Close Menu
    Facebook X (Twitter) Instagram
    Facebook Instagram YouTube
    drogadotokio.pl – Blog o bieganiu
    • Relacje
      • Starty
      • Treningi
    • World Marathon Majors
      • Boston Marathon – 2023 i 2024
      • Virgin Money London Marathon – 2019
      • Bank of America Chicago Marathon – 2018 i 2022
      • TCS New York City Marathon – 2017 i 2019
      • Tokyo Marathon – 2015
      • BMW Berlin Marathon – 2013 i 2021
    • RunCzech
    • Testuję
    • Teksty
    • Tablica wyników
    • Więcej info
      • FAQ
      • Media
      • O mnie
      • Współpraca
    drogadotokio.pl – Blog o bieganiu
    Jesteś tutaj:Home»Relacje»XIV Silesia Półmaraton – 06.10.2019 r.

    XIV Silesia Półmaraton – 06.10.2019 r.

    0
    By Marek on 10 października 2019 Relacje

    Są takie starty, które pojawiają się zupełnie znienacka. W ogóle się ich nie planuje, ale jakimś dziwnym zrządzeniem losu, kilka tygodni później stoi się w blokach startowych z przypiętym numerem. Tak było u mnie z XIV Silesia Półmaratonem. W moim przypadku miał to być kontrolny start przed maratonem w Poznaniu. Chciałem sprawdzić jak tam u mnie z formą. Przy okazji miał to być także ostatni bieg z Magdą w wózku biegowym. Jak wyszło? Lepiej niż się spodziewałem. To był jeden z bardziej satysfakcjonujących startów w moim życiu.

    Po pakiet udaliśmy się rodzinnie w przeddzień biegu. Biuro zawodów znajdowało się na terenie Stadionu Śląskiego. Minęliśmy bramę, a także kilka stoisk, po czym weszliśmy do środka. Wraz z Magdą odebraliśmy pakiet.

    Co było w środku?

    W okolicznościowym worku znalazł się numer startowy wraz z chipem, piękna koszulka, napój izotoniczny, a także buff. Jak dla mnie – idealnie. Niczego więcej nie było mi potrzeba do szczęścia.

    Zdjęcie na ściance i byliśmy gotowi do jutrzejszego biegu.

    Wybiła niedziela. Z samego rana przyszykowałem wózek – wyczyściłem alufele, a także dopompowałem powietrze w kołach. Zacząłem przywdziewać strój do biegania, gdy nagle Magda oznajmiła, że nie chce śniadania.

    „Dziwne, zjadła może 1/4 kromki. Może po prostu nie jest głodna?” – tak sobie wtedy pomyślałem.

    Niestety wkrótce okazało się, że do braku apetytu doszedł ból brzucha. Już wtedy wiedziałem, że ze wspólnego biegu raczej nici. Na cito musiałem więc wdrożyć plan B. Wygrzebałem ubrania, pas z bidonami, a także izotonik. W kilkanaście minut byłem gotowy do 4 km spaceru w stronę bramy startowej.

    W międzyczasie zadzwoniłem do Tomasza i zacząłem od słów „Witaj w klubie!”. Tak naprawdę to właśnie on podsunął mi pomysł tego biegu. Ponownie jak ja, dystans 21 km i 97 m miał pokonać z dzieckiem – z synem Hubertem. Okazało się, że ten zachorował na kilka dni przed startem. Spytałem Tomasza jak planuje się dostać pod Stadion Śląski. Odparł, że spacerem. Kilkadziesiąt minut później spotkaliśmy się przed jednym z wejść do Parku Śląskiego.

    Po 3 km wędrówce byliśmy na miejscu.

    Oddałem rzeczy do depozytu, po czym nerwowo zacząłem pośpieszać Tomasza, żebyśmy może już tak poszli na start? Wszak dochodziła godz. 10:00. Prawdopodobnie z nadmiaru porannych wrażeń ubzdurałem sobie, że start jest o 10:15. Tak naprawdę mieliśmy ruszyć dopiero w okolicy 10:45. Przyznałem się do błędu, po czym schowaliśmy się ponownie w biurze zawodów.

