Na chwilę przed wbiegnięciem do Atlas Areny znowu odnalazłem w tłumie Ewelinę z Magdą. Tego było mi trzeba. Kilka zakrętów i wpadłem do hali. Rozłożyłem ręce w geście triumfu, a zaraz po przekroczeniu mety zrobiłem jedną z najdziwniejszy poz w historii przekraczania met. Była wprost idealna na rozpoczęcie jakiegoś ludowego tańca:
Wynik: 3:34:13
Na początku walczyłem o wynik 3:19:xx. Nie ukrywam, że było to spore ryzyko. W ciągu ostatnich tygodni miałem na głowie przeprowadzkę ze wszystkimi jej aspektami: począwszy od malowania, a skończywszy na przewożeniu miliarda toreb swoją Skodą w gazie. W międzyczasie były jeszcze święta. Porażkę biorę tylko i wyłącznie na siebie. Nie będę obwiniał wiatru, zimna czy koloru farby, którego użyłem w pokoju Magdy. Kilometraż był zdecydowanie za mały. O długich wybieganiach nawet nie wspomnę. Zresztą zobaczcie jak prezentował się kwiecień:
Dlaczego w ogóle ryzykowałem? W tym roku pobiegnę jeszcze 2 maratony: PKO Silesia Marathon i TCS New York Marathon. Pierwszy raczej nie jest na życiówkę, a drugi zamierzam pokonać w 4 h delektując się każdym centymetrem trasy. Gdybym nie spróbował zapewne plułbym sobie teraz w brodę, że mogłem zaryzykować, a tego nie zrobiłem. Nie udało się w Łodzi. Mam nadzieję, że uda się to zrobić w trakcie jakiegoś z przyszłych biegów.
Jak oceniam maraton?
Cóż, mam mieszane uczucia. Przede wszystkim to na pewno nie był „Najgłośniejszy Maraton w Polsce” co tak mocno starano się na każdym kroku zaakcentować. Może właśnie to jest przyczyną mojego zawodu. Nastawiłem się na coś zupełnie innego. Niektóre punkty wyglądały nieco biednie. Fakt, było głośno, a muzyka zachęcała do dalszego biegu. Co z tego, skoro wokół panowała pustka i nic się nie działo. Nie sądzę, aby Łódź była głośniejsza od Warszawy czy Poznania. Nie ilość, a jakość się liczy, a w Łodzi było z tym różnie. Po biegu spytałem o odczucia kilku biegaczy. Okazało się, że byli podobnego zdania.
Kilometry były bardzo dobrze oznaczone. Wolontariusze spisali się na szóstkę z plusem. Podobnie uczniowie szkół, którzy zorganizowali swoje punkty wsparcia. Co tam się działo!
Medal może się podobać. Na pewno jakością przebił ten z 2014 r. (w życiu nie wręczono mi czegoś brzydszego). Fajnie, że organizatorzy coraz częściej korzystają z emalii jubilerskiej, bo tak się to chyba fachowo nazywa.
Koszulka to już jednak inna bajka. Brakowało mi w niej jakiegoś prestiżu. Pasuje mi bardziej do lokalnego biegu, w ramach jakiegoś festiwalu muzycznego, niż do maratonu ze srebrną odznaką IAAF. W zasadzie pakiet nie prezentował się okazale. Na pewno gorzej, niż w roku ubiegłym. W porównaniu z tym Orlenowskim to były w zasadzie dwa różne światy.
Wspomniałem o Orlen Warsaw Marathon. Termin DOZ Łódź Maraton 2017 był szalenie niefortunny. W tym samym dniu odbył się maraton w Warszawie. Dokładnych danych nie posiadam, ale zdaje się, że mając do wyboru bieg w stolicy i w Łodzi, wiele osób wybrało wariant nr 1. Jeżeli w przyszłości sytuacja się powtórzy, to frekwencja może być jeszcze niższa.
Po biegu przeczytałem wiele komentarzy. Część osób zaczęła wróżyć, że jest to prawdopodobnie ostatni maraton w Łodzi. Mam nadzieję, że do tego nie dojdzie. Gdy brałem w nim udział w 2014 r. zwyciężył Yared Shegumo. Potrzebował na to 2:10:42. Maraton był przygotowany z większą pompą. Expo było ciekawsze i zajmowało prawie całą Atlas Arenę. W tym roku było zupełnie inaczej. Gołym okiem widać, że brakuje większego budżetu i głośnych nazwisk. Wsparcia jakieś znanej firmy odzieżowej, która pomoże przygotować porządny pakiet startowy. Wiadomo – dla koszulek, toreb, czapek i otwieraczy do butelek z logo maratonu (ponoć) się nie biega. Prawda jest jednak taka, że pakiet na tzw. wypasie może przyciągnąć nieprzyciągniętych i przekonać nieprzekonanych.
[zdj. główne do tekstu – www.sportografia.pl/www.sportevolution.pl]
3 komentarze
Jeżeli to był Twój pierwszy bieg to gratuluję znakomitego czasu w debiucie! 🙂 Może jeszcze kiedyś się gdzieś spotkamy na trasie.
Relacja ciekawa, naturalna, odczucia do oprawy takie same, ale że ja debiutowałem to wszystko było dla mnie nowe i zapamiętam ten maraton na długo z jak najlepszej strony bo spełniłem swoje marzenie. Tak przebiegał mój bieg http://runnerski.pl/czy-przebiegne-maraton-nie-biegajac/
Jak zwykle świetna relacja, może jeszcze roczek-dwa i dołączę do Twojego biegającego z Tobą fanklubu 😉