Kolejne kilometry pokonywałem w tempie ok. 4:20 min/km. To co traciłem na podbiegach, starałem się nadrobić na zbiegach.
Tak gdzieś w okolicy 8-ego km pojawił się kryzys. Na szczęście – pierwszy i ostatni.
Przy punkcie z wodą zwolniłem do szybkiego marszu. Musiałem nieco odetchnąć. Wziąłem kolejny łyk wody, po czym z powrotem ruszyłem.
Przed oczami miałem ostatni z podbiegów, który wkrótce miałem pokonać. No i się pojawił. Niby niewielki, ale pod koniec trasy takie miejsca bolą podwójnie. Wykrzywiając twarz w bólu i cierpieniu dotarłem na jego koniec. Ziemia i piach zamieniły się w te 4 % asfaltu. Do mety miałem już naprawdę niewiele.
Po kilkuset metrach skręciłem ostro w lewo. Przed oczami miałem upragniony napis „META”. Spojrzałem w kierunku Magdy i Eweliny, po czym pognałem do przodu.
Miejsce OPEN: 25/221
Odebrałem medal, po czym chwilę porozmawiałem z kilkoma biegaczami. Szczególnie z tymi, z którymi biegłem pod koniec. Chłopakom z NGB Kłobuck podziękowałem za znakomitą organizację i przystąpiłem do ewakuacji. Niestety ominął mnie grill. Są jednak ważniejsze sprawy. Magda nie darowała by mi tego, gdybym przez swój start zwalił Jej porę obiadu.
Wspomniałem o organizacji.
Wiecie, bieg może zostać zorganizowany przez firmę XYŻ z okolic Wadowic, dla której jedynym priorytetem będzie zebranie jak największej ilości kasy z wpisowego. Medale zrobi się na odwal. Koszulkę (o ile się pojawi) zleci się jakiejś najtańszej szwalni, a wody załatwi się na tzw. „styk”. Bieg się odbędzie, ale co z tego? Człowiek wróci do domu odwodniony i z poczuciem zmarnowanego przedpołudnia. Równie dobrze mógł przecież iść do kina i obejrzeć film w 3D.
A gdyby za organizację zabrali się pasjonaci biegania?
Sprawa będzie wyglądała zupełnie inaczej.
To co teraz napiszę może się wydać wyjątkowo subiektywne (wszak z chłopakami z NGB Kłobuck wziąłem udział już w nie jednym treningu), ale… to co zrobili członkowie klubu przeszło moje oczekiwania. Jeszcze raz to podkreślę: bieg był bezpłatny. W zamian otrzymałem numer startowy, pomiar czasu, wodę, a także ładny medal. Po zawodach można było dodatkowo wziąć udział w równie bezpłatnym grillu. Były statuetki i losowanie nagród spośród wszystkich biegaczy. I co? Da się? Jeżeli tylko się chce, to oczywiście, że tak!
Klimat imprezy jest nie do podrobienia. Bieg zebrał kilka nagród w głosowaniu na Złote Biegi 2016 portalu MaratonyPolskie.pl (m.in. 3 miejsce w kategoriach: Województwo Śląskie i Biegi Przełajowe).
Jeżeli szukacie imprezy o niepowtarzalnej atmosferze, to śmiało mogę Was zaprosić do Kłobucka. Niejednokrotnie małe, lokalne biegi są w stanie przyćmić organizacyjnie imprezy o pokaźnych budżetach. Kłobuck jest tego doskonałym przykładem. Imponuje mi to, że członkowie klubu są w stanie zorganizować bieg nie pobierając za niego nawet złotówki. W obecnych czasach można ze świecą szukać tego typu przedsięwzięć.
To co lesie?
Za rok widzimy się ponownie?
[shareaholic app=”share_buttons” id=”10261725″]
[shareaholic app=”recommendations” id=”10261733″]