Planowałem biec na złamanie 3:30 h, z tym że nowa życiówka nie była celem nadrzędnym. Po pierwsze, są maratony, które można potraktować w kategoriach udanego zwieńczenia dobrego wyjazdu. Bez sensu byłoby się zajechać w tak ładnych okolicznościach przyrody. Po drugie, 2 tygodnie wcześniej biegłem maraton w Warszawie, a w międzyczasie zrobiłem sobie jeszcze 30 km na terenach leśnych. Nie byłe pewien czy jestem w pełni zregenerowany. To był pierwszy raz w życiu, gdy od maratonu do maratonu dzieliło mnie tylko 14 dni.
Z minuty na minutę tłum gęstniał. Znalazłem swoją strefę, a w niej jako bonus – generała Romana Polko. Ruszyliśmy równo o 9:00.
Trasa biegu w większości prowadziła wzdłuż Wełtawy. Przez jakiś czas biegliśmy po jednej stronie, aby za chwilę wrócić na jej drugi brzeg. Wykorzystaliśmy do tego 6 z 8 mostów, które łączą brzegi Pragi w ścisłym centrum. Dodam, że niektórymi mostami biegliśmy kilkukrotnie.
Pierwsze kilka kilometrów było niezłą ucztą dla oczu. Stare Miasto i Most Karola grały w niej pierwsze skrzypce. Zgodnie z wcześniejszymi założeniami, starałem się biec w okolicach 4:50 min/km, aby po kilku kilometrach uzyskać 2 minutowy zapas dla złamania 3:30 h. Tak po ok. 5 km pojawiła się długa prosta zwieńczona mostem, a następnie kolejna, na której końcu był tunel i zakręt. Za nim – upragniona meta. Wszystko fajnie, tylko to był dopiero 10-ty km. Najgorsze było dopiero przede mną. Ten sam długi fragment miałem pokonać ponownie. Tym razem miał on wypaść na 35-tym km. trasy. Brak chmur, pełne słońce i zero cienia. To nie była dobra mieszanka.
Dycha poszła koncertowo. Średni czas na km wyniósł 4:53 min. Tak na 12-tym km. przebiegliśmy z powrotem przez rynek z boku mijając metę. Doping był tam niesamowity. Zresztą dotyczyło to całej trasy. Jasne, były fragmenty oddalone od centrum, gdzie raczej ciężko było o sznur kibiców, ale one zdarzają się przecież na największych imprezach.
Półmaraton przebiegłem w czasie 1:43:01 (średnie tempo 4:52 min/km). Już wtedy czułem, że raczej nie dotrwam w tym tempie do końca. Coraz większa temperatura dawała mi się we znaki. Choć piłem i jadłem na każdym punkcie, a także schładzałem się gąbką i korzystałem ze wszystkich zraszaczy, systematycznie traciłem siły.
No właśnie, choć robiłem co mogłem, czułem, że wreszcie muszę zwolnić. Czasami lepiej odpuścić, niż odwiedzić namiot z czerwonym krzyżem. Tryb „Nordic Walking” włączył mi się po minięciu znacznika z 31 km. Wiedziałem, że od tego momentu grozi mi raczej szybki spacer pomieszany z wolnym biegiem, aniżeli stałe tempo w okolicach 5 min/km.
[zdj. runczech.com]
Pogoda niestety zwyciężyła. Zdaje się, że tego dnia nie tylko mną sponiewierała. Przez ostatnie 8-9 km na punktach z wodą rozgrywały się prawdziwe ludzkie dramaty. Biegaczy było jakby mniej niż jeszcze kilkadziesiąt minut wcześniej. W większości byli to spacerowicze, którzy starali się napić i najeść do syta, aby wykrzesać choć trochę energii i z dumą wbiec na metę.
