Close Menu
    Facebook X (Twitter) Instagram
    Facebook Instagram YouTube
    drogadotokio.pl – Blog o bieganiu
    • Relacje
      • Starty
      • Treningi
    • World Marathon Majors
      • Boston Marathon – 2023 i 2024
      • Virgin Money London Marathon – 2019
      • Bank of America Chicago Marathon – 2018 i 2022
      • TCS New York City Marathon – 2017 i 2019
      • Tokyo Marathon – 2015
      • BMW Berlin Marathon – 2013 i 2021
    • RunCzech
    • Testuję
    • Teksty
    • Tablica wyników
    • Więcej info
      • FAQ
      • Media
      • O mnie
      • Współpraca
    drogadotokio.pl – Blog o bieganiu
    Jesteś tutaj:Home»Relacje»III Siemianowicki Bieg „Śladami Wojciecha Korfantego” – 27.04.2025 r.

    III Siemianowicki Bieg „Śladami Wojciecha Korfantego” – 27.04.2025 r.

    0
    By Marek on 14 maja 2025 Relacje

    Bieg im. Wojciecha Korfantego darzę szczególną sympatią. To właśnie w 2012 roku – w trakcie jego XIX edycji – debiutowałem w imprezie biegowej. Po raz pierwszy w życiu zmierzono mi czas, dostałem medal, a zakwasy leczyłem jeszcze przez kilka handlowych niedziel. Dodatkowo, w ramach uczczenia otwarcia Parku Tradycji, dystans nieco ponad 8 km z Katowic do Siemianowic Śląskich, pokonałem z ciupagą i w kasku.

    Na ostatnich metrach prezentowałem się w taki oto sposób:

    Bieg zrobił na mnie ogromne wrażenie. To m.in. dla mnie zamknięto rondo i kilkanaście ulic. Emocji było co nie miara i długo to wszystko przeżywałem.

    W Biegu im. Wojciecha Korfantego wziąłem jeszcze udział w 2013, 2014 i 2016 roku. W międzyczasie dystans uległ wydłużeniu do 10 km, a dzięki mojej inicjatywie pojawili się pacemakerzy.

    Latała mijały, a ja w ww. biegu już nie startowałem. Powód był prosty: niestety wielokrotnie data Korfantego zbiegała się z datą wiosennych maratonów, w których brałem udział. Później pojawił się covid, a po nim okazało się, że z biegu już nic nie zostało. Katowice zaczęły organizować swoją imprezę, a Siemianowice Śląskie swoją. Kultowa – wieloletnia trasa, która prowadziła od jednego, do drugiego pomnika Wojciecha Korfantego, przestała istnieć. Ogromna szkoda, że tak to się potoczyło.

    Ale hej! Kończę przynudzać i zabieram się spisanie tego, co wydarzyło się 13 lat (sic!) po moim pierwszym starcie w życiu.

    Po pakiet udałem się w piątek – dzień przed moimi 41. urodzinami. Biuro zawodów mieściło się w budynku Miejskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji „PSZCZELNIK”.

    W jednym z pokoi odebrałem pakiet startowy:

    Szału nie było, ale najważniejsze rzeczy były: numer startowy i chip.

    W przeddzień biegu, w ramach nie wiem czego, bo zapewne nie przygotowań, wraz z Tomaszem, pokonałem 24 km wdrapując się m.in. na Górę św. Doroty:

    Zmierzam do tego, że w dzień biegu – cytując klasyka – nie byłem już tak świeży w kroku. No, ale tego wspólnego – urodzinowego treningu, nie mogłem sobie odmówić.

    Na bieg udaliśmy się rodzinnie, a więc w składzie córka Magdalena i żona Ewelina. Zaparkowaliśmy niedaleko startu/mety. Choć trasa była zupełnie inna, niż ta z 2012 roku, przynajmniej meta się nie zmieniła i stała tam, gdzie kiedyś.

    Wkrótce dotarliśmy do pomnika, gdzie spotkałem wielu znajomych. Takie biegi to idealny pretekst do tego, aby odgrzebać stare wspomnienia, bądź pochwalić się z jaką aktualnie kontuzją trzeba się zmagać.

    Po chwili odnalazłem w tłumie Rafała, dzięki któremu w ogóle pojawiłem się na tym biegu. Pamiętam, że po Biegu Wiosennym w Parku Śląskim spytał się, czy będę biegł w Korfantym. Na początku tego nie planowałem. Po chwili namysłu stwierdziłem jednak, że dlaczego nie? No i po kilkunastu godzinach pojawiłem się na liście startowej.

    [zdj. siemianowice.pl]

    Krótka rozgrzewka i po chwili ustawiłem się w strefie startowej. Plan na biegł był taki, jak zawsze: pobiec ile sił w nogach i niczego nie żałować. Wraz z Rafałem kilometry planowaliśmy pokonywać w tempie ok. 3:45 min/km.

