Zza chmur wyszło słońce i wreszcie miałem warunki, aby zrobić zaległe zdjęcia medali i numerów startowych. Tym samym udało mi się zaktualizować stronę -> Tablica Wyników. Przy każdym wydarzeniu możecie sobie obejrzeć mój wykres na endomondo. Zerknąć w którym momencie pojawiła się ściana i prysły marzenia o nowej życiówce. Dodatkowo można tam także zobaczyć jak wyglądał numer startowy i medal. Przy okazji w/w aktualizacji, chciałbym się pokusić o małe podsumowanie imprez biegowych, w których do tej pory wziąłem udział.
Do tej pory udało mi się przebyć:
– 8 maratonów,
– 10 półmaratonów,
– 4 biegi na dystansie 10 km,
– 1 bieg na dystansie 8,1 km (bieg im. Wojciecha Korfantego z 2012 r., którego dystans w 2013 r. wydłużono do 10 km)
– 1 bieg na dystansie 5 km,
– 2 biegi godzinne,
– 1 sztafeta w ramach „Katowice Business Run”.
Specjalnie użyłem wyrazu: „przebyłem”. Choć zaliczonych startów z każdym rokiem jest coraz więcej, to mało jest wśród nich takich, które pokonałem w biegu od startu, do samej mety. Pamiętam jaką radość sprawił mi pierwszy półmaraton, który przebiegłem w całości (Silesia Marathon 2013 r. – zdj. poniżej). Jaką czułem dumę, gdy na szyi pojawił się medal. Po raz pierwszy w życiu nie zatrzymałem się ani na ułamek sekundy! W biegu piłem, jadłem i z coraz większą frajdą zbliżałem się do mety.
Przebiegnięcie dystansu 42 km i 195 m nadal jeszcze przede mną. Najbliżej tej sztuki było w Tokio. Gdyby nie słynna toalet_pauza na 35 km (zdj. wucetu poniżej), prawdopodobnie już bym tego dokonał. Nie mam w tej kwestii jakiegoś ciśnienia, ale fajnie byłoby mieć tyle sił, żeby biec do samego końca i jeszcze przy okazji ustanowić nową życiówkę.
Wspomniałem o medalach. W mojej kolekcji mam takie, które podobają mi się bardziej od pozostałych. Niestety, są i takie, przy projektowaniu których grafik spieszył się chyba na autobus. Ponoć o gustach się nie dyskutuje, a pieniądze szczęścia nie dają. Ponoć…
Poniżej znajdziecie te najładniejsze i takie ładne nieco mniej. Wziąłem pod uwagę maraton, półmaraton i bieg na 10 km. Na tych dystansach mam po prostu w czym wybierać.
Maraton.
In plus: Dosyć długo się wahałem. Ładne są medale z 40. BMW Berlin Marathon (2013 r.), 6. Silesia Marathon (2015 r.) czy 34. Maratonu Warszawskiego (2012 r.). Ostatecznie wybór padł na Tokyo Marathon 2015. Piękny w swojej prostocie. Ciekawa barwa, połysk i w ogóle wszystko.
In minus: Wybór był prosty – medal z Łódź Maraton Dbam o Zdrowie (2014 r.). Awers i rewers wieje nudą na kilometr. Grafik i organizator nie tyle poszli po linii najmniejszego oporu, co się po niej przelecieli. Sorry, ale można było to zrobić lepiej.
Półmaraton.
In plus: Ciężko było mi wybrać ten NAJ. Koniec końców wybór padł na medal z IV Rybnickiego Półmaratonu Księżycowego (2013 r.). Dlaczego? Jest ciekawie zaprojektowany, sporych rozmiarów i jest inny niż wszystkie.
In minus: Nie wiem czy to przez barwę, czy przez te poziome paski, ale medal z 2. Nocnego Wrocławskiego Półmaratonu (2014 r.) wygrał w tej kategorii.
10 km.
In plus: Pamiętam jak było wtedy gorącą i jak bardzo pragnąłem się zbliżyć do granicy 40 min. Ostatecznie skończyłem z wynikiem 42:31, a na mecie VIII Dobrodzieńskiej Dychy (2013 r.) zawieszono mi poniższy medal. Wielki, ciężki i spośród czterech, które otrzymałem na tym dystansie – najładniejszy.
In minus: Jeżeli już muszę jakiś wybrać, to niech to będzie medal z XXI edycji biegu im. Wojciecha Korfantego (2014 r.).
Na koniec pytanie: jaki medal w Waszej kolekcji podoba Wam się najbardziej?
2 komentarze
zainspirowałeś mnie do przejrzenia swoich i zrobienia podobnego rankingu 🙂
W takim układzie czekam na Twój ruch 😉