Piękna relacja z pięknego miasta 🙂 Wiesz co mnie najbardziej za każdym razem bawi w Twoich opisach? Gdzieś tam około któregoś kilometra coś się dzieje, przechodzisz w tryb „nordic walking”, który tak dobrze niestety znam z tego samego weekendu z Poznańskiego Wings for Life (oj też nam przygrzało) i już tak dobrze Cię rozumiem, ten żal, że jednak tych sił nie wystarczy … po czym podajesz ostateczny czas i…. ręce same skladają się do oklasków 😀 Brawo!!! Bo jak bardzo chciałbym mieć taką życiówkę 😀 Ale to takie spostrzeżenie natury ogólnej. Cudowne zdjęcia, świetna atmosfera, zobaczymy czy w plany biegowe pod koniec roku czegoś nie wpleciemy z Run Czech 🙂
Dzięki! 🙂
Bez trybu „Nordic Walking” maraton się nie liczy! 😉
Gdyby nie Praga, zapewne również pobiegłbym z Wami w Poznaniu. Co do RunCzech to polecam ich każdy bieg. Na razie wziąłem udział w Ołomuńcu i Pradze. Biorę sobie za punkt honoru, aby w przyszłym roku skończyć RunCzechową koronę wszystkich biegów.
jako osoba nie współpracująca z runczech pozwolę sobie zestawić minusy i plusy, nie uważam, że maraton był perfekcyjnie zorganizowany, mimo że niektóre punkty proszę o traktować z przymrużeniem oka
minusy:
-bardzo nieczytelna/nieintuicyjna strona internetowa
-w polskiej wersji strony brak niektórych informacji, brak regulaminu
-w czeskiej wersji i angielskiej wersji strony różnica 1 dnia w ilości dni do startu
-dopiero na dwa dni przed startem pojawiła się informacja o godzinie startu, wcześniej widoczna tylko przy wejściu w „maraton dla pracowników medycznych”
-w regulaminie inf. o darmowych wejściach do wybranych muzeów, nigdzie nie znalazłem inf. do jakich? kiedy?, nie skorzystałem
-w pakiecie startowym kupon na dwa piwa w cenie jednego. w pięciu knajpach. tam knajp jest z kilkaset. nie znalazłem tych pięciu (ale też nie szukałem)
-pasta party przed startem – obsługująca prosi mnie o bloczek na makaron – oczywiście w pakiecie startowym nie miałem.
-ceny na expo wysokie
-nadruki na koszulce w pakiecie kiepskiej jakości, małe, nie widoczne
-opaski z czasami tylko co 10 minut (brakowało mi takiej 3:45, były 3:40 i 3:50)
-zakładany czas 3:55 umiejscowił mnie w przedostatnim sektorze „J” – chyba przesada
-z odległego sektora nie dało się w ost. 10-ciu minutach dojść do toy-toya, a był bardzo potrzebny; zresztą nie tylko mnie, na 800-stenym (tak, na 800-tnym) metrze przy murze oporowym zatrzymało się co najmniej kilkudziesięciu facetów 😉
-upał
-dużo bruków
-miejsca na mecie liczone wg. czasu całkowitego a nie realnego
-na mecie dostałem siatkę, w niej woda gazowana, nie gazowana. brak jakiegokolwiek batona, kanapki, żarcia na stoisku, izotonika… dobrze że został mi jeden żel z biegu
-b. uboga i kiepska lista wyników, nie da się jej otworzyć w przeglądarce w telefonie ;( (albo ja nie potrafię)
-punkty muzyczne miały być na trasie liczne, były, ale nie tyle ile miało być, część namiotów pustych, w większości muzyka „mechaniczna”
-wg inf. na stronie nr startowy upoważniał do komunikacji miejskiej w dniu startu, u nas zwykle cały weekend
-sms na mecie zawierał tylko i wyłącznie czas całkowity (nie realny), brak miejsca, miejsca w kategorii
-w informacji o zawartości pakietu stoi: zdjęcie na finiszu. tak, zdjęcie na finiszu robiły dwie całkiem-całkiem dziewczyny. można je dostać. za 9,90€ za jedno lub 30€ za pakiet. można też było zrobić sobie samemu. jak ja 😉
-nie padło 3:45
plusy:
-piękna Praga
-wielu sprzedawców/wystawców w expo
-koszulka (nie nadruki) dobrej jakości, możliwy wybór takiej z długim rękawem (i tak wziąłem z krótkim)
-opaski z czasami na każdy kilometr, nie na co 5-ty
-na pasta party dostałem makaron mimo braku bloczka
-piękna pogoda, błękit nieba, słońce
-w punktach muzycznych parę fajnych zespołów, laska ze skrzypcami była the best
-punkty odżywcze na plus zdecydowanie, gąbki do odświeżenia dostępne w każdym z nich
-trasa w dużej części przez stare miasto (stąd bruki)
-biegacze z 95ciu krajów
-dużo biegaczy z Polski
-bieg m.in. przez most Karola – bezcenne
-doping ze strony turystów, może i od Prażan też?
