Nie wiem, czy tydzień wystarczy, aby choć w części poznać którekolwiek z miast. W przypadku jednego z tych największych, raczej nie jest to wykonalne. Wiem natomiast, że w Tokio nóg sobie nie żałowałem. W ramach aklimatyzacji od rana, do późnych godzin nocnych, chodziłem, zwiedzałem i odmawiałem seksi masażu niedaleko Parku Ueno.
Tokio dla Polaka? Europejczyka? Marka Bogdoła? Czymże jest?!?
Poniżej znajdziecie kilka rzeczy, z których musiałem się Wam zwierzyć.
To pierwszy z serii tekstów o Tokio.
1. Metro.
Mapa metra na pierwszy rzut oka może wydać się dosyć skomplikowana. Sam automat do zakupu biletów może skutecznie odstraszyć. Samych wyjść ze stacji Shinjuku jest więcej, niż sklepów w niejednej polskiej galerii handlowej. Wystarczy jednak przysłowiowy akademicki kwadrans i wszystkie czarne myśli znikają. Człowiek zdaje sobie sprawę z tego, że metro działa super sprawnie i jest punktualne co do 1/1000 sekundy.
Z metra korzystałem dziennie z dobrych kilka/kilkanaście razy. Rzadko było tak, abym jedną linią dojechał od punktu „A” do punktu „Z”. Przesiadka? Nic prostszego. Na każdej stacji zaraz po wyjściu z wagonu można trafić na oznaczenia – gdzie, którędy i jak najszybciej dojdziemy do interesującej nas linii metra. Ciekawostką jest to, że niektóre wejścia do metra są ukryte. Przynajmniej dla niewprawnego oka. Wejście to niekoniecznie oświetlone schody znajdujące się na środku chodnika. To czasami wąski korytarz zaraz za sklepem.
Jeżeli już znajdziemy się na stacji, to poruszamy się lewą stroną. O płynność ruchu dbają oznaczenia znajdujące się na podłodze.
W oczekiwaniu na odjazd, ustawiamy się w kolejce. Tylko, że nie jest to taka zwykła polska kolejka z cyklu: „Przyszedłem dopiero przed chwilą, ale i tak się wepcham na początek!”. Chamom, burakom i innym czereśniakom Japonia powiedziała stanowcze „NIE!”. Jak to zrobiła?
Narysowała na podłodze miejsca postojowe, które oznaczają w jaki sposób kolejka powinna się ustawić. Ludzie ustawiają się w niej na długo przed przyjazdem wagonów dbając o chronologię pojawienia się kolejnych kolejkowiczów. Prosty, a jakże skuteczny patent.
Ok, jesteśmy już w wagonie. Co teraz? Najlepiej od razu ściągnąć plecak, zająć jak najmniej miejsca i w ciszy dojechać do stacji docelowej. Chyba do końca swoich dni będę miał przed oczami typowy japoński przejazd metrem. Setki Japończyków wpatrzonych w swoje telefony komórkowe. Nikt do nikogo się nie odzywa. Każdy w skupieniu przegląda FaceBooka, Line’a, bądź gra w dziwne gry. Jeżeli tego nie robi, to zapewne aktualnie przysypia w jednym ze swoich drogich garniturów.
Kilka razy trafiłem na godziny szczytu. Ci sami kulturalni Japończycy, którzy na co dzień rezygnują z przemocy fizycznej, wchodząc do zatłoczonego wagonu, nie żałują sobie pracy łokciami. Wpychanie się na przysłowiowego chama dbając jednocześnie o savoir-vivre? Da się! Dodam, że wygląda to bardzo ciekawie.
W Tokio funkcjonują dwie główne firmy oferujące przejazdy metrem: Tokyo Metro i Toei. Warto zaopatrzyć się w całodzienny bilet z możliwością jazdy w/w dwoma liniami metra. Kosztuje on 1000 ¥, a można jeździć do woli nie martwiąc się o koszty, czy firmę, z której usług obecnie korzystamy. Istnieją co prawda karty PASMO i Suica, ale jeżeli dużo podróżujecie, taniej wyjdzie całodniowy karnet.
Do poruszania się metrem polecam aplikację Tokyo Subway Navigation:
– Android -> klik!
– iOS -> klik!
No i jeżeli lądujecie na Naricie, to polecam zakup biletu na Skylinera (od razu w dwie strony) + 3 dniowy karnet na metro. Całość kosztuje 5400 ¥ i wygląda to -> tak.
2. Bezpieczeństwo.
Ostatnio czytałem raport, w którym Tokio ponownie pojawiło się na pierwszym miejscu wśród najbezpieczniejszych miast na świecie. Naprawdę, w życiu nie czułem się nigdzie bardziej bezpiecznie. Niezależnie, czy była to godzina 3:00, 24:00 czy w pół do komina.
Do późnych godzin nocnych chodziłem z aparatem i telefonem na wierzchu wśród, wydawałoby się – najbardziej bocznych z bocznych uliczek Tokio. Choć mijało mnie tysiące Japończyków, nikt nawet nie zerknął podejrzliwie w moim kierunku. Nikt nie zmrużył brwi myśląc: „Ciekawe, czy w tej Xperii Z3 Compact ma już najnowszego androida 5.0? Sprawdźmy!”.
Serio, jeżeli chcecie poczuć co to bezgraniczne bezpieczeństwo, macie wolny tydzień i kasę na bilet relacji Polska -> Tokio, to zapraszam! Nie pożałujecie.
Niestety, zaraz po przylocie musiałem pozbyć się jednego z nowych nawyków. Od razu schowałem aparat do futerału, a telefon głęboko do kieszeni.