Close Menu
    Facebook X (Twitter) Instagram
    Facebook Instagram YouTube
    drogadotokio.pl – Blog o bieganiu
    • Relacje
      • Starty
      • Treningi
    • World Marathon Majors
      • Boston Marathon – 2023 i 2024
      • Virgin Money London Marathon – 2019
      • Bank of America Chicago Marathon – 2018 i 2022
      • TCS New York City Marathon – 2017 i 2019
      • Tokyo Marathon – 2015
      • BMW Berlin Marathon – 2013 i 2021
    • RunCzech
    • Testuję
    • Teksty
    • Tablica wyników
    • Więcej info
      • FAQ
      • Media
      • O mnie
      • Współpraca
    drogadotokio.pl – Blog o bieganiu
    Jesteś tutaj:Home»Relacje»I Rudzki Półmaraton Industrialny – 01.08.2015

    I Rudzki Półmaraton Industrialny – 01.08.2015

    3
    By Marek on 5 sierpnia 2015 Relacje

    Wszystko zaczęło się gdzieś po 4 km. W pewnej chwili poczułem nagły i równie intensywny ból brzucha. Pomyślałem, że może zaraz mi przejdzie. Cały dzień coś jadłem, a teraz gnam przed siebie. To chyba naturalne, że czasami można przez chwilę poczuć jakiś dyskomfort? Przed biegiem dobrze się rozgrzałem. O co więc może chodzić?IMG_1055

    Z każdym następnym kilometrem było coraz gorzej. Ból nie ustępował.  Moje myśli zaczęły krążyć wokół chęci skorzystania z toalety. Szybki risercz: stoi kilka kabin zaraz za linią mety. Spróbuję dobiec! Mijam kolejnych biegaczy:
    4 km – 4:12
    5 km – 4:11
    6 km – 4:08
    No… jakby to powiedzieć… nie dobiegłem :/

    Z kabiny udało mi się skorzystać dopiero po 7 km. To był drugi nieplanowany postój tej nocy. Okazało się, że nie ostatni.

    IMG_1048Trzeci raz musiałem skapitulować na 9 km. To było zaraz przed podbiegiem. Po tym jak wyszedłem z zarośli, nie miałem już tej werwy, co jeszcze kilka kilometrów wcześniej. Cały czas coś się we mnie kotłowało. Gdy tylko było lepiej – przyspieszałem do tempa ok. 4:10-4:20 min/km. Gdy było gorzej – szybko zwalniałem, a w najważniejszych momentach musiałem przechodzić do marszu.

    Wiecie, że nawet nie byłem zły? Ta cała sytuacja po prostu rozwaliła mnie na łopatki i zamiast rzucać mięsem, jaki to jestem biedny i nieszczęśliwy, zacząłem się z tego śmiać. Czy w trakcie imprezy inauguracyjnej ktoś mógłby ze mną wygrać na ilość postojów? Nie sądzę… Już wtedy czułem się jak zwycięzca!

    IMG_1018Przed drugim okrążeniem odnalazłem Ewelinę, której pokazałem, że już 3 razy musiałem wciskać pauzę na garminie. Przede mną ostatnie 7 km. Łudziłem się, że uda mi się je przebiec. Wbrew pozorom miałem jeszcze siłę i gdy tylko było mi lepiej, parłem do przodu jak lokomotywa mijając kolejnych biegaczy.

    Na 16-tym km znowu musiałem się udać na tzw. stronę. Było to prawie w tym samy miejscu, w którym byłem na 3 postoju. Znajome miejsce – znajome krzaki. Nie sądziłem, że jeszcze tam wrócę.

    Po powrocie na trasę nogi miałem już jak z waty. Niestety, od razu czekał mnie podbieg. O dziwo nawet sobie z nim poradziłem. Żołądek na chwilę się uspokoił. Niestety tempo siadło na ok. 5:20 min/km. Nie ono było jednak najważniejsze. Chciałem już być na mecie, a obawiałem się piątego postoju. Po nim bym się już chyba nie pozbierał. Z latarkami musiałoby mnie szukać pół miasta.

    11_2015Po 19 km znajdował się punkt z wodą. Pamiętam, że wtedy szedłem najdłużej. Ludzie mijali mnie i głośno dopingowali: „Dajesz!”, „Już niedaleko!”. Nie pozostało mi nic innego, jak z szybkiego marszu przejść w szybszy trucht. Na 20-tym km poznałem dwójkę biegaczy. Doczepiłem się do nich i chwilę pogadaliśmy. Zwiększyłem tempo i zostawiłem ich nieco w tyle. Zaraz przez metą zaczęli mnie wyprzedzać. Powiedziałem im: „….że teraz to już was nie zostawię”. Zrobiło się romantycznie.

    Jeden z nich chwycił mnie za dłoń. Chwyciłem go i ja. Okazało się, że oni też trzymali się już za ręce. Biegliśmy tak w trójkę przez kilkadziesiąt metrów. Widząc to Ewelina osłupiała. Od dobrej godziny walczę z żołądkiem, a teraz biegnę za ręce z dwójką nieznajomych biegaczy 😉

    Ostatnie kilka metrów. Były jeszcze siły na szybki sprint.
    META!

    IMG_1117Czas: 1:46:56

    Wynik? Moim zdaniem jak na marsz, marszobieg i cztery postoje – rezultat godny zapisania w annałach sportu! Przez chwilę bałem się, że ciężko będzie mi złamać 2 h. Prawdę mówiąc nie wiedziałem na jaki czas biegnę. Po czwartej toalet-pauzie zapomniałem włączyć garmina. Nawet nie wiem dlaczego w ogóle go wyłączałem. Zdaje się, że odwodnienie zrobiło swoje.