-ma mecie liczne stoiska sponsorów; dobrze, że actimel rozdawał actimele 😉
-do pn widoczni na ulicach ludzie w koszulkach z maratonu i z medalami
-czeskie piwo w knajpkach, czeskie jedzenie, niestety dopiero po maratonie
-życiówka padła
co ciekawe, masa minusów nie przesłoniła tych kilku plusów; super weekend w Pradze 😉
Wielkie dzięki za Twój wpis! 🙂 Dopatrzyłeś się tylu rzeczy, że chyba odstąpię Ci część drogidotokio.pl 😉 Oczywiście odpłatnie!
Jeżeli chodzi o moją współpracę to ma ona charakter typowo barterowy i bynajmniej nie wpływa na ocenę moich biegów. W Ołomuńcu zakochałem się na długo przed wstawieniem baneru z RunCzech. Planujesz tam wystartować?
Zastanawiałem się co wpisać w minusach i kurde… ciężko było mi cokolwiek znaleźć. Rzeczywiście, to co dali w reklamówce raczej nie mogło zaspokoić głodu. Pojawiła się jednak alternatywa. Zaraz po skręcie za metą w prawo (trzeba było minąć jeszcze kilka stref), znajdowało się miejsce, gdzie można się było najeść do woli (banany, owoce, woda, czekolada, itp). Udało Ci się tam dotrzeć?
Ja niestety ominąłem je szerokim łukiem. Na banany nie mogłem już po prostu patrzeć. Jadłem je od co najmniej 4h. Ileż można!
Czy to pasta party było dodatkowo płatne? W swoim pakiecie też nie otrzymałem kuponu. Czy mogło byś tak, że nie wykupiłeś go w trakcie rejestracji?
A propos strony. Rzeczywiście wersja PL ma jakieś braki. Od samego początku korzystałem z tej w języku Szekspira. Fajnie, że w naszym języku w ogóle się pojawiła. Z drugiej strony jak już jest, to mogła by być poprawnie zrobiona.
Jeżeli chodzi o koszulkę, to nie zamawiałem tej w pakiecie (rzeczywiście – bonusem do niej powinna być lupa, bądź inny teleskop).
Ceny zdjęć to rozbój w biały dzień. Założę się jednak, że dla części obcokrajowców ich wysokość nie stanowi żadnego problemu.
Jaki miałeś czas?
Jak Ci się w ogóle biegło? No i jak wspominasz ostatnie kilometry? 🙂
po kolei:
-nie dotarłem do tego punktu żywieniowego, daleko szedłem wzdłuż barierek za metą, a nie dotarłem (teraz nie ma czego żałować)
-nie widziałem by była opcja wykupienia pasta party. chyba to by była przesada
-czas realny 3:46:16. Niby nie dużo do 3:45 ale dla mnie było to nie do przeskoczenia. chciałoby się napisać „tym razem”
-dodatkowy minus: nie jestem kobietą, damskie t-shirt’y były ładniejsze 😉
-biegło mi się dobrze (bardzo dobrze) do 32-go km, miałem nadrobione ponad 5 min. w stosunku do czasów na 3:50, wystarczyło utrzymać tylko tą przewagę do mety, czyli można było delikatnie zwolnić. niestety nie udało się utrzymać tego zakładanego (mimo, że niższego) tempa.
-w Ołomuńcu w tym roku nie. może Ostrawa do kompletu z Silesia. ale ona jest 3 tyg. przed Silesia. A dwa tyg. przed Silesia jest Wrocław ;). Może (może?) by było za dużo?
-no i jeszcze zapisanie się do startu jako pracownik medyczny zaskutkowało jedynie numerkiem w innej kolorystyce ;( Za dwa tyg. w B-B mam nadzieję dostać (jak zawsze) co najmniej dodatkową koszulkę.
pozdrawiam. sorry za wcięcie się w blog, ale własnego nie prowadzę.
