W Republice Czeskiej byłem kilka razy. Najdalej dotarłem do Ołomuńca, gdzie w ubiegłym roku wziąłem udział w Mattoni Olomouc Halfmarathon, który wspominam do dnia dzisiejszego (relacja: vol. 1, vol. 2). Gdy nawiązałem współpracę z RunCzech zaproponowano mi start w maratonie w Pradze. O biegu w czeskiej stolicy słyszałem wiele dobrego. Nareszcie pojawiła się okazja, aby się o tym przekonać na własnej skórze.
EXPO usytuowano w Pałacu Przemysłowym (Průmyslový palác – 1891 r.), który z daleka wyglądał jak dworzec kolejowy. Wchodzi on w skład Výstaviště Praha Holešovice – kompleksu, który wykorzystywany jest w trakcie licznych imprez kulturalno-sportowych. Budynek zrobił na mnie niesamowite wrażenie i był chyba najładniejszym, w którym do tej pory odbierałem swój numer.
Po wejściu moim oczom ukazał się typowy obrazek każdego EXPO, a więc firmy reklamujące różnej maści sprzęty i imprezy sportowe. Od razu poszedłem na stoisko Adidasa, gdzie chciałem sobie kupić okolicznościową koszulkę. Niestety zostały same duże rozmiary. Tak to jest, gdy po pakiet rusza się kilka godzin przed zamknięciem biura zawodów.
Na końcu hali znalazłem miejsce, gdzie otrzymałem numer startowy. Tam też sprawdziłem czy chip jest sczytywany tak jak powinien i ruszyłem w dalszą drogę. Przebijając się przez kolejne stanowiska dotarłem do miejsca, w którym otrzymałem dalszą część pakietu – plecak z zapasem ulotek. Pozwólcie, że chwilę się przy nim zatrzymam. Prezentuje się on następująco:
W bieganiu fajne jest to, że wielokrotnie jest ono pretekstem do zwiedzania zupełnie nowych miejsc. Tak było i w tym przypadku. Wiedziałem, że kilkanaście godzin będę musiał przebiec ponad 42 km, ale głupotą byłoby leżeć w hotelu z nogami do góry, gapić się w sufit i w tej pozycji doczekać do rana. Po powrocie do hotelu od razu ruszyliśmy na podbój Pragi, a było co podbijać.
6 komentarzy
Piękna relacja z pięknego miasta 🙂 Wiesz co mnie najbardziej za każdym razem bawi w Twoich opisach? Gdzieś tam około któregoś kilometra coś się dzieje, przechodzisz w tryb „nordic walking”, który tak dobrze niestety znam z tego samego weekendu z Poznańskiego Wings for Life (oj też nam przygrzało) i już tak dobrze Cię rozumiem, ten żal, że jednak tych sił nie wystarczy … po czym podajesz ostateczny czas i…. ręce same skladają się do oklasków 😀 Brawo!!! Bo jak bardzo chciałbym mieć taką życiówkę 😀 Ale to takie spostrzeżenie natury ogólnej. Cudowne zdjęcia, świetna atmosfera, zobaczymy czy w plany biegowe pod koniec roku czegoś nie wpleciemy z Run Czech 🙂
Dzięki! 🙂
Bez trybu „Nordic Walking” maraton się nie liczy! 😉
Gdyby nie Praga, zapewne również pobiegłbym z Wami w Poznaniu. Co do RunCzech to polecam ich każdy bieg. Na razie wziąłem udział w Ołomuńcu i Pradze. Biorę sobie za punkt honoru, aby w przyszłym roku skończyć RunCzechową koronę wszystkich biegów.
