Szybko spojrzałem za siebie, aby ocenić gdzie jest Maciej. Znajdował się z jakieś 100 metrów za mną. Wiedziałem, że ta moja piąta pozycja jest już raczej pewna.
W tle słyszałem Ewelinę, Magdę i moich rodziców. Wszyscy krzyczeli: „Marek! Marek! Marek!”. Okrążając bieżnię prawą stroną, dotarłem do ostatniej prostej, na której końcu znajdowała się meta. Przyspieszyłem do tempa 3:15 min/km, po czym – tuż przed samą metą – podskoczyłem do góry i wylądowałem niż Ronaldo, albo jakiś inny Citko.
Odebrałem medal, po czym podszedłem do Tomka gratulując mu finiszu.
W niedługim czasie dotarł do nas także Maciej. Staliśmy i analizowaliśmy przez chwile ostatnie kilkadziesiąt minut naszego życia. Choć trasa liczyła niespełna 9 kilometrów, była pełna zwrotów akcji i licznych ataków. Jedne udało się odeprzeć, a inne już niekoniecznie.
Wkrótce podszedł do mnie Michał, który z ramienia firmy Rosomak, poinformował mnie, iż mogę liczyć na dodatkową nagrodę. Spytałem go: „No, ale jak to?!?”.
Po swojej lewej stronie znalazłem baner, z którym od razu zrobiłem sobie zdjęcie:
Okazało się, że z uwagi na 70-lecie firmy Rosomak, ci zawodnicy, którzy skończyli zmagania na miejscach 5, 19, 22, 52 i 70, mogli liczyć na nagrody specjalne. A jak przecież skończyłem bieg na piątej pozycji.
W głowie miałem miliard myśli: „Czy to Rosomak w skali 1:1?”, „Game Boy Color?” albo chociaż Playstaion 5? Wkrótce miałem się o tym przekonać.
W pewnym momencie Magda spytała czy może rozdawać medale. Już po chwili stała przed metą czekając na kolejnych biegaczy.
Później poszła z Eweliną malować twarz farbami, a ja udałem się po wuszt i piwo bezalkoholowe:
Dookoła panowała iście sielska i rodzinna atmosfera. Co chwilę kogoś zagadywałem, albo ktoś zagadywał mnie.
Wkrótce nastał czas wręczania fantów. Podszedłem do pana, za którym leżały torby, po czym – po uściśnięciu dłoni – otrzymałem jedną z nich.
Co znajdowało się w środku?
Same fajne rzeczy!
M.in. lampa, głośnik JBL Go 2, kubek, czapka, smycz, płyta CD, ogrzewacz, a także pewne – tajemnicze opakowanie:
Na początku myślałem, że to powołanie do wojska. Okazało się jednak, że w środku znajdował się okolicznościowy notes z długopisem:
Magda chwilę pobawiła się na placu zabaw, po czy wróciliśmy do domu.
Cóż to był za fajnie spędzony dzień!
Jak oceniam organizację?
Będę nudny, ale cóż – jak zawsze było na szóstkę z plusem! Oprócz organizacji samego biegu, bardzo fajne zagospodarowano teren wokół mety. Dzieci mogły wziąć udział w licznych zabawach sportowych.
Było malowanie twarzy, darmowy popcorn czy kiermasz ciast. Można się było poczuć jak na jakimś rodzinnym pikniku.
Fajnie, że odbyły się biegi dla dzieci. Dla Magdy było to bardzo ważne wydarzenie, które jeszcze długo wspominała.
No dobra. Może jest jeden, zasadniczy minus :/
Polega on na tym, że biegi organizowane prze SiPB są… organizowane zdecydowanie za rzadko. Jak dla mnie, mogłyby się pojawiać co kwartał. Domyślam się jednak, że z różnych względów, nie jest to możliwe. Cóż, pomarzyć zawsze można.
Jak oceniam swój bieg?
Tak jak na początku wspominałem, kilka dni wcześniej skończyłem się zmagać z kontuzją zginacza biodra, która pojawiła się zaraz po przekroczeniu mety Szóstki Pogorii. Nie byłem pewny czy kontuzja nie odezwie się na którymś z podbiegów. Od tego 8 maja byłem więc w zasadzie poza treningiem. Gdy tylko chciałem go rozpocząć z Dawidem z Inżynierii Biegania, kontuzja wróciła i znowu, na kilka dni, musiałem odpuścić bieganie.
Mój plan zakładał bieg w tempie ok. 3:40 min/km. Wiedziałem, że na trasie czają się liczne podbiegi i zakręty. Byłem więc przygotowany na to, że finalnie może wyjść o wiele wolniej.
Ostatecznie, blisko 9 kilometrową trasę, pokonałem w średnim tempie 3:47 min/km. Biorąc pod uwagę moje ostatnie, zdrowotne wydarzenia, uważam to za bardzo dobry wynik.
Czas mija, a ja w dalszym ciągu rozpamiętuję naszą wspólną walkę w Bażantarni. Było genialnie! Mam nadzieję, że wkrótce uda mi się to powtórzyć.
Na deser wrzucę Wam kilka wariacji ze zdjęciem, które Ewelina wykonała mi po przekroczeniu mety. Aż się prosiło, aby wykorzystać je w taki oto sposób:
Cóż ja Wam mogę na koniec napisać.
Może coś takiego – jeżeli kiedykolwiek traficie na bieg organizowany przez SiPB, to od razu się zapiszcie.
Nie pożałujecie!