W Chicago biegłem w 2018 roku. Gdyby mi ktoś wtedy powiedział, że po 4 latach będę mógł tam wrócić, to bym mu złożyć leżak w trakcie siadania. No, ale stało się. Na początku października wracam do Mekki amerykańskiej Polonii. Miasta, do którego przylega jezioro wielkości Chorwacji i które ma tak wysoką wilgotność, że zdążysz się spocić, zanim się zorientujesz.
Chcecie być na bieżąco? Zobaczyć moje zmagania związane z samotnym przemierzaniem wietrznego miasta? Wszystko na żywo, w kolorze i w 4K ?
Przed Wami krótka instrukcja obsługi.
P.S. Teksty z 2018 roku znajdziecie – w tym miejscu.
Uwaga! Sprawdzę Was czy je czytaliście!
1. Wylot/przylot.
Wylatuję we wtorek 4 października o godz. 7:25 z Kraków Airport, przez Vien Airport na Chicago O’Hare Airport kończąc. W Chicago powinienem być jeszcze tego samego dnia o godz. 13:20 czasu miejscowego. Od każdej polskiej godziny, minuty i sekundy należy odjąć 7 h. Właśnie taki czas jest w Chicago.
Przylot planowany jest na 12 października. W Katowicach będę około godziny 14:55. Jeżeli ktoś chciałbym mnie przywitać bukietem róż, bądź chociaż Barszczem Sosnowskiego, to wcale się nie obrażę.
Jako ciekawostkę podam, że pierwszy raz będę leciał liniami Austrian Airlines. W tym miejscu pojawia się pewne fundamentalne pytanie: „Czy w aeroplanie należącym do Austrii po wylądowaniu się klaszcze? Czy tylko jodłuje?”.
Odpiszcie.
Pilne!
2. Maraton.
Maraton odbędzie się w niedzielę 9 października. Mój numer startowy to 12238. Jeżeli ktoś będzie chciał, to może mnie śledzić na stronie, bądź w oficjalnej aplikacji na Androida i iOS.
Wystartuję o 7:30 czasu miejscowego, a więc o 14:30 czasu polskiego.
Bieg będzie transmitowany na żywo.
Zapewne tutaj pojawią się działające streamy w HD -> link.
3. Chicago 5K.
Jakby mi tam było mało biegania, to w przeddzień maratonu wezmę udział w biegu na 5 km. Tempo będzie raczej konwersacyjne. Zresztą podobne tempo pojawi się w samym maratonie. Im dłużej będę na trasie, tym lepiej. Nigdzie mi się nie będzie spieszyło.
Po jednym i drugim biegu spodziewajcie się sporej relacji.
4. NBA!
Jak wszyscy wiecie (albo i nie) tego typu wyjazdy traktuję w kategoriach stricte turystycznych. Oprócz wzięcia udziału w ww. biegach, pójdę więc także na mecz NBA!
Jaram się jak pochodnia, co w sumie ma sens. Wybrałem najtańsze z możliwych miejsc. Siedzę kilometr od boiska do kosza. Zaraz pod kloszem, pod którym jak nie spłonę, to całkiem prawdopodobne, że przypalę sobie części niesforne.
Po meczu dam znać czy jest z nimi ok.
Czy jednak nie za bardzo.
5. Zdjęcia.
Ostrzegam, że zdjęć będzie sporo. Dzięki temu, że na miejscu będę miał wykupiony pakiet 1 GB Internetu, zdjęcia i filmy będę publikował na bieżąco. Co na nich będzie? Może być wszystko. Pomnik, kawałek mostu, fontanna, kawałek mnie albo słynnej szikagoskiej fasoli. A może i zapis fotograficzny z kontroli osobistej? Kto to wie.
Będę je również wrzucał tutaj: facebook.com/drogadotokio.
6. Teksty.
Z uwagi na fakt, że nie biorę laptopa, wszystkie teksty pojawią się dopiero po przylocie.
Swoje przemyślenia, wzloty i upadki, będę na bieżąco zamieszczał na swoim koncie na FB.
7. Filmy.
Jeżeli wszystko się uda, to w trakcie maratonu kilka razy wejdę na żywo. Wszystkie filmy będą dostępne na moim koncie na FB.
8. Trening.
W Chicago raczej nie będzie czasu na trening.
Zamiast tego będzie kilkadziesiąt kilometrów spaceru.
9. Bądźmy w kontakcie!
Jeżeli macie konto na FB i zdążyliście już polubić facebook.com/drogadotokio, to sprawdźcie czy w ustawieniach obserwowania macie zaznaczoną opcję: „Ulubione„.
Jeżeli nie, zawsze możecie to nadrobić.
Polecam także zacząć obserwować mój profil na Instagramie: instagram.com/drogadotokio.pl
8. Prośba.
Jeżeli możecie, to udostępnijcie proszę ten wpis. Im więcej nas tu będzie, tym raźniej będzie mi na miejscu. Jeżeli będziecie natomiast dysponować wolną parą kciuków, to proszę o ich zaciśnięcie. W niedzielę 9 października, ok. 14:30, jakieś 7000 km na zachód, będę rozpoczynał swojego kolejnego Majora.
Postaram się nim z Wami podzielić, jak tylko będę w stanie najpiękniej.
Do następnego!
Jeden komentarz
Powodzenia jutro na Martonie spotykamy się przy piwie po ukończeniu biegu