Do dzisiaj pamiętam jakie piorunujące wrażenie zrobił na mnie mój pierwszy maraton, który pokonałem w 2012 r. (34. Maraton Warszawski). Bynajmniej nie chodzi mi tutaj jedynie o sferę z pogranicza sado-maso (przez potężne zakwasy i przykurcze byłem niezdolny do samodzielnej egzystencji jeszcze przez prawie 2 tygodnie od czasu jego pokonania).
Przede wszystkim mam na myśli klimat. Bieg przez centrum wielkiego miasta; przez miejsca, które zazwyczaj są niedostępne dla biegaczy. Meta na Stadionie Narodowym – to było coś! To co wydarzyło się 29 września 2013 r. przerosło moje najśmielsze oczekiwania…
O biegu w stolicy Niemiec zacząłem myśleć niedługo po starcie w maratonie krakowskim w 2012 r. Na początku przeczytałem wszystkie relacje dostępne w polskiej części internetu. Były one na tyle pochlebne, że jeszcze bardziej utwierdziły mnie w przekonaniu, iż walka o start w Berlinie jest warta świecy. Berlin, jeden z sześciu maratonów wchodzących w skład World Marathon Majors, około 40 tys. biegaczy, w 2013 r. jubileuszowy 40-sty. Kto da więcej?
Zapisy ruszyły 25 października 2012 r. Pod tym względem, w porównaniu do zapisów na pozostałe majorsy, Berlin był wyjątkowy. W trakcie zapisów liczyła się zasada → kto pierwszy ten lepszy. Wszystkie pozostałe wyznawały zasadę: zapisujesz się, odbywa się losowanie i albo się cieszysz, albo niekoniecznie (przykładowo w takim Tokio jest zazwyczaj ponad 300 tys. chętnych na 30 tys. wolnych). Niestety była to ostatnia możliwość zapisania się w taki sposób. Od 2013 roku, w Berlinie również obowiązuje zasada losowania.
Rok wcześniej zapisy na ok 40 tys. wolnych miejsc trwały 6 tygodni. Jak wyglądało to 25 października 2012 r.? Były 3 grupy cenowe: 10 tys. miejsc za 60 euro, 15 tys. miejsc za 90 euro i 10 tys. miejsc za 110 euro.
12:00 – rozpoczęcie zapisywania
12:07 – wykupione pierwsze 10 tys. miejsc
13:10 – wykupione kolejne 15 tys. miejsc
15:20 – wykupione ostatnie 10 tys. miejsc
Wszystko trwało nieco ponad 3h! W porównaniu do roku ubiegłego, tempo zapisów zahaczało co najmniej o prędkość światła. Na szczęście udało mi się wyrobić w pierwszych 7 minutach i nabyłem pakiet startowy w pierwszej grupie cenowej. Nadszedł prawie roczny czas oczekiwania na start.