? Nie do końca mogę zrozumieć dlaczego tak podstawowa kwestia, jak właściwe przygotowanie trasy, została potraktowana trochę po macoszemu. Dlaczego bramki w tym felernym miejscu nie były związane taśmą, a wolontariusz nie skierował nas we właściwym kierunku?
Spotkałem się z już z głosem, że szukam „dziury w całym” i robię „burzę w szklance wody”. Czy aby na pewno? A gdyby ktoś np. przygotowywał się rok, aby złamać 3:30 h w maratonie. Metę pokonuje z czasem 3:29:55! Radość, euforia i konfetti (dzwoni nawet babcia z okoli Essen!) I wtem wiadomość dnia! Z uwagi na złe oznaczenie trasy, tak naprawdę nie wynosiła ona 42 km i 195 m.
Była krótsza o… 800 m.
Bezpłatnie mogę sobie biegać na co dzień. Jak już za to płacę, to liczę na to, że organizator wywiąże się z realizacji punktów, które sam sobie wpisał w regulamin. Prawidłowe oznakowanie trasy, pomiar czasu, a także bezpieczeństwo zawodników – to filary każdej biegowej imprezy. Gdy zabraknie choć jednego z nich, taki bieg traci sens.
Liczę na to, iż organizator, staropolskim zwyczajem, nie zamiecie problemu pod dywan i postara się wyjść z twarzą z tej całej sytuacji.
[shareaholic app=”share_buttons” id=”10261725″]
[shareaholic app=”recommendations” id=”10261733″]
4 komentarze
Świetna relacja do tego stopnia, że po przeczytaniu całości to mi się zrobiło przykro, że tak wyszło – jakbym tam biegł. Bo dokładnie to samo bym czuł.
A czy wspomniany chłopak nosi nr 110 (bo w tej rozdzielczości nie widzę?). Jeśli tak to przybiegł 17. czyli szybki skubaniec był (albo tak szybko biegł, żeby go nie zadeptali). Tylko wg rocznika to jest 11 latek! A na liście wyników ma wpisany rocznik 1998 (przecież widać, że to NIE jest 17 latek, nieprawdaż?). ciekawe czy zwykła pomyłka przy wpisywaniu 🙂 Do tego on był jedynym dzieckiem z rocznika 2000+
Dzięki!
Chłopak rzeczywiście ma numer 110 i raczej trochę mu brakuje do siedemnastych urodzin 😉
Chyba, że to my się mylimy i za rok, bez problemu będzie mógł zrobić zakupy w pobliskim monopolowym.
Nie mylimy się, rocznik się zgadza. Nie chcę ciągnąć moich spiskowych teorii dalej ale… nie ma jakiejś galerii zdjęć z tego biegu? 😀
Dobra. „Rozgryzłem system”. To nie jest zwykła pomyłka. Ten chłopak nie miał prawa biec, bo zgodnie z regulaminem nie miał ukończonych 16 lat… Kto wie czy nie było więcej takich „perełek”…