W Wizz Air Katowice Half Marathon biorę udział od początku jego istnienia. Po raz pierwszy wystartowałem w nim w 2018 roku. Wcieliłem się wtedy w rolę pacemakera na 1:50 h (relacja). Rok później ponownie prowadziłem grupę na ww. czas (relacja). W 2020 roku miałem wystartować w kolejnej edycji. SARS-CoV-2 sprawił jednak, że znaczna część imprez biegowych została przeniesiona na 2021 rok. Tak też było z katowickim Wizz Airem. Za trzecim razem udało się wreszcie ustalić datę startu.
Metę mieliśmy przekroczyć w sobotę 19 czerwca. Miało się pojawić kilka nowości. Najważniejsze dwie to: nowa godzina startu (tym razem półmaraton miał się rozpocząć o godz. 20:00) i zupełnie nowa trasa. Stały element to wysoka temperatura, która towarzyszyła każdej kolejnej edycji biegu. Czy było południe, czy bardziej wieczór – odczuwalna temperatura znacznie przekraczała 30 stopni Celsjusza. No, ale co tam z temperaturą! 19 czerwca mieliśmy szansę na start w sporym półmaratonie w centrum śląskiej aglomeracji. No właśnie – mieliśmy. A jak wyszło?
Zapraszam na relację z biegu, który – i w tym miejscu pojawia się mały
<kurtyna>
Pakiet startowy odebrałem 3 dni przed biegiem. Biuro zawodów usytuowano w Ośrodku Sportowym Kolejarz MOSiR Katowice.
Co znalazłem w pakiecie?
Koszulkę, ulotkę, numer startowy z chipem i wołczer na lot o wartości 20 ojro.
Wychodząc z budynku trafiłem na japoński ogród. CEO drogidotokio.pl, który dostrzega w oddali flagę Japonii? Ktokolwiek to dla mnie zrobił, kłaniam się w pas wydobywając z siebie głośne „Domo arigato gozaimasu!”.
Byłem ciekawy co też to będzie za kilka dni. Od kilkudziesięciu godzin termometry były rozgrzane do czerwoności, a Google bombardował mnie komunikatami o pomarańczowym poziomie zagrożenia upałem. Wiedziałem jedno – to raczej nie będzie bieg, w którym będę walczył o nową życiówkę. To będzie raczej walka o przetrwanie. Tym bardziej, że od jakichś 2 tygodni zmagałem się z 9 falą alergii na trawy. Zresztą zerknijcie na te podkrążone, słodkie oczęta:
Nie dość, że były momenty, w których mało co widziałem, to jak kichałem, to czyniłem to w długich – wielominutowych blokach. Kichaniu nie było końca. Jak zaczynałem, to kończyłem po kilkunastu minutach. Wszędzie musiałem nosić ze sobą wagon chusteczek, a czasami i tak mi ich nie wystarczyło.
Ale może skończę pisać jedynie o temperaturze i alergii. W tym biegu miałem sprawdzić nowe rakiety – Nike Air Zoom Alphafly NEXT%. Stałego tempa poniżej 4:00 min/km raczej nie zakładałem, ale chciałem się chociaż pokusić o jakieś bardziej dynamiczne akcenty.
Aby w zdrowiu dobiec do mety, od kilku dni jeszcze bardziej skupiałem się na dobrym nawodnieniu. W dzień biegu unikałem ciężkostrawnych potraw. Byłem gotowy najpiękniej, jak tylko potrafiłem.
Moja fala miała ruszyć o godzinie 21:00. Spodziewając się kłopotów z zaparkowaniem w centrum Katowic, z Siemianowic Śląskich wyruszyłem tuż przed 20:00. Po kilkunastu minutach miałem już ubrane żółte trzewiki, przypięty numer i w spokoju zmierzałem w stronę startu/mety.
Bramę startową wybudowano na terenie Strefy Kultury, natomiast meta znajdowała się nieopodal – na parkingu Muzeum Śląskiego.
Dotarłem do sporego placu, na którym zastałem scenę, a także namiot, w którym można było wygrać fanty z logiem Wizz Air. Zrobiłem kilka zdjęć, po czym spotkałem kilku znajomych. Jeden z nich miał startować w drugiej fali, o godzinie 20:30. W międzyczasie dowiedziałem się, że pojawił się kłopot z oznaczeniem trasy na 10 kilometrów. Dzięki temu jedni pokonali dystans 9,5 km, a drudzy 11,50 km.
Około 20:20 ze sceny nadano komunikat, że na razie organizator, którym była fundacja „Dobra Akcja”, wstrzymuje start kolejnej fali. No nic, zdarza się nawet najlepszym. Zapewne wszystko się zaraz ułoży i wszyscy będą żyć długo i szczęśliwie.
Poprosiłem o zdjęcie, które szybko wrzuciłem na FB:
Dokładnie 8 minut i 29 sekund później rozpocząłem transmisję na żywo. Żarty się skończyły:
Jaka była moja pierwsza myśl?
„Po jaką cholerę ja się tak najadłem! :/”
Jeden komentarz
Jak obiecałem w pracy tak zrobiłem i oto dowód – przeczytałem – bardzo fajna i uważam, że bardzo obiektywna relacja osoby, która brała udział (no dobrze osoby, która chciała brać udział ) w biegu.
Tak sobie myślę, że Twoja relacja live może być dużym wsparciem dla osób, które będą ubiegały się o zwrot kosztów