Robiłem co mogłem, ale zacząłem opadać z sił. Nogi nie nadążały za resztą ciała. Doświadczyłem tego szczególnie na drugim zbiegu. Zazwyczaj w trakcie 2 okrążenia ponownie osiągałem tam czasy poniżej 4 min/km. Jak było teraz? Tylko 4:05 i 4:15 min/km. Już wtedy wiedziałem, że nie jest dobrze.
Co mogłem zrobić? Udawać, że wszystko jest ok, nadal przeć do przodu i za wszelką cenę złamać 1:30 h. Prawdę mówiąc i tak niewiele by z tego wyszło. Postanowiłem więc nieco zwolnić. To było chyba najrozsądniejsze rozwiązanie.
Druga pętla i wynik 1:01:59 min. Gorzej, ale jeszcze nie tragicznie.
NastaÅ‚ czas nieustannego slalomu – zaczÄ…Å‚em wymijać zawodników z kijami. Niestety część z nich, choć instruowana przed zawodami jak należy siÄ™ zachować, gdy wÅ‚aÅ›nie na wÄ…skim zakrÄ™cie zamierza ich minąć grupa szybkich biegaczy – i tak robiÅ‚a swoje. Zdaje siÄ™, że czyniÅ‚a to w myÅ›l staropolskiej zasady: pÅ‚acÄ™, wiÄ™c wymagam i robiÄ™ co uważam za stosowne.
Wyglądało to dosyć komicznie. Biegnę w kilkuosobowej grupie w tempie ok. 4:10 min/km, a przed nami przysłowiowa Pani Krysia z Panią Irenką. Idą koło siebie i rozmawiają w najlepsze blokując przy tym 70 % drogi. Dodam, że znaczną część trasy pokonywaliśmy jednym pasem. Szkoda, że savoir-vivre wśród niektórych zawodników nordic walking jest towarem wybitnie deficytowym. Oczywiście dotyczy to także biegaczy. W tym jednak wypadku osoby z kijami skuteczniej tamowały ruch.
TrzeciÄ… pÄ™tlÄ™ pokonaÅ‚em z wiÄ™kszym spokojem ducha. Gdy czuÅ‚em, że jest źle – od razu zwalniaÅ‚em. Gdy widziaÅ‚em kibiców, podbiegaÅ‚em i przybijaÅ‚em „piÄ…tki”. Gdy pojawiÅ‚ siÄ™ punkt z wodÄ… – przechodziÅ‚em do szybkiego marszu, aby siÄ™ napić.
No wÅ‚aÅ›nie. Punkty z wodÄ… na trasie byÅ‚y dwa. Pierwszy z nich usytuowano w idealnym miejscu – na koÅ„cu stromego zbiegu. Wolontariusze robili co mogli, aby każdemu wydać kubek z wodÄ…. Niestety byÅ‚o ich tam zbyt maÅ‚o. Gdy zbliżaÅ‚a siÄ™ wiÄ™ksza ilość biegaczy, nie nadążali z wydawaniem kubków. PrawdÄ™ mówiÄ…c nie wiedziaÅ‚em też po co aktualnie siÄ™gam. Kilka razy chciaÅ‚em siÄ™ oblać izotonikiem liczÄ…c na to, że w kubku wÅ‚aÅ›nie mam wodÄ™.
Drugi z punktów był usytuowany dosyć niefortunnie, bo na podbiegu. Wtedy raczej jest się ciężko napić bez jednoczesnego zwolnienia tempa. Myślę, że na drugi raz można by go postawić kilkadziesiąt metrów dalej.
Każdy kolejny kilometr byÅ‚ dla mnie coraz wiÄ™kszym wyzwaniem. Tak sobie biegÅ‚em i pytaÅ‚em sam siebie: „Jak ja do cholery rok temu zrobiÅ‚em tu czas poniżej 1:29 h?”.
SpojrzaÅ‚em na Garmina – wÅ‚aÅ›nie wybiÅ‚o 1,5 h, a mety jak nie ma, tak nie ma.
Po chwili minąłem 20-sty km. W kadrze pojawił się ostatni punkt z wodą. Chwyciłem kubek, po czym udałem się na szybki spacer. Wdrapałem się na szczyt podbiegu i ponownie wróciłem do do gry. Tak odświeżony mogłem wbiec na metę.
Zaraz po jej przekroczeniu odebrałem medal i usiadłem na ławce. Gdyby nie to, że zaczynało mi być zimno, siedziałbym na niej do rana.
No to chyba nadszedł czas, aby nieco pogdybać.
Choć trasa ta sama, tym razem byÅ‚o o wiele ciężej. Nie do koÅ„ca wiem czym byÅ‚o to spowodowane. Niedostatecznym przygotowaniem? A może wÅ‚asnie jakimÅ› przetrenowaniem? W czerwcu zrobiÅ‚em 125 km, a w lipcu ponad 200 km – najwiÄ™cej w tym roku. Dodam, że 120 km zrobiÅ‚em wraz z MagdÄ…, a wiÄ™c przy dodatkowych 20 kg. Dodatkowo w środy zaczÄ…Å‚em siÄ™ katować na bieżni. Czy to możliwe, że brak siÅ‚y byÅ‚ wynikiem narastajÄ…cego zmÄ™czenia? Chyba coÅ› w tym może być. Gdy piszÄ™ te sÅ‚owa od startu minęło 5 dni, a ja nadal jestem zmÄ™czony.
Wspomniałem o złym ustawieniu drugiego punktu z wodą czy zawodnikach nordic walking, którzy tamowali ruch. Jedyną rzeczą, którą można by jeszcze poprawić dotyczy zwiększenia ilości kabin TOI-TOI. Na rynku znalazło się około 15 sztuk. To zdecydowanie za mało.
Nie wiem kto wpadł na pomysł, aby zaprosić Mezo, ale zrobił to dobrze. Z PRowego punktu widzenia, był to strzał w dziesiątkę. Nie dość, że dał dobry koncert, to jeszcze wziął udział w biegu. Fajnie to wyszło.
Czy do Rudy Śląskiej wrócę za rok? Pewnie tak. Trasa półmaratonu, choć wymagająca, ma swój urok. Posiada kilka podbiegów, które będą się Wam śniły po nocach. Dla przeciwwagi są też jednak komfortowe zbiegi, na których każdy może się poczuć niczym Usain Bolt.
Rudo – do zobaczenia za rok!








2 komentarze
Bardzo ładny medal! Fajna relacja. Może i my kiedyś pojawimy się w Rudzie Śląskiej na półmaratonie 😉
Pozdrawiamy, Rodzinka Biega
Zapraszam! 🙂