Dokładnie 3 lata temu po raz pierwszy ubrałem buty do biegania i poszedłem na trening. O bieganiu myślałem od dłuższego czasu, ale zmobilizowałem się dopiero 20 marca 2012 r. Chciałem spróbować czy mi się spodoba. Chciałem nabrać kondycji i wreszcie coś z sobą zrobić. Teraz już wiem, że była to jedna z lepszych decyzji, jaką podjąłem w życiu (o moich biegowych początkach możecie przeczytać -> tutaj).
Jak wyglądał mój pierwszy biegowy raz? Przebyłem dystans 6 km i 710 m w średnim tempie 6:32 min/km. Dodam, że odbyło się to w ramach znanego programu treningowego z cyklu: trochę biegu, więcej chodzenia (klik!). Po kilku tygodniach przebiegłem 30 min bez jakiejkolwiek pauzy. Pamiętam jaki byłem z siebie dumny! Jak można biec 30 min bez przerwy? Że ja? Że jak to?
No tak to! 30 min biegu non-stop. Później pokonałem pierwsze 10 km, półmaraton i 42 kilometry ze 190 metrami. Okazało się, że to nie cyborgi biegają takie dystanse. Może to zrobić dosłownie każdy z nas. Wystarczą chęci i trochę wolnego czasu.
Co ciekawe, pierwszy biegowy kilometr zrobiłem w tempie 4:26 min/km. Nie wiem co mnie natchnęło, aby pobiec tak szybko. Zdaje się, że po prostu nie mogłem się już doczekać rozpoczęcia treningu i tak jakoś wyszło. Kolejne wypadły już zdecydowanie mniej rewelacyjnie 😉
Zmiany zaszły zarówno od strony fizycznej, jak i psychicznej.
A w kwestii psychiki?
Bieganie nauczyło mnie pokory, a dystans maratoński to już w ogóle. Wydaje mi się, że jestem mniej sfrustrowany, niż jeszcze kilka lat temu. Nie jestem jakimś nadwornym optymistą. Po prostu staram się nie marudzić i brać życie takim, jakim jest. Trening to idealna odskocznia od rzeczywistości. Z drugiej strony nie jest to jednak odskocznia od problemów. Bardziej czas, w którym można się nad nimi pochylić i znaleźć jakieś rozwiązanie. Spróbować jakoś to sobie wszystko poukładać w głowie. Nieraz było tak, że na trening wychodziłem z nosem na kwintę. Wracałem pełen energii i zapału, pomimo, że ledwo się ruszałem. Sport nadaje się idealnie do odreagowania po stresującym dniu.
Co jeszcze?
Podróże! Przed rozpoczęciem biegania, nie miałem okazji pojawić się w Łodzi czy w Berlinie. O Tokio nawet nie wspominam. Fajnie jest spędzić weekend w jakimś nowym miejscu i zwieńczyć go porcją pobiegowych endorfin.
Dziękuję za uwagę.
Marek B.