5. Współpraca z trenerem.
W podsumowaniu 2021 roku rzutem na taśmę wspomniałem o tym, że w grudniu rozpocząłem współpracę z trenerem – Dawidem Maliną. Nigdy nie sądziłem, że trener będzie mi kiedykolwiek potrzebny. Od zawsze biegałem jak i kiedy chciałem. Własną pracą dotarłem do wyniku 3:08 h w maratonie i 1:20 h w połówce. Może i dotarłbym dalej, ale wiem, że bez Dawida mogłoby to zdecydowanie dłużej trwać.
Nasza współpraca trwała od grudnia 2021 do połowy października 2022 r. Przez ten blisko rok dzielnie przykładałem się do każdego treningu. W trakcie każdego dawałem z siebie 100%. Nie chciałem zawieść dwóch osób: siebie i trenera. Czułem, że moje bieganie zmierza w dobrym kierunku. Najpierw kontrolny półmaraton w Krakowie, a następnie wielki finał w Gdańsku.
Postanowiłem, że spróbuję jeszcze sobie poprawić ten maratoński wynik. Moim celem było zejść poniżej 2:55 h w dalszym ciągu trenując jedynie 3 razy w tygodniu. Wkrótce po minięciu mety w Gdańsku rozpocząłem więc przygotowania do maratonu w Warszawie. Niestety dwie upierdliwe kontuzje, o których będzie w dalszej części programu, skutecznie wybiły mnie z rytmu. Straciłem miesiąc przygotowań. Ku mojemu zdziwieniu, maraton w Warszawie wypadł bardziej, niż przyzwoicie. Na dwa maratony, do których przygotowywał mnie Dawid, dwukrotnie udało mi się zejść poniżej 3 h. Niech to świadczy o tym, ile dzięki niemu osiągnąłem.
Po maratonie w Warszawie doszedłem do poniższego wniosku:
Teraz moim celem nie jest już walka o PB. Chcę po prostu dalej biegać, czerpiąc z tego frajdę. Co najważniejsze – chcę to robić w zdrowiu.
Bo ono jest ponoć najważniejsze.
7. Kontuzje.
W 2022 roku doświadczyłem dwóch kontuzji, które sprawiły, że dwukrotnie musiałem wracać do treningu do Maratonu Warszawskiego:
a) stopy zatarte do mięsiwa:
Pierwszą kontuzję nabyłem drogą zatarcia, w trakcie Półmaratonu Murckowskiego.
Bo minięciu mety poczułem piekielny ból obydwu stóp. Okazało się, że buty obtarły mnie nie tyle do krwi, co do samego mięsiwa. Nie sądziłem, że kiedykolwiek będę kupował w aptece maść na gojenie ran. Pierwsze trzy doby były tragicznie. Czułem się, jakbym nieustannie stąpał po klockach Lego, a wiadomo, że nie ma większego bólu, niż trafienie gołą stopą na jeden z takich klocków.
b) cios korzeniem w stopę:
Wszystko wydarzyło się w trackie jednego z treningów w Kłobucku. Tak sobie biegnę i biegnę, aż tu *ebut!!!1 Lewą stopą kopnąłem w korzeń, co skończyło się w ten sposób:
Zawsze lepiej zmierzyć się ze swoimi lękami, niż od tej pory zacząć unikać lasów i kosodrzewiny. Postanowiłem wrócić w to samo miejsce i dokonałem niniejszej rekonstrukcji wydarzeń:
Zrobiłem to tak profesjonalnie, że Bogusław Wołoszański i Bravo Girl mogą być ze mnie dumni!
8. Rok 2022 dla drogidotokio.pl.
W dalszym ciągu robię swoje komentując na bieżąco swoje treningi, a także różne okołobiegowe tematy. Jednemu może się to podobać, a drugiemu niekoniecznie. Wszystkim raczej nie dogodzę. Ważne, abym to co robił, robił w zgodzie ze swoim „Ja”. Gdy uważam, że mam Wam coś ciekawego do przekazania, to wchodzę na FB i piszę. Bez jakiekolwiek presji zdobycia lajków czy nowych followersów. Jakkolwiek to brzmi.
Niejednokrotnie zahaczam o tematy społeczne i światopoglądowe. Nie wyobrażam sobie, abym pisał Wam posty na FB pokroju: „Ale dzisiaj pięknie świeci słoneczko! Dasz radę! Wszystko jest w Twojej główie!”, gdy za oknem dzieje się coś niedobrego.
Z każdego startu staram się przygotować relację, jakiej próżno szukać gdziekolwiek indziej. Szczególnie w tak tłustym wydaniu: ze sporą liczbą zdjęć i tekstu.
A propos relacji, a także tekstów, z których jestem najbardziej dumny, to chyba najpiękniej wyszła mi relacja z Chicago. Co tam się działo!
Oprócz ww. tekstu polecam Waszej uwadze moje podsumowanie 10 lat w biegu, a także wpis o tym, dlaczego warto korzystać z bieżni mechanicznej.
Zakończę ten punkt informacją, że w stosunku do 2021 roku, rok 2022 przyniósł zwiększenie liczby odsłon o 30%. Czyli jednak ktoś tutaj wchodzi i to czyta.
Danke szyn! ♥
9. Jakieś biegowe plany na 2023 rok? Bo ja mam kilka.
Trójki w 2023 roku już raczej nie złamię, bo nie za bardzo mam kiedy. Poza tym życiówki z połówki i z maratonu są już nieźle wyśrubowane. Czuję, że nie wiem co bym musiał zrobić, abym – przy tych swoich 3 treningach w tygodniu – spróbował je jeszcze poprawić. Według mnie gra nie jest warta przysłowiowej świeczki.
Chciałbym pobiec jakąś szybką dychę, no i wrócić na trasę Szóstki Pogorii. Wiem, że wyniki na dystansie 5 i 10 km są do poprawienia. Domyślam się, że w kwestii 5 km to może być sprawa kilku sekund. Znacznie więcej powinno mi się udać urwać w biegu na 10 km.
Priorytetowym startem w 2023 roku jest dla mnie Boston Marathon. To jest bieg, o którym marzyłem od kilku dobrych lat. Mam nadzieję, że to będzie przysłowiowa wiśnia na torcie. Wynik nie będzie dla mnie istotny. Zamiast tego będzie się liczyć wyborna zabawa.
Oprócz wyjazdu do USA planuję jeszcze wyjazd do Pragi. Do tej pory nie wiem co zrobić z jesienią. Czy wybiorę start w Polsce czy jednak jakiś szybki szpil w Europie? Czas pokaże.
Dzięki za uwagę i dzięki, że jesteście ze mną!
To wiele dla mnie znaczy ♥