5. Kontuzje.
Człowiek niby coraz starszy, to powinien być coraz bardziej cherlawy i podatny na kontuzje, co nie? W moim przypadku o dziwo na razie jest nawet ok.
„No, ale hej Marku! Nie odpowiedziałeś na pytanie!! Czy miałeś jakąś kontuzję? A jeżeli tak, to ile było ich w ubiegłym roku? Hmm?” – zaczepił mnie wczoraj właściciel leciwego Hummera:
Aż specjalnie wziąłem z barku kalkulator i to teraz policzyłem. Rachowałem i rachowałem i wyszło mi, że kontuzja była tylko jedna.
Ale za to jaka słodka i niespodziewana!
Na początku maja postanowiłem, że znowu będę seksy i fit i zabiorę się za brzuch i te sprawy. Kryzys wieku średniego wszedł mi na pełnej piź… (sami wiecie na czym). No ale nie wszystko poszło po mojej myśli:
Przysięgam – w życiu nie bolały mnie tak plecy/krzyż/lędźwie* (*- niepotrzebne skreślić, a potrzebne zostawić). Aż specjalnie dodałem gwiazdkę, bo tak do końca nie wiem co to było.
Wiem natomiast, że gdyby to dłużej trwało, to zacząłbym chyba chodzić bez butów. Za żadne skarby nie byłem się w stanie do nich dotrzeć, aby je zawiązać. Nawet rzepów nie dało się dokładnie połączyć.
Aerobik to zło! VCD z Chodakowską też.
A HITT, to tym bardziej :/
6. „R” jak Remont i „R” jak wku*wienie.
Tak w zasadzie nie wiem czy Wam o tym pisać, ale lubię Was, więc czemu nie? Wytłumaczę gdzie dokładnie byłem, kiedy mnie tutaj nie było. A więc….
Rok 2023 był przełomowy także z jednego zasadniczego względu – po 5 latach od podpisania umowy kredytowej, mogliśmy wreszcie rozpocząć remont i myśleć o przeprowadzce. Tak! Dobrze przeczytaliście po 5 latach!
Ja i kilkadziesiąt innych rodzin mieliśmy pecha trafiając na dewelopera, który na początku obiecywał gruszki na wierzbie i złote kurki w bidetach, a potem oddał budynek 3 lata po terminie wpisanym w akcie zasłaniając się… wojną na Ukrainie i Covidem. Nie wiem czy mogę zDradzić jak nazywa się tEn deweloper, żebym nie zoStał posądzony o jakieś perfidnie manipulAcje, ale… chyba właśnie to zrobiłem ukrywając sprytnie duże litery, wśród tych małych.
Od początku czerwca każdą wolną chwilę spędzałem w takich oto przybytkach:
Remontując wszystkie izby w jednym momencie musisz na cito znaleźć odpowiedź na kilka fundamentalnych pytań: jakie klamki? a drzwi? a meble to jaki kolor frontów i gdzie? panele? kolor? a tych płytek do łazienki to wystarczy? jaką fugą je połączyć? oświetlenie do salonu? a meble do garderoby?
A jeszcze przecież trzeba wybrać jakieś sensowne sprzęty AGD…
Mógłbym tak do nieskończoności. I nie, nie chcę zostać źle zrozumianym. Nie żalę się, a jedynie tłumaczę dlaczego w pewnym okresie na FB/Instagramie/stronie www było mnie o wiele mniej. Jeździłem wtedy po listwy pcv i stołowałem się w fast foodach. Przykładowo w Maku nabiłem sobie punktów, że mogę konsumować nuggetsy, aż do października 2034 r. I to z dodatkową porcją sosu!
Jeżeli mogę zarymować, to właśnie to zrobię: „Otrzymując mieszkanie w stanie deweloperskim początek jest przeważnie kiepski”. Co chwilę wychodzą jakieś kwiatki, które trzeba poprawiać. Okazuje się, że próg do drzwi sam musisz sobie namierzyć w jednej z komórek lokatorskich, a na drzwi do swojej czekasz bite 4 miesiące.
No, a biorąc pod uwagę jak wszystko obleśnie podrożało, jakoś od kilku miesięcy, gdy wchodzę do obojętnie którego sklepu, od razu włącza mi się następujący odruch Pawłowa:
Nawet nie czekam na resztę.
Finał jest taki, że ten tekst piszę już z nowego lokum. Za oknem -20 stopni Celsjusza, a koło mnie Cola Zero. Na miejscu jesteśmy od blisko 3 tygodni. Jest cisza, spokój. Powoli odbijam się od dna i będę miał dla Was więcej czasu. Obiecuję.