    Pogoda na bieg wydawała się idealna – chłodno, a nawet miejscami zimno – no i niebo szczelnie przykryte przez chmury. Zupełnie inaczej, niż w Tychach, gdzie w słońcu było ponad 34 stopnie Celsjusza.

    Po kilkudziesięciu minutach z powrotem ruszyliśmy w stronę naszych stref startowych. Zrobiliśmy sobie jeszcze wspólne zdjęcie, które idealnie oddało nasze tacierzyńskie uczucia – smutek, żal i cierpienie, że wózków i pasażerów brak. Cóż… życie.

    [zdj. Tomasz]

    W swojej strefie spotkałem Artura i Rafała – pacemakerów na 1:30 h. Obydwóch znam już od kilku lat. Wiedziałem, że w kwestii prowadzenia na dany czas, to ekstra klasa. Ba! Champions League nawet!

    No właśnie. Dlaczego ustawiłem się akurat przy nich?
    Jaki miałem plan na bieg?

    W pierwszej wersji (w trakcie której Magda miała mi towarzyszyć), moim celem było ukończyć połówkę w czasie 1:30-1:35 h. Po tym, gdy okazało się, że jednak biegnę sam, nie pozostało mi nic innego, jak zmieścić się w 1:30 h. Nie ukrywam, że ta wersja była mniej optymistyczna. Średnie tempo w czasie 4:15 min/km na tak wymagającej trasie? Może być różnie, ale jak nie spróbuję, to się tego nie dowiem.

    Pamiętam, że spytałem Artura i Rafała o to, czy zamierzają zrobić jakiś zapas przed morderczym 2 km podbiegiem, który wyrośnie nam na 15-stym km trasy. Zaproponowałem tempo 5:40 min/km. Błagałem ich chociaż o 5:20 min/km. Ostatecznie stwierdzili, że jednak nie.

    Fajni przyjaciele!
    Fajni koledzy!!
    Fajnie że!!! 🙁

    Rozpoczęło się pierwsze odliczanie, po którym odbył się start honorowy. Po kilkuset metrach dotarliśmy do kolejnej – właściwej bramy. Tam już znajdował się licznik i mata z pomiarem czasu.

    10…9…8…(…) 3…2…1
    Ruszyliśmy!

    [zdj. fotomaraton.pl]

    Na początku panował spory ścisk. Chwilę trwało zanim bezpiecznie schowałem się za plecami pacemakerów i uformowaliśmy zwartą grupę. Wtem wpadł pierwszy kilometr i czas 4:15. Bardziej perfekcyjnie się nie dało.

    1 2 3
    półmaraton silesia silesia półmaraton życiówka
    Share. Facebook Twitter Pinterest LinkedIn Tumblr Email

    Więcej podobnych tekstów? Proszę bardzo:

    III Siemianowicki Bieg „Śladami Wojciecha Korfantego” – 27.04.2025 r.

    XII Bieg Wiosenny w Parku Śląskim – 22.03.2025 r.

    Siemianowicka Piwna Mila 2024 – 12.10.2024 r.

    Leave A Reply Cancel Reply

    • Polub
    • Obserwuj
    Facebook
    Comments Box SVG iconsUsed for the like, share, comment, and reaction icons
    Marek - drogadotokio.pl
    21 godzin temu
    Marek - drogadotokio.pl

    @obserwujący - sorry, będzie długo 🎩

    4570 - oto moja liczba dnia, a może i następnych kilku miesięcy.

    Ww. kod oznacza skierowanie na oddział neurochirurgiczny. Gdy je dzisiaj trzymałem w dłoniach dotarło do mnie jak w nieoczekiwanym i dziwnym miejscu się znalazłem.

    Jeszcze nieco ponad miesiąc temu trenowałem. Co weekend wrzucałem relacje ze wspólnych treningów z Tomaszem. Były plany, a teraz jest niedowład, który mam nadzieję - po zabiegu szybciej mnie opuści. Choć gwarancji nikt mi nie da.

    Trzymając skierowanie dotarło do mnie jak to życie jednak jest nieprzewidywalne. Jednego dnia trenujesz, a 24 h później leżysz zwinięty z bólu na izbie przyjęć.

