Kilka dni temu otrzymałem przesyłkę z Tokio i emocje odżyły na nowo. Doskonale pamiętam, gdy czekałem na pierwsze dokumenty od organizatora maratonu (możecie o nich przeczytać -> tutaj). Każdy ich fragment celebrowałem, jak niegdyś zawartość paczek, które pod koniec lat 80′ posyłała mi rodzina z Niemiec. No dobra, rodzinę z okolic Essen zostawmy w spokoju.
Unboxing czas zacząć!
1. Koperta.
Koperta identyczna jak ta, którą przysłano mi ostatnio. Może ta jest nieco bardziej pognieciona.
Energiczny ruch nożem i wszystko się ładnie rozłożyło na stole:
2. Gazeta.
Pierwsza rzecz, która od razu rzuca się w oczy – okolicznościowa gazeta.
Rozłożona wygląda tak:
A otwarta prezentuje się w ten sposób:
No właśnie, okolicznościowa gazeta to nic innego jak dziesiątki tysięcy nazwisk ludzi, którym udało się szczęśliwie dobiec do mety. Na jednej ze stron odnalazłem swoje:
3. Dyplom.
Kolejna rzecz – dyplom. Można z niego wyczytać m.in. to, że Tokyo Marathon 2015 pokonało 34 033 biegaczy. Na stronie organizatora znalazłem informację, iż w trakcie tegorocznej edycji maratonu wzięło udział 27 Polaków. Rok wcześniej było ich 28. Widać, że liczba ta jest w miarę stała i nie przekracza 30 osób.
Do mety dobiegłem jako 6 Polak i jest to chyba jedna z moich najlepszych statystyk ever <konfetti_i_fanfary>.
4. „Promocja” na zdjęcia.
Promocyjna cena zdjęć wynosi „jedyne” 21 600 JPY. Ile to na tzw. polskie? Po dzisiejszym kursie -> 674 zł.
Generalizując: dla Szweda, Holendra, Amerykanina, bądź Belga, z którym rozmawiałem na Expo, taka kwota może nie robić większego wrażenia. Dla mnie? 674 zł za zdjęcia?
Zdjęcia, które zrobiono mi w trakcie maratonu możecie sobie obejrzeć -> tutaj. Czy są warte prawie połowy pensji minimalnej wypłaconej w netto PLN? Nie sądzę.
5. Ulotka informacyjna.
Ostatnia rzecz – zniżka na loty japońskimi liniami ANA
Cóż mogę dodać… Japonio, mam nadzieję, że się jeszcze kiedyż zobaczymy.