6 komentarzy
Piękna relacja z pięknego miasta 🙂 Wiesz co mnie najbardziej za każdym razem bawi w Twoich opisach? Gdzieś tam około któregoś kilometra coś się dzieje, przechodzisz w tryb „nordic walking”, który tak dobrze niestety znam z tego samego weekendu z Poznańskiego Wings for Life (oj też nam przygrzało) i już tak dobrze Cię rozumiem, ten żal, że jednak tych sił nie wystarczy … po czym podajesz ostateczny czas i…. ręce same skladają się do oklasków 😀 Brawo!!! Bo jak bardzo chciałbym mieć taką życiówkę 😀 Ale to takie spostrzeżenie natury ogólnej. Cudowne zdjęcia, świetna atmosfera, zobaczymy czy w plany biegowe pod koniec roku czegoś nie wpleciemy z Run Czech 🙂
Dzięki! 🙂
Bez trybu „Nordic Walking” maraton się nie liczy! 😉
Gdyby nie Praga, zapewne również pobiegłbym z Wami w Poznaniu. Co do RunCzech to polecam ich każdy bieg. Na razie wziąłem udział w Ołomuńcu i Pradze. Biorę sobie za punkt honoru, aby w przyszłym roku skończyć RunCzechową koronę wszystkich biegów.
jako osoba nie współpracująca z runczech pozwolę sobie zestawić minusy i plusy, nie uważam, że maraton był perfekcyjnie zorganizowany, mimo że niektóre punkty proszę o traktować z przymrużeniem oka
minusy:
-bardzo nieczytelna/nieintuicyjna strona internetowa
-w polskiej wersji strony brak niektórych informacji, brak regulaminu
-w czeskiej wersji i angielskiej wersji strony różnica 1 dnia w ilości dni do startu
-dopiero na dwa dni przed startem pojawiła się informacja o godzinie startu, wcześniej widoczna tylko przy wejściu w „maraton dla pracowników medycznych”
-w regulaminie inf. o darmowych wejściach do wybranych muzeów, nigdzie nie znalazłem inf. do jakich? kiedy?, nie skorzystałem
-w pakiecie startowym kupon na dwa piwa w cenie jednego. w pięciu knajpach. tam knajp jest z kilkaset. nie znalazłem tych pięciu (ale też nie szukałem)
-pasta party przed startem – obsługująca prosi mnie o bloczek na makaron – oczywiście w pakiecie startowym nie miałem.
-ceny na expo wysokie
-nadruki na koszulce w pakiecie kiepskiej jakości, małe, nie widoczne
-opaski z czasami tylko co 10 minut (brakowało mi takiej 3:45, były 3:40 i 3:50)
-zakładany czas 3:55 umiejscowił mnie w przedostatnim sektorze „J” – chyba przesada
-z odległego sektora nie dało się w ost. 10-ciu minutach dojść do toy-toya, a był bardzo potrzebny; zresztą nie tylko mnie, na 800-stenym (tak, na 800-tnym) metrze przy murze oporowym zatrzymało się co najmniej kilkudziesięciu facetów 😉
-upał
-dużo bruków
-miejsca na mecie liczone wg. czasu całkowitego a nie realnego
-na mecie dostałem siatkę, w niej woda gazowana, nie gazowana. brak jakiegokolwiek batona, kanapki, żarcia na stoisku, izotonika… dobrze że został mi jeden żel z biegu
-b. uboga i kiepska lista wyników, nie da się jej otworzyć w przeglądarce w telefonie ;( (albo ja nie potrafię)
-punkty muzyczne miały być na trasie liczne, były, ale nie tyle ile miało być, część namiotów pustych, w większości muzyka „mechaniczna”
-wg inf. na stronie nr startowy upoważniał do komunikacji miejskiej w dniu startu, u nas zwykle cały weekend
-sms na mecie zawierał tylko i wyłącznie czas całkowity (nie realny), brak miejsca, miejsca w kategorii
-w informacji o zawartości pakietu stoi: zdjęcie na finiszu. tak, zdjęcie na finiszu robiły dwie całkiem-całkiem dziewczyny. można je dostać. za 9,90€ za jedno lub 30€ za pakiet. można też było zrobić sobie samemu. jak ja 😉
-nie padło 3:45
plusy:
-piękna Praga
-wielu sprzedawców/wystawców w expo
-koszulka (nie nadruki) dobrej jakości, możliwy wybór takiej z długim rękawem (i tak wziąłem z krótkim)
-opaski z czasami na każdy kilometr, nie na co 5-ty
-na pasta party dostałem makaron mimo braku bloczka
-piękna pogoda, błękit nieba, słońce
-w punktach muzycznych parę fajnych zespołów, laska ze skrzypcami była the best
-punkty odżywcze na plus zdecydowanie, gąbki do odświeżenia dostępne w każdym z nich
-trasa w dużej części przez stare miasto (stąd bruki)
-biegacze z 95ciu krajów
-dużo biegaczy z Polski
-bieg m.in. przez most Karola – bezcenne
-doping ze strony turystów, może i od Prażan też?
