Te ostatnie kilometry niezwykle mi się dłużyły. Co robiła Magda?
W dalszym ciągu spała.
500 m przed metą zatrzymałem się po raz ostatni. Wypiłem do końca izotonik, po czym ściągnąłem Magdzie czapkę, która i tak ledwo trzymała się na Jej głowie.
Zakręt w lewo, rondo w prawo i pojawiła się ostatnia prosta. Szukałem w tłumie Eweliny, ale niestety nie udało mi się jej namierzyć. Otworzyłem więc Magdzie daszek i rozpocząłem najszybsze kilkaset metrów w historii mojego biegania z wózkiem.
Kątem oka dostrzegłem biegacza, który rozpoczął żwawy sprint. To zabrzmiało jak wyzwanie!
Rozpędziłem się z Magdą do niewyobrażalnej (jak dla mnie) prędkości, co doskonale widać po Jej włosach.
Ostatnie 100 m pokonałem w średnim tempie 3:06 min/km (!).
Domyślam się, że z Jej perspektywy tak to mogło wyglądać:
Biegacz, który rozpoczął sprint został w tyle.
Minąłem metę, zgiąłem się w pół i powoli zacząłem do siebie dochodzić. Tętno wskazywało wówczas 197 unm.
Zawodnik, z którym się ścigałem, podszedł do mnie i pogratulował tempa. Niestety nie byłem w stanie niczego z siebie wydusić.
71 sekund dłużej, niż rok temu.
Zapewne, gdyby nie moje 3 postoje, wynik byłby lepszy. W tym dniu nie był on jednak najważniejszy. Aura nie sprzyjała poprawianiu życiówek.
Jak oceniam bieg?
Przede wszystkim muszę się odnieść do wypowiedzi osób, które zaraz po biegu skrytykowały organizatora za brak wody [m.in. profil FB biegu, portal bielsko.info]. Byłem jedną z nich.
Tak jak wspomniałem na początku: pogoda w Bielsku co roku trzyma równie wysoki poziom. Odczuwalna temperatura zazwyczaj wynosi sporo powyżej 30 stopni Celsjusza. Pierwsze 6 km to w zasadzie bieg po tzw. patelni. Rozgrzany asfalt, długie proste i ani grama cienia.
Przede wszystkim brakowało kurtyn wodnych, które mogłyby uratować życie nie jednemu biegaczowi. Ja wiem, że to „tylko” 10 km, ale w przypadku warunków panujących w Bielsku, to chyba „aż” 10 km.
Na trasie pojawiły się 2 punkty z wodą. Poruszając się w tempie 4:20 min/km nie miałem żadnego problemu z tym, aby porwać po 2 kubki i w spokoju się napić. Wiem, że takie problemy mieli biegacze, którzy biegli wolniej. Dla nich wody już nie starczyło.
Tak np. wyglądał drugi punkt z wodą (ok. 45 min od rozpoczęcia biegu):
Moim zdaniem jest to niedopuszczalne. Tym bardziej, że co najmniej od 3 lat warunki są równie wymagające.
Z tego co przeczytałem na stronie bielsko.info organizator – Pan Andrzej Filipiak – tłumaczy, że:
Cóż. Jeżeli organizator nie patrzy na przepisy i wystawia dwa punkty z wodą, to może niech zrobi to raz, a porządnie? Dłuższe stoły, co najmniej po 4 kubki na każdym z nich dla każdego i 2 kurtyny wodne?
Wytyczne zapewne także nie mówią nic o oprawie muzycznej, ale gdyby jakiś DJ pojawił się między 3, a 6 km to w już ogóle byłoby genialnie.
Czy wystartuję w Biegu Fiata w przyszłym roku?
Teraz nie jest to już takie pewne.
Chyba najwyższy czas zagłosować portfelem i wybrać jakiś konkurencyjny bieg.