jako osoba nie współpracująca z runczech pozwolę sobie zestawić minusy i plusy, nie uważam, że maraton był perfekcyjnie zorganizowany, mimo że niektóre punkty proszę o traktować z przymrużeniem oka
minusy:
-bardzo nieczytelna/nieintuicyjna strona internetowa
-w polskiej wersji strony brak niektórych informacji, brak regulaminu
-w czeskiej wersji i angielskiej wersji strony różnica 1 dnia w ilości dni do startu
-dopiero na dwa dni przed startem pojawiła się informacja o godzinie startu, wcześniej widoczna tylko przy wejściu w „maraton dla pracowników medycznych”
-w regulaminie inf. o darmowych wejściach do wybranych muzeów, nigdzie nie znalazłem inf. do jakich? kiedy?, nie skorzystałem
-w pakiecie startowym kupon na dwa piwa w cenie jednego. w pięciu knajpach. tam knajp jest z kilkaset. nie znalazłem tych pięciu (ale też nie szukałem)
-pasta party przed startem – obsługująca prosi mnie o bloczek na makaron – oczywiście w pakiecie startowym nie miałem.
-ceny na expo wysokie
-nadruki na koszulce w pakiecie kiepskiej jakości, małe, nie widoczne
-opaski z czasami tylko co 10 minut (brakowało mi takiej 3:45, były 3:40 i 3:50)
-zakładany czas 3:55 umiejscowił mnie w przedostatnim sektorze „J” – chyba przesada
-z odległego sektora nie dało się w ost. 10-ciu minutach dojść do toy-toya, a był bardzo potrzebny; zresztą nie tylko mnie, na 800-stenym (tak, na 800-tnym) metrze przy murze oporowym zatrzymało się co najmniej kilkudziesięciu facetów 😉
-upał
-dużo bruków
-miejsca na mecie liczone wg. czasu całkowitego a nie realnego
-na mecie dostałem siatkę, w niej woda gazowana, nie gazowana. brak jakiegokolwiek batona, kanapki, żarcia na stoisku, izotonika… dobrze że został mi jeden żel z biegu
-b. uboga i kiepska lista wyników, nie da się jej otworzyć w przeglądarce w telefonie ;( (albo ja nie potrafię)
-punkty muzyczne miały być na trasie liczne, były, ale nie tyle ile miało być, część namiotów pustych, w większości muzyka „mechaniczna”
-wg inf. na stronie nr startowy upoważniał do komunikacji miejskiej w dniu startu, u nas zwykle cały weekend
-sms na mecie zawierał tylko i wyłącznie czas całkowity (nie realny), brak miejsca, miejsca w kategorii
-w informacji o zawartości pakietu stoi: zdjęcie na finiszu. tak, zdjęcie na finiszu robiły dwie całkiem-całkiem dziewczyny. można je dostać. za 9,90€ za jedno lub 30€ za pakiet. można też było zrobić sobie samemu. jak ja 😉
-nie padło 3:45
plusy:
-piękna Praga
-wielu sprzedawców/wystawców w expo
-koszulka (nie nadruki) dobrej jakości, możliwy wybór takiej z długim rękawem (i tak wziąłem z krótkim)
-opaski z czasami na każdy kilometr, nie na co 5-ty
-na pasta party dostałem makaron mimo braku bloczka
-piękna pogoda, błękit nieba, słońce
-w punktach muzycznych parę fajnych zespołów, laska ze skrzypcami była the best
-punkty odżywcze na plus zdecydowanie, gąbki do odświeżenia dostępne w każdym z nich
-trasa w dużej części przez stare miasto (stąd bruki)
-biegacze z 95ciu krajów
-dużo biegaczy z Polski
-bieg m.in. przez most Karola – bezcenne
-doping ze strony turystów, może i od Prażan też?
-ma mecie liczne stoiska sponsorów; dobrze, że actimel rozdawał actimele 😉
-do pn widoczni na ulicach ludzie w koszulkach z maratonu i z medalami
-czeskie piwo w knajpkach, czeskie jedzenie, niestety dopiero po maratonie
-życiówka padła
co ciekawe, masa minusów nie przesłoniła tych kilku plusów; super weekend w Pradze 😉
Wielkie dzięki za Twój wpis! 🙂 Dopatrzyłeś się tylu rzeczy, że chyba odstąpię Ci część drogidotokio.pl 😉 Oczywiście odpłatnie!