    Wybiła 10:00 i ruszyliśmy:

    Kilkadziesiąt metrów dalej skręciliśmy w prawo i czekała na nas długa prosta. To właśnie tam zorientowałem się, że pierwsze miejsce jest już zaklepane dla zawodnika z numerem 139. Zaraz za nim biegł zawodnik w czarnej koszulce i spodenkach. Wiedziałem jednak, że jego szybkie tempo jest niestety policzone i wkrótce mocno zwolni. Zdradziły go słuchawki.

    Ja trzymałem się z Rafałem. Chociaż wspólnie planowaliśmy tempo w okolicy 3:45 min/km, to pierwszy kilometr trwał o całe 6 sekund szybciej. Minęliśmy tabliczkę z jego oznaczeniem i rozpoczęliśmy kolejną i równie długą prostą.

    To właśnie tam szlifowałem niegdyś formę, aby złamać 3 h. Tych terenów nie darzę więc jakimś sentymentem. Bardziej kojarzą mi się z bólem i cierpieniem, kiedy to zgodnie z zaleceniami Dawida Maliny, rozpoczynałem właśnie 12-sty km w tempie 3:40 min/km.

    Zakręt w prawo i przed oczami pojawił się krótki i równie upierdliwy podbieg. Zdaje się, że to był moment, w którym dogoniłem zawodnika ubranego na czarno. Przed sobą miałem biegacza, który zmierzał po złoto. Za plecami był Rafał.

    2 km i czas 3:39 min.

    W momencie trafiliśmy na tak stromy zbieg, że chwilami trzeba było zaciągnąć ręczny, aby się nie przewrócić o własne stopy. Zameldowaliśmy się na terenie siemianowickiej Bażantarni i chcąc nie chcąc, dobiegliśmy do 3-ego kilometra, który trwał o 3 sekundy dłużej, niż poprzedni.

    Za plecami czułem oddech Rafała, ale także zawodnika z numerem 39 – Michała, który od kilkuset metrów skutecznie nas doganiał.

    Dwa zakręty w lewo i dobiegliśmy do ulicy Zwycięstwa, która nie dość, że trwała całe 1500 metrów, to w większości jeszcze pod górę. Ten fragment był chyba najbardziej wymagający. To właśnie w tamtym miejscu, wraz z moim nowym kompanem z numerem 39, jeszcze mocniej oddaliśmy się od Rafała.

    4 km – 3:38 min
    5 km – 3:48 min

    Chwyciłem kubek z wodą i wziąłem łyk. Od razu mi ulżyło, bo wiedziałem, że do końca tej gehenny – z każdym krokiem – było już bliżej, niż dalej. Zakręt w lewo i po kilkuset metrach dobiegłem do oznaczenia 6-ego km. Ostatnie 1000 metrów trwało 3 minuty i 42 sekundy. Nie mogłem się doczekać kolejnego kilometra.

    I już piszę dlaczego.

    1 2
    10 km bieg korfantego życiówka
    Share. Facebook Twitter Pinterest LinkedIn Tumblr Email

    Więcej podobnych tekstów? Proszę bardzo:

    XII Bieg Wiosenny w Parku Śląskim – 22.03.2025 r.

    Siemianowicka Piwna Mila 2024 – 12.10.2024 r.

    50. BMW Berlin Marathon – 29.09.2024 r.

    Leave A Reply Cancel Reply

    • Polub
    • Obserwuj
    Facebook
    Comments Box SVG iconsUsed for the like, share, comment, and reaction icons
    Marek - drogadotokio.pl
    2 dni temu
    Marek - drogadotokio.pl

    Wiem, że nikt nie pytał i to ja dzwonię, ale właśnie zabieram się za nadrabianie zaległości rozpoczynając pisanie relacji z III Siemianowickiego Biegu "Śladami Wojciecha Korfantego".

    Jak skończę, to niezwłocznie/w te pędy* dam Wam znać.

    Miłego wieczoru moi mili <3

    _ _ _ _
    * - niepotrzebne skreślić, a potrzebne zostawić.
    ... Więcej...Mniej...

    Wiem, że nikt nie pytał i to ja dzwonię, ale właśnie zabieram się za nadrabianie zaległości rozpoczynając pisanie relacji z III Siemianowickiego Biegu Śladami Wojciecha Korfantego.

Jak skończę, to niezwłocznie/w te pędy* dam Wam znać.

Miłego wieczoru moi mili
    Zobacz na FB
    · Podziel się
    Share on Facebook Share on Twitter Share on Linked In Share by Email
    View Comments
    • Likes: 6
    • Shares: 0
    • Comments: 0

    Skomentuj na FB

    Load more
    Instagram
    Polecam

    Copyright © 2014-2023 Drogadotokio.pl

    Type above and press Enter to search. Press Esc to cancel.