Z każdym kolejnym okrążeniem zauważyłem pewną zależność: biegaczy było coraz mniej, wspomniany wcześniej podbieg wydawał się być coraz większy, a gorąca herbata smakowała coraz bardziej.
Tak gdzieÅ› po 30-stym km rozmowa kleiÅ‚a siÄ™ jakby mniej 😉 Na kilka kilometrów przed metÄ…, nie rozmawialiÅ›my z sobÄ… prawie w ogóle. Zdania wielokrotnie zÅ‚ożone ewoluowaÅ‚y w zdania wyjÄ…tkowo urwane. Wiecie, takie z cyklu: „Fajnie zimno!”, „Już niedÅ‚ugo!”, „NienawidzÄ™ Was!”.
Zaraz przed rozpoczęciem ostatniej pętli, dorwaliśmy się do herbaty i ciastek. Pamiętam, że pijąc i jedząc, przeszliśmy z dobrych 200 m.
Wbrew pozorom czułem się znakomicie. Podbiegi nie robiły na mnie żadnego wrażenia. Nie wiem skąd, ale miałem jeszcze spore pokłady siły. Razem z Adamem doszliśmy do wniosku, że wreszcie skończymy Cyborga, gdy będzie jeszcze jasno. Ostatni kończyliśmy go w deszczu i w ciemności.
Długa prosta w dół koło ZOO, agrafka i ostatnia prosta do mety.
ChcieliÅ›my siÄ™ wszyscy romantycznie zÅ‚apać za dÅ‚onie i w ten sposób pokonać metÄ™. No i wÅ‚asnie formowaliÅ›my szyk, gdy z daleka usÅ‚yszaÅ‚em: „Marek! Marek! Maaareeekkk!!!”
Że co?!?
Wytężyłem wzrok i łapiąc ostrość dojrzałem w oddali Magdę, Ewelinę i swoich rodziców. Przyspieszyłem biegnąć w tempie poniżej 4 min/km 😉
UcaÅ‚owaÅ‚em MagdÄ™ i EwelinÄ™. SpojrzaÅ‚em na wszystkich i powiedziaÅ‚em: „Fajnie, że jesteÅ›cie!”.
Chwilę później wróciłem do biegnącej ekipy, z którą kilkanaście sekund później, przekroczyłem metę.
Zrobiliśmy sobie wspólne zdjęcie, po czym podziękowaliśmy sobie za bieg. Ta grupa naprawdę nam się udała. Przez ponad 40 km poruszaliśmy się jak dobrze zgrana maszyna.
Mam nadziejÄ™, że w komplecie spotkamy siÄ™ tam za rok. ChcÄ…c nie chcÄ…c, chyba pojawiÅ‚a siÄ™ u mnie nowa tradycja – maraton w nowy rok w iÅ›cie doborowym towarzystwie. Czy da siÄ™ go lepiej rozpocząć? Nie!
Trasa jest specyficzna. Składa się z 6 pętli. Życie może uprzykrzyć podbieg, który został idealnie wyeksponowany na poniższym pliku z rozszerzeniem *.jpg:
Po maratonie spojrzałem na wykres i okazało się, że w trakcie blisko 4 h pokonaliśmy 320 metrów w górę i w dół. To jednak całkiem sporo. Szczególnie w dniu 1 stycznia.
Czy zatem warto sugerować się trasą i do 14:00 leżeć tego dnia pod kołdrą?
Nie! Popełnicie wtedy biegowy grzech zaniechania. Przynajmniej moim skromnym zdaniem.
Jeżeli tylko czujecie się na siłach, to weźcie udział w przyszłorocznej edycji Cyborga. To wcale nie musi być od razu maraton. Możecie skończyć tylko na jednej pętli.
Do organizacji nie mam jakichkolwiek zastrzeżeÅ„. Wszystko przebiegÅ‚o bez najmniejszych kÅ‚opotów. Ponownie – ogromne chapeau bas dla wszystkich wolontariuszy! DomyÅ›lam siÄ™, że znaleźć ich w tak specyficzny dzieÅ„ nie jest Å‚atwa sprawÄ….
Odylon, MasÅ‚aw, Almachiusz i Fulgenty – to wÅ‚aÅ›nie m.in. oni obchodzÄ… imieniny 1 stycznia. To także data maratonu, który na staÅ‚e wpisujÄ™ sobie do kalendarza.
Do zobaczenia za rok!
[zdj. główne do tekstu – Fotokompozytor.pl]