Jeżeli chodzi o moją współpracę to ma ona charakter typowo barterowy i bynajmniej nie wpływa na ocenę moich biegów. W Ołomuńcu zakochałem się na długo przed wstawieniem baneru z RunCzech. Planujesz tam wystartować?
Zastanawiałem się co wpisać w minusach i kurde… ciężko było mi cokolwiek znaleźć. Rzeczywiście, to co dali w reklamówce raczej nie mogło zaspokoić głodu. Pojawiła się jednak alternatywa. Zaraz po skręcie za metą w prawo (trzeba było minąć jeszcze kilka stref), znajdowało się miejsce, gdzie można się było najeść do woli (banany, owoce, woda, czekolada, itp). Udało Ci się tam dotrzeć?
Ja niestety ominąłem je szerokim łukiem. Na banany nie mogłem już po prostu patrzeć. Jadłem je od co najmniej 4h. Ileż można!
Czy to pasta party było dodatkowo płatne? W swoim pakiecie też nie otrzymałem kuponu. Czy mogło byś tak, że nie wykupiłeś go w trakcie rejestracji?
A propos strony. Rzeczywiście wersja PL ma jakieś braki. Od samego początku korzystałem z tej w języku Szekspira. Fajnie, że w naszym języku w ogóle się pojawiła. Z drugiej strony jak już jest, to mogła by być poprawnie zrobiona.
Jeżeli chodzi o koszulkę, to nie zamawiałem tej w pakiecie (rzeczywiście – bonusem do niej powinna być lupa, bądź inny teleskop).
Ceny zdjęć to rozbój w biały dzień. Założę się jednak, że dla części obcokrajowców ich wysokość nie stanowi żadnego problemu.
Jaki miałeś czas?
Jak Ci się w ogóle biegło? No i jak wspominasz ostatnie kilometry? 🙂
po kolei:
-nie dotarłem do tego punktu żywieniowego, daleko szedłem wzdłuż barierek za metą, a nie dotarłem (teraz nie ma czego żałować)
-nie widziałem by była opcja wykupienia pasta party. chyba to by była przesada
-czas realny 3:46:16. Niby nie dużo do 3:45 ale dla mnie było to nie do przeskoczenia. chciałoby się napisać „tym razem”
-dodatkowy minus: nie jestem kobietą, damskie t-shirt’y były ładniejsze 😉
-biegło mi się dobrze (bardzo dobrze) do 32-go km, miałem nadrobione ponad 5 min. w stosunku do czasów na 3:50, wystarczyło utrzymać tylko tą przewagę do mety, czyli można było delikatnie zwolnić. niestety nie udało się utrzymać tego zakładanego (mimo, że niższego) tempa.
-w Ołomuńcu w tym roku nie. może Ostrawa do kompletu z Silesia. ale ona jest 3 tyg. przed Silesia. A dwa tyg. przed Silesia jest Wrocław ;). Może (może?) by było za dużo?
-no i jeszcze zapisanie się do startu jako pracownik medyczny zaskutkowało jedynie numerkiem w innej kolorystyce ;( Za dwa tyg. w B-B mam nadzieję dostać (jak zawsze) co najmniej dodatkową koszulkę.
pozdrawiam. sorry za wcięcie się w blog, ale własnego nie prowadzę.
No co Ty! Przepraszasz mnie? Za co?:)
Jestem Ci niezmiernie wdzięczny za Twój wpis. Nagle się okazuje, że ktoś czyta to, co piszę.
Z wykupieniem pasta party jest różnie. Np. na Orlen Warsaw Marathon pasta party jest dodatkowo płatne. W Pradze mogło byś podobnie.
Czyli widzimy się na Biegu Fiata?