    Zaraz po zakończeniu udaliśmy się do samochodu i pojechaliśmy do domu. Nie miałem siły ani na posiłek, ani na nic. Chciałem się położyć. Spałem 10 h, co naprawdę rzadko mi się zdarza.

    Ktoś krzyknie: „Po co się męczyłeś?”, „Głupiś?”, „Durnyś?”, „Po*e^*nyś?”.
    Tak wiem, byłem mocno odwodniony i z medycznego punktu widzenia należało mnie położyć i nie przeszkadzać. Z punktu widzenia biegacza-amatora – ciężko byłoby mi się z tym pogodzić. Po wyjściu z Toi Toi’a na siódmym kilometrze nie byłem pewien czy w ogóle dotrwam do końca. Jakby na to nie patrzeć, przede mną były jeszcze 2 okrążenia. Wbrew pozorom kolejne kilometry jakoś szybko minęły. Gdyby ból brzucha się nasilił, doczłapałbym jakoś do mety i świat by się nie zawalił. Jednak ja naprawdę mogłem biec i były momenty, w których dobrze mi to szło. Na pewno nie zrobiłem niczego ponad swoje siły.

    Jak oceniam bieg?

    Plusy:
    + Fajna trasa. Mimo, że jest kilka podbiegów – wydawała się dosyć szybka.
    + Dużo kibiców
    + Stanowisko kibicowania rodem z PRL – genialna sprawa!

    Minusy:
    – Nieszczęsna mata na starcie! Albo niech będzie szersza, albo niech się koło niej pojawi coś więcej, niż nędzny, niewidzialny pachołek.
    – Wąski finisz – 1 pas drogi dla finiszujących półmaratończyków, biegaczy na 7 km i zawodników nordic walking, był niewystarczający.

    [info: zdjęcie rzędu kabin toaletowych pochodzi z tegorocznego maratonu w Krakowie]

    [shareaholic app=”share_buttons” id=”10261725″]

    [shareaholic app=”recommendations” id=”10261733″]

    1 2
    4 postoje I rudzki półmaraton industrialny krzaki półmaraton rozwolnienie toi toi
    Share. Facebook Twitter Pinterest LinkedIn Tumblr Email

    Więcej podobnych tekstów? Proszę bardzo:

    III Siemianowicki Bieg „Śladami Wojciecha Korfantego” – 27.04.2025 r.

    XII Bieg Wiosenny w Parku Śląskim – 22.03.2025 r.

    Siemianowicka Piwna Mila 2024 – 12.10.2024 r.

    3 komentarze

    1. Bookworm on 5 sierpnia 2015 20:37

      Ponownie zawiesiłeś bardzo wysoko poprzeczkę bo:
      -nawet gdybym dostał paszport kenijski, potrenował w górach Hindukuszu i dzięki magicznym tybetańskim ziołom pobił Twój wynik z Rudy,
      -nawet gdybym skupił się (ups, wiem, to niefortunne słowo) na pobiciu rekordu „skoków w bok” podczas biegu (dzięki zjedzeniu bigosu zakąszanego ogórkami i schabowymi przed biegiem),
      to bym nie był w stanie kontynuować biegu już po góra drugiej wizycie.

      A już bankowo bym tego tak fajnie nie opisał – Gmoch i palik mnie rozwalił 😀 Masz po prostu „miszcza” startowego, zawsze coś, jak, kwa, kwa nie kefir, to jakieś dzieciaki pod nogami, paliki itd…

      Reply
      • b0guslaw - drogadotokio.pl on 7 sierpnia 2015 08:35

        Gdyby to był zwyczajny trening, to zapewne moje ciało już dawno odmówiłoby mi posłuszeństwa 😉 Adrenalina zrobiła jednak swoje i bylem w stanie dobiec do mety. Ba! Miałem siłę aby łapać się z nieznajomymi za ręce! 🙂

        Przede Tobą jeszcze nie jedna życiówka. Wiesz jaki byłem zdziwiony, gdy w tym roku w Krakowie dobiegłem poniżej 1:30:00? Okazało się, że fizycznie byłem przygotowany. Psychicznie – nie za bardzo. No bo jak to? Przebiec 21 km w średnim tempie 4:15 min/km?!?
        Trening to podstawa, ale wiele zależy też od nastawienia. Wydaje Ci się, że nie jesteś w stanie, że nie podołasz, a tu taki kinder ibaraszung 🙂

        Pan Gmoch to klasa sama w sobie!
        Jestem pierwszym blogerem w historii polskiego blogeringu, któremu użyczył swoje flamastry i przez skype’a powiedział co i gdzie i jak to ma być rozrysowane.

        Reply
    2. b0guslaw - drogadotokio.pl on 7 sierpnia 2015 08:28

      Dzięki! 🙂 To był bieg pełen przeżyć. Nie udało mi się zbliżyć do życiówki, ale wiem jedno – bieg zapamiętam do końca moich dni 😉

      Reply
    Leave A Reply Cancel Reply

    • Polub
    • Obserwuj
    Facebook
    Comments Box SVG iconsUsed for the like, share, comment, and reaction icons
    Marek - drogadotokio.pl
    17 godzin temu
    Marek - drogadotokio.pl

    Wietrznie, chłodno i bajecznie.

    Klify! ❤️
    ... Więcej...Mniej...

    Wietrznie, chłodno i bajecznie.

Klify! ❤️Image attachmentImage attachment+Image attachment
    Zobacz na FB
    · Podziel się
    Share on Facebook Share on Twitter Share on Linked In Share by Email
    View Comments
    • Likes: 10
    • Shares: 0
    • Comments: 0

    Skomentuj na FB

    Load more
    Instagram
    Polecam

    Copyright © 2014-2023 Drogadotokio.pl

    Type above and press Enter to search. Press Esc to cancel.