3. Rekord świata.
Rekord trasy wśród mężczyzn należy do Wislona Kipsanga, który w 2014 r. pokonał ją w czasie 2:04:09. „Fajnie szybko!” – ktoś krzyknął z końca sali.
No zgadza się, ale co powiecie na to, czego w 2003 r. dokonała Paula Radcliffe?
Maraton w Londynie przebiegła w 2 godziny, 15 minut i 25 sekund!
Ustanowiła rekord świata wśród kobiet, którego do tej pory nikt inny nie poprawił. A przecież od tego czasu minęło 16 lat. Toż to cała wieczność biorąc pod uwagę to, jak wiele dzieje się w sporcie i ile przez ten czas poprawiono rekordów świata.
Najbliżej tego wyniku była w 2017 r. Mary Keitany, która londyńską trasę przebyła w 2:17:01. Tylko czy wyraz „najbliżej” jest tutaj na miejscu? To nadal ponad 1,5 minuty straty do wyniku z 2003 r.
Jestem niesamowicie ciekawy kiedy i kto poprawi ten wynik.
4. Polskie akcenty.
Zanim w celach zarobkowych Londyn został opanowany przez setki tysięcy Polek i Polaków, nasze dwie rodaczki stanęły na pierwszym stopniu podium.
W 1990 roku dokonała tego Wanda Panfil-González (2:26:31).
5 lat później pierwsze miejsce wśród kobiet wywalczyła Małgorzata Sobańska (2:24:43).
Nie chcę być człowiekiem małej wiary, ale jako realista śmiem twierdzić, że w kwestii zwycięstw Polaków w maratonie w Londynie – to by było chyba na tyle.
5. Brak polskich akcentów 🙁
Osobom postronnym może się wydawać, że co to taki Londyn. Na pewno łatwo się tam dostać. Przecież to na pewno bliżej niż takie Tokio i Chicago. Paradoksalnie łatwiej się dostać właśnie do Tokio i Chicago, niż na maraton do stolicy Wielkiej Brytanii.
Co prawda istnieje coś takiego jak losowanie, ale nie liczcie na nie. Nie znam ani jednej osoby w całej galaktyce, która by tam pobiegła mając szczęście w losowaniu.
Jedyna opcja to zakup pakietu u jednego z touroperatora.
6. Maratońskie fanty.
Podobnie jak w Nowym Jorku, w Londynie partnerem technicznym jest firma New Balance. Na ich stronie internetowej można zerknąć na tegoroczną kolekcję. Są tam kurtki, bluzy, buty, a nawet czerwony bidon
[>> link do sklepu <<]
Jakoś mało w tej kolekcji polotu i finezji. Pod tym względem Tokyo Marathon bije wszystkich na głowę. Tutaj jest nudno i przewidywalnie.
Nic.
Kończę i powoli zabieram się za pakowanie.