Pierwsza połowa mogła sugerować, iż życiówka jest jedynie kwestią najbliższych kilkudziesięciu minut. Biegłem poniżej założonego tempa. Na ok. 13 przeszedłem na chwilę do bardzo szybkiego marszu. Był mi on potrzebny, aby bez problemu przyjąć żel i popić go solidną porcją wody. Odświeżony zabrałem się za pokonywanie kolejnych kilometrów.
Wiatr mógł się dawać we znaki. Były momenty, gdy solidnie wiał prosto w twarz. Choć na trasie było kilka szybkich prostych, nie byłem w stanie nadrobić czasu, który straciłem na kilku kluczowych podbiegach.
Na mecie zameldowałem się z czasem 1:31:07 zajmując 77 miejsce na 951 osób w kategorii OPEN. Przed jej przekroczeniem przybiłem piątkę dyrektorowi biegu.
Czy jestem z siebie zadowolony? Jak najbardziej. Nie pobiłem życiówki, ale na tej trasie, tego wietrznego dnia, raczej bym tego nie dokonał. Wynik pozwala mi z nieco większym spokojem spoglądać na zbliżający się PKO Silesia Marathon. Może wreszcie uda mi się złamać magiczną barierę 3 godzin i 30 minut? Pożyjemy, zobaczymy.
Zaraz po biegu przebrałem się w suche ciuchy i wraz z Eweliną poszedłem na zasłużoną kawę. Z uwagi na to, iż ok 15:00 miała być losowana nagroda w postaci niniejszego samochodu:
musieliśmy się jeszcze uzbroić w cierpliwość.
W międzyczasie odwiedziłem stanowisko fizjoterapii. Jako, że od kilku miesięcy pobolewa mnie sklepienie po wewnętrznej stronie stopy, postanowiłem zasięgnąć rady specjalisty. Rafał z Fizjoterapii Bytom kazał mi się położyć na plecach. Zgiął mi nogę w kolanie, włożył pod nie dłoń i ścisnął mnie tam tak mocno, że przez chwilę nie wiedziałem czy jeszcze jest wrzesień, czy już październik. Ważne, że pomogło.
Koniec końców samochód rozlosowano w okolicach godziny 16:00. Proces przebiegł bardzo sprawnie. Zwyciężczyni od razu się znalazła i nie było takiej sytuacji jak w Jaworznie, gdzie jeden mikser losowano z dobrych 10 minut. Czas między jednym, a drugim losowaniem spędziłem na rozmowie z Pawłem z bloga – bwotr.pl, a także z jego znajomym.
Co zrobić, aby za rok impreza była jeszcze bardziej udana?
Uważam, że warto puścić przodem półmaraton, a bieg na 10,5 km rozpocząć kilkanaście minut później. Byłoby dobrze, gdyby na starcie pojawiły się strefy startowe. Wystarczy kilka flag umieszczonych po obu stronach barierek. Ludzie wiedzieliby gdzie stanąć, aby sobie nawzajem nie przeszkadzać.
Za metą część osób kończyła bieg na 10,5 km, a część rozpoczynała nowe okrążenie. Sam byłem świadkiem sytuacji, w której półmaratończycy pytali z daleka: „Gdzie teraz?”. Jeden nie zdążył uzyskać odpowiedzi i prawie wbiegł na barierkę. Wiem, że stało tam kilka osób. Z tego co pamiętam trzymali w dłoniach białą kartkę A4 z oznaczeniem, że na prawo mają skręcić Ci, którzy kończą bieg na 10,5 km. Biała kartka na 11-stym km trasy, dla zmęczonego biegacza, jest po prostu niewidoczna. Może warto postawić tam wolontariusza z jakimś większym znakiem? 21 km w lewo / 10,5 km w prawo. Tak, aby był on widoczny z większej odległości.
Jak oceniam bieg?
Plusy:
– fajna atmosfera
– pomocni wolontariusze
– ładny medal
– atrakcyjna nagroda rzeczowa – Toyota Aigo
– gąbki w punktach odświeżania
Minusy:
– zbyt wąska trasa na pierwszym kilometrze
– wysoka opłata startowa (55 zł) w stosunku do zawartości pakietu
– część osób otrzymała niekompletny pakiet startowy – zabrakło w nim opasek
– zapis w regulaminie o biegu na 10 km, który wprowadza w błąd
[shareaholic app=”share_buttons” id=”10261725″]
[shareaholic app=”recommendations” id=”10261733″]
10 komentarzy
Fajna relacja, dzięki niej znowu pojawiłem się na trasie i poczułem ten chłodny porywisty wiatr 🙂
Miło było się spotkać i porozmawiać w oczekiwaniu na losowanie 🙂
Dzięki! Na drugi raz nie odchodzimy z przed sceny bez malaksera, bądź innego sprzętu marki Clatronic!
Weźmiemy ze sobą na tą okoliczność zapas kefirów! (jako siłę argumentów)
Relacja jak zwykle bardzo fajna 🙂
Dzięki! Obecnie jestem na etapie leczenia przeziębienia. Konkretnie mnie wywiało na trasie, a PKO Silesia Marathon już za 10 dni :/
w takim razie zdrowia życzę 🙂
To chyba ja jestem tym biegaczem z barierek, a Ty jesteś tym, który z nich mnie wyprowadził 🙂 Dzięki raz jeszcze !
Cała przyjemność po mojej stronie 😉
Cześć Marku 🙂
No cóż, taki tu mamy lokalny klimat, że ksiądz musi z kropidłem przyjść by impreza mogła oficjalnie zostać uznana za otwartą 😉 To poniekąd taka tradycja i nawiązanie do pierwszych edycji Bytomskiego Półmaratonu, który powstał z inicjatywy miejscowej parafii. Cóż…. taki lajf….. 😉
Twoje słowa krytyki są jak najbardziej konstruktywne – o strefy startowe wołamy już od kilku lat. Podobnie słuszna jest uwaga o rozdzieleniu startów HM i „Dychy”. Ale… jakby to powiedzieć…. Dyrektor Półmaratonu jest jakby niereformowalny i wie lepiej.
W poprzednich edycjach mata pomiarowa na nawrotce w lesie była. Co prawda było to ok. 1 km dalej, bo nieco inna była trasa ale przecież nie ma to znaczenia – jest nawrotka powinna być mata. W tym roku inna firma zajmowała się pomiarem czasu i mogę się tylko domyślać, że powodem braku maty na nawrotce były względy ekonomiczne.
Co do trasy – jest trudna, to mówi każdy kto tu biega. Dlatego Twój wynik jest bardzo wartościowy. Nie biegłem w tym roku w Bytomiu (stałem na 1 punkcie żywieniowym z wodą i bananami.) więc trudno mi odnieść się do warunków panujących na trasie.
Gratulacje! I zabieram się za czytanie Twojej relacji z Silesia Marathon….
Wybacz, że odpisuję dopiero teraz.
W takim układzie, w sprawie tej przed biegowej modlitwy, wyszedłem na ignoranta. Biję się w piersi i inne części ciała :/ Dzięki, za wyjaśnienie! 🙂
Do dyrektora pisałem już maila. Jestem ciekawy, czy weźmie go sobie do serca;)