-ma mecie liczne stoiska sponsorów; dobrze, że actimel rozdawał actimele 😉
-do pn widoczni na ulicach ludzie w koszulkach z maratonu i z medalami
-czeskie piwo w knajpkach, czeskie jedzenie, niestety dopiero po maratonie
-życiówka padła
co ciekawe, masa minusów nie przesłoniła tych kilku plusów; super weekend w Pradze 😉
Wielkie dzięki za Twój wpis! 🙂 Dopatrzyłeś się tylu rzeczy, że chyba odstąpię Ci część drogidotokio.pl 😉 Oczywiście odpłatnie!
Jeżeli chodzi o moją współpracę to ma ona charakter typowo barterowy i bynajmniej nie wpływa na ocenę moich biegów. W Ołomuńcu zakochałem się na długo przed wstawieniem baneru z RunCzech. Planujesz tam wystartować?
Zastanawiałem się co wpisać w minusach i kurde… ciężko było mi cokolwiek znaleźć. Rzeczywiście, to co dali w reklamówce raczej nie mogło zaspokoić głodu. Pojawiła się jednak alternatywa. Zaraz po skręcie za metą w prawo (trzeba było minąć jeszcze kilka stref), znajdowało się miejsce, gdzie można się było najeść do woli (banany, owoce, woda, czekolada, itp). Udało Ci się tam dotrzeć?
Ja niestety ominąłem je szerokim łukiem. Na banany nie mogłem już po prostu patrzeć. Jadłem je od co najmniej 4h. Ileż można!
Czy to pasta party było dodatkowo płatne? W swoim pakiecie też nie otrzymałem kuponu. Czy mogło byś tak, że nie wykupiłeś go w trakcie rejestracji?
A propos strony. Rzeczywiście wersja PL ma jakieś braki. Od samego początku korzystałem z tej w języku Szekspira. Fajnie, że w naszym języku w ogóle się pojawiła. Z drugiej strony jak już jest, to mogła by być poprawnie zrobiona.
Jeżeli chodzi o koszulkę, to nie zamawiałem tej w pakiecie (rzeczywiście – bonusem do niej powinna być lupa, bądź inny teleskop).
Ceny zdjęć to rozbój w biały dzień. Założę się jednak, że dla części obcokrajowców ich wysokość nie stanowi żadnego problemu.
Jaki miałeś czas?
Jak Ci się w ogóle biegło? No i jak wspominasz ostatnie kilometry? 🙂
po kolei:
-nie dotarłem do tego punktu żywieniowego, daleko szedłem wzdłuż barierek za metą, a nie dotarłem (teraz nie ma czego żałować)
-nie widziałem by była opcja wykupienia pasta party. chyba to by była przesada
-czas realny 3:46:16. Niby nie dużo do 3:45 ale dla mnie było to nie do przeskoczenia. chciałoby się napisać „tym razem”
-dodatkowy minus: nie jestem kobietą, damskie t-shirt’y były ładniejsze 😉
-biegło mi się dobrze (bardzo dobrze) do 32-go km, miałem nadrobione ponad 5 min. w stosunku do czasów na 3:50, wystarczyło utrzymać tylko tą przewagę do mety, czyli można było delikatnie zwolnić. niestety nie udało się utrzymać tego zakładanego (mimo, że niższego) tempa.
-w Ołomuńcu w tym roku nie. może Ostrawa do kompletu z Silesia. ale ona jest 3 tyg. przed Silesia. A dwa tyg. przed Silesia jest Wrocław ;). Może (może?) by było za dużo?
-no i jeszcze zapisanie się do startu jako pracownik medyczny zaskutkowało jedynie numerkiem w innej kolorystyce ;( Za dwa tyg. w B-B mam nadzieję dostać (jak zawsze) co najmniej dodatkową koszulkę.
pozdrawiam. sorry za wcięcie się w blog, ale własnego nie prowadzę.
No co Ty! Przepraszasz mnie? Za co?:)
Jestem Ci niezmiernie wdzięczny za Twój wpis. Nagle się okazuje, że ktoś czyta to, co piszę.
Z wykupieniem pasta party jest różnie. Np. na Orlen Warsaw Marathon pasta party jest dodatkowo płatne. W Pradze mogło byś podobnie.
Czyli widzimy się na Biegu Fiata?