Wywiad.
Drogadotokio.pl: Co Cię skłoniło do stworzenia aplikacji Pace Control?
Piotr Bieniek: Dwa powtarzające się problemy, które zauważyłem u siebie jako biegacza, związane z brakiem czucia tempa. Na treningach w trakcie wykonywania interwałów zazwyczaj szybkie odcinki rozpoczynałem po prostu zbyt szybko i „spalałem się” w trakcie pierwszych dwóch czy trzech takich odcinków biegnąc ich końcówki resztką sił, a kolejne szybkie interwały, to już często była walka o jakiekolwiek przyspieszenie. Aplikacje biegowe, których wówczas używałem (Endomondo i Adidas miCoach) nie potrafiły mi podać wiarygodnego tempa – ich wskazania były tak zmienne, że nie można się było na nich opierać. Blisko sukcesu byłem z RunKeeperem, ale też nie do końca działało to tak, jak chciałem. Drugi problem to zawody. Start, wysoki poziom adrenaliny i… pierwsze kilometry biegnę zbyt szybko, a druga połówka maratonu to męczarnie. Kiedyś nawet specjalnie trzymałem się maksymalnie blisko pacemakerów (zmieniłem swoje plany tak, żeby biec na wynik, na który prowadzi pace maker), ale potem, jak przeanalizowałem tempo, to okazało się, że początkowe kilometry miały tempo rwane. Najpierw był tłok na trasie, więc było zbyt wolno, a potem pacemaker chciał chyba zbyt szybko nadrobić stratę. W każdym razie po kilku startach nie mogłem być zadowolony z taktyki rozegrania biegu. Tutaj też żadna appka mi nie była w stanie pomóc, tym bardziej, że w międzyczasie naczytałem się jeszcze o negative splicie. A skoro nie było appki, to napisałem ją sobie sam. 🙂
korzystający z pomocy Pace Controla.
Zdecydowana większość biegaczy w naszym kraju korzysta z Endomondo. W jaki sposób być ich przekonał do zainstalowania Pace Control?
Chciałbym im powiedzieć, że Pace Control to w moim odczuciu nie jest konkurencja dla Endomondo, a raczej uzupełnienie. Endomondo ma niesamowite funkcje społecznościowe, historię treningów wygodną do przeglądania, przekazywanie danych na bieżąco tak, że można nas obserwować w trakcie biegu… Niestety, moje doświadczenia pokazują, że w raportowaniu bieżącego tempa biegu, zwłaszcza w czasie interwałów, nie można na nim polegać, a bardzo mnie to boli, bo właściwe tempo dla treningu jest ważniejsze niż to, że ktoś nasz trening polubi. I tutaj wchodzi do gry Pace Control, który pozwala nam uzyskać poczucie pełni kontroli w trakcie biegu. Sam biegam mając obie aplikacje uruchomione na telefonie jednocześnie (nie ma z tym żadnych technicznych problemów). Pace Control mi głosowo raportuje tempo, a Endomondo rejestruje przebieg treningu tak, że sobie mogę go wygodnie obejrzeć później. Poza tym znów wrócę do tego negative split – w Endomondo poprowadzenie na zadany wynik z uwzględnieniem negative split to rzecz nie do uzyskania. A w Pace Controlu jest – i to, jak cała aplikacja, zupełnie za darmo.
Asystent ma trzy tryby. Pierwszy jest najbardziej podstawowy i polega po prostu na podawaniu na bieżąco aktualnego tempa biegu. W drugim ustawiamy dystans biegu i Pace Control dodatkowo mówi nam, z jakim czasem przybędziemy na metę, jeśli dokładnie takie tempo utrzymamy do końca. Trzeci tryb jest „do życiówek” – ustawiamy dystans oraz czas, który chcemy osiągnąć na mecie, a dodatkowo decydujemy, czy chcemy biec równym tempem czy też stopniowo przyspieszać oraz ewentualnie jak bardzo przyspieszać (to właśnie negative split). Jak to zrobimy, Pace Control będzie nam w trakcie biegu mówił, ile sekund jesteśmy wolniejsi lub szybsi od planu. Ta właśnie opcja ratuje mnie przed „zagotowaniem się” na starcie zawodów. Z reguły pierwsze komunikaty, które słyszę, mówią mi, że jestem szybszy od planu, co powoduje, że lekko zwalniam, jeszcze zanim się „spalę”, wracam do założonego tempa i potem już tylko kontroluję, aby trzymać się blisko „biegacza-cienia”, który biegnie zgodnie z moim planem. O ile jest siła na koniec, to jeszcze tylko ostatni odcinek trzeba pobiec tak szybko, jak tylko się da i walczyć o wyprzedzenie go.
Aplikację rozwijam cały czas, bo sam jestem jej krytycznym użytkownikiem i zawsze znajdzie się coś, co warto by poprawić. Słucham też głosów, które do mnie docierają ze strony użytkowników. Osobiście uważam, że w obecnej wersji appce brakuje głównie historii treningów. Natomiast dobra wiadomość jest taka, że kolejna wersja powinna mieć już (opcjonalny) eksport treningów do Endomondo, więc nawet jeśli nie chcesz się bawić w odpalanie Endomondo równocześnie z Pace Controlem, to i tak będzie można swoje treningi obejrzeć na portalu Endomondo. Brakuje mi też wsparcia wprost dla interwałów, żeby można było sobie po kolei wpisać, jakie interwały i w jakim tempie chcemy biec i żeby aplikacja tego pilnowała, bo trochę wstyd, że obecnie takie odliczanki trzeba robić poza aplikacją, ale cóż… Wszystko wymaga czasu, a jako etatowy pracownik i ojciec dwóch absorbujących córeczek w nadmiarze go nie mam. Natomiast na razie bieganie mnie nie nuży, więc motywacja do rozwoju aplikacji wciąż jest i w miarę możliwości będę aplikację rozwijał.
Jeśli chodzi o aplikację dla iOS, to na razie takich planów nie mam. Nie posiadam iPhone’a, więc dla siebie takiej wersji pisać nie mam potrzeby, a jak już pisałem, na nadmiar wolnego czasu, niestety, nie narzekam.
Z pewnością sukces Pace Controla na miarę Pokemon Go zmieniłby moje postrzeganie tej kwestii (śmiech), ale póki co wciąż traktuję swoją aplikację jako coś, co napisałem głównie dla siebie i przy okazji podzieliłem się nią z innymi biegaczami o podobnych potrzebach, niż traktuję to jako sposób na biznes.
Dzięki za wywiad!
[shareaholic app=”share_buttons” id=”10261725″]
[shareaholic app=”recommendations” id=”10261733″]