    To nie jest post z cyklu: żalę się.
    Daleki jestem od haseł z cyklu: "Why me?"

    Stało się.
    Na *$@j drążyć? 🤷‍♂️

    Trzeba się skupić na znalezieniu przyczyny i dążeniu do tego, aby ta sytuacja już się nie powtórzyła.

    Mocno liczę na to, że z biegowej planszy nie zmiotło mnie na długi czas. Tym bardziej, że nie na zawsze.

    Jak dobrze pójdzie, to w przyszłym tygodniu się kładę na stole. Wstaję z niego ze sporą nadzieją, że lewa noga wreszcie ruszyła.

    A potem - niezależnie od efektu zabiegu - biorę się ostro za rehabilitację.

    Bo ja na tej planszy chcę się znowu postawić.

    I od razu wyrzucić szóstkę 🎲

    _ _ _ _
    P.S. Chcecie coś z AVONu? 🧐
    ... Więcej...Mniej...

    @obserwujący - sorry, będzie długo 🎩

4570 - oto moja liczba dnia, a może i następnych kilku miesięcy.

Ww. kod oznacza skierowanie na oddział neurochirurgiczny. Gdy je dzisiaj trzymałem w dłoniach dotarło do mnie jak w nieoczekiwanym i dziwnym miejscu się znalazłem.

Jeszcze nieco ponad miesiąc temu trenowałem. Co weekend wrzucałem relacje ze wspólnych treningów z Tomaszem. Były plany, a teraz jest niedowład, który mam nadzieję - po zabiegu szybciej mnie opuści. Choć gwarancji nikt mi nie da.

Trzymając skierowanie dotarło do mnie jak to życie jednak jest nieprzewidywalne. Jednego dnia trenujesz, a 24 h później leżysz zwinięty z bólu na izbie przyjęć.

To nie jest post z cyklu: żalę się. 
Daleki jestem od haseł z cyklu: Why me?

Stało się.
Na *$@j drążyć? 🤷‍♂️

Trzeba się skupić na znalezieniu przyczyny i dążeniu do tego, aby ta sytuacja już się nie powtórzyła.

Mocno liczę na to, że z biegowej planszy nie zmiotło mnie na długi czas. Tym bardziej, że nie na zawsze. 

Jak dobrze pójdzie, to w przyszłym tygodniu się kładę na stole. Wstaję z niego ze sporą nadzieją, że lewa noga wreszcie ruszyła.

A potem - niezależnie od efektu zabiegu - biorę się ostro za rehabilitację.

Bo ja na tej planszy chcę się znowu postawić.

I od razu wyrzucić szóstkę 🎲

_ _ _ _
P.S. Chcecie coś z AVONu? 🧐
    Zobacz na FB
    · Podziel się
    Share on Facebook Share on Twitter Share on Linked In Share by Email
    View Comments
    • Likes: 53
    • Shares: 0
    • Comments: 11

    Skomentuj na FB

    Zdrówka

    Zdrówka Byku

    Czekam.... 🥹🥹🥹❤️

    Powodzenia!!

    Powodzenia!!

    Marek trochę tu smutno bez Twoich biegowych postów, więc trzymam kciuki, zeby wróciły jak najszybciej ✊🏼

    Już ciągnij rehabilitację to ważne później będzie łatwiej po operacji. Trzymam kciuki!

    Nie lękaj się! Nasz przyjaciel miał operowane kolano a teraz śmiga...maraton Ateny 2:40.. Tymczasem korzystaj z wczasów na NFZ w końcu po to płacisz zdrowotna aby czasami się Tobą zaopiekowali

    Szybkiego powrotu do zdrowia I biegania .💪

    Czy to Korfanciak? , tylko czemu w te strone😂😂😂 Pozdrawiam i co by się nie działo ciesz się życiem✊️

    Marek - drogadotokio.pl Zdrowia! 😇🤝 Ps. Jest okazja "podrasować" giry, może nawet bez carbonów będziesz biegał równie szybko 🔥🏃 Szybkiego Powrotu na biegowe ścieżki Bro! 😎

    View more comments

    Load more
    Instagram
    Polecam

    Copyright © 2014-2023 Drogadotokio.pl

    Type above and press Enter to search. Press Esc to cancel.