A kasy z kar umownych w dalszym ciągu brak.
P.S. MededżMent mOjego DEwelopera zmienił NAzwę na nową i dalej działa. Tak tylko daję znać jakby co.
7. Rok 2023 dla drogidotokio.pl.
Ubiegły rok nie był jakiś przełomowy dla mojej strony. Na blogu pojawiły się spore zaległości, które albo udało mi się jakoś nadrobić (patrz. podsumowanie 3 miesięcy, zamiast każdego z osobna, bądź publikacja relacji nawet miesiąc po biegu), albo już nigdy do nich nie wrócę (patrz. relacja z IX Siemianowickich Nocnych Marków, która już raczej nigdy nie powstanie).
Dlaczego w 2023 roku było mnie tu mniej? Wiele lat temu wyszedłem z założenia, że nie chcę Wam zabierać czasu, jeżeli po pierwsze: nie jestem pewny, że ciekawie Wam go zagospodaruję, a po drugie: jeżeli aktualna sytuacja życiowa powoduje, że weny jest jakby mniej. Nie ma sensu pisać na siłę. Ja tak przynajmniej nie potrafię.
Właśnie dlatego odpuściłem pisanie podsumowań danego miesiąca. Już teraz wiem, że od 2024 roku będę podsumował kolejne kwartały. No chyba, że moje ciało nawiedzi taka kontuzja, że warto będzie jej poświęcić osobny wpis.
Jestem na siebie wkurzony, że nie napisałem relacji ze wspomnianych wcześniej IX Nocnych Marków, które odbyły się pod koniec października. Tak wiele się wtedy działo (i w pracy i w trakcie remontu), że nie miałem sił… może inaczej… nie chciało mi się wieczorem siadać do komputera i pisać. Wolałem iść na trening i się odstresować. O spędzaniu czasu z rodziną nawet nie wspominam, bo to było – i jest – dla mnie najważniejsze.
Blog czy FB i inne Instagramy są jedynie moim hobby. Nie zarabiam na tym. Jedynym plusem jest to, że poznaję nowych ludzi, a moje teksty dają się nawet jakoś przeczytać. Mogą komuś pomoc w zorganizowaniu sobie zagranicznego wyjazdu, bądź natchną do zapisania się na jakiś bieg.
Z tekstów, które pojawiły się na stronie, najbardziej jestem dumny z relacji z Bostonu. Uważam, że fajnie to wyszło i ze świecą szukać tak złożonego tekstu nawet w języku Szekspira.
Uwielbiam te wszystkie zagraniczne wyjazdy. Czuję się na nich jak rybsko w wodzie. Humor mi się jeszcze bardziej wyostrza. Biorę smartfona w dłoń, ruszam na miasto i staram się Wam jak najwięcej przekazać. Podzielić się jak największą liczbą emocji. Bo bez Was nie było by tego miejsca
Danke szyn! ♥
8. Jakieś biegowe plany na 2024 rok? Bo ja mam kilka.
Podobnie jak było to w 2023 roku, tak i w 2024 roku nie planuję poprawiać swoich życiówek. Chociaż… jakbyście mnie przyparli kolanem do muru, to wyjawię, że chodzi mi po głowie próba zmierzenia się z życiówką na dystansie 10 km. Czuję, że nawet bez większego przygotowania, jestem w stanie zejść poniżej 37 min. Mam plan, aby tego dokonać w trakcie dychy przy Półmaratonie Marzanny w Krakowie.
Podobnie, jak miało to miejsce w zeszłym roku, tak i w tym – priorytetowym startem w 2023 roku jest dla mnie Boston Marathon. Wiem, co tam się odpieprzyło w 2023 roku i z nadzieją czekam na więcej w 2024 r. Poza tym kurtka jest o wiele ładniejsza, więc chyba czas zaopatrzyć się w drugą.
Jakby jednego Majora było mało, to… będzie i drugi.
Po dekadzie od mojego pierwszego Majora, wracam po kolejnego. I to dokładnie w to samo miejsce:
Skłamałbym, gdybym napisał, że wcale się nie cieszę i mam to gdzieś. Ba! Ja cały chodzę i wprost nie mogę się doczekać! Tym bardziej, że będzie to rodzinny wyjazd. Żona Ewelina, córka Magdalena i ja.
Mocno chodzi mi po głowie jakiś półmaraton/maraton na Wyspach Brytyjskich, bądź w Skandynawii. Może uda się coś na prędce zorganizować.
Dobra, koniec tego dobrego, bo za mocno się rozpisałem. Dziękuję Wam za uwagę i kłaniam się w pas dziękując równocześnie, że jesteście ze mną!
To wiele dla mnie znaczy ♥