4. Kilka wzlotów.
a) Japonio – Kocham Cię!
b) Złamanie 1:30 h w półmaratonie!
Stało się to w Krakowie, w trakcie XII Półmaratonu Marzanny. Nie sądziłem, że byłem w stanie tego wtedy dokonać. Walka do ostatnich centymetrów przyniosła efekty, choć na mecie przeżyłem horror, gdy przeczytałem sms od organizatora: „Twój wynik -> 1:30:08″…
Oficjalnie metę przekroczyłem po 1 godzinie, 29 minutach i 55 sekundach biegu! [-> relacja <-]
c) Ołomuniec – półmaraton życia!
Podtrzymuję to, co napisałem w swoje relacji. Piękne miasto, urokliwa trasa no i kibice, którzy nie dali o sobie zapomnieć przez całe 21 km. To co tam przeżyłem, idealnie oddaje poniższe zdjęcie, które zostało wykonane na chwilę przed pokonaniem mety.
d) Bieg z bratem Adamem.
Po raz pierwszy w życiu biegłem ze swoim bratem. Ta wiekopomna chwila wydarzyła się w Bielsku-Białej. Wzięliśmy tam udział w 23. Biegu Fiata, który rozgrywany jest na dystansie 10 km.
e) Dycha z harmonią w tle.
Są biegi, w których walczy się o życiówki. Ubiór musi być wtedy kusy i przewiewny. Są też takie starty, w których na getry ubiera się sztruksy, na bluzę kamizelkę rodem z NRD, na głowę czapkę rodem z Pietropawłowska, a w dłoniach dzierży się harmonię. W ten sposób się biegnie i gra.
5. Kontuzje.
Na całe szczęście rok 2015 nie obfitował w żadne dłuższe przestoje, które wynikały z pojawienia się jakiejś upierdliwej kontuzji. Kolana ok, achillesy również, a odkąd po każdym biegu roluję sobie łydki – zapomniałem co to Posterior Shin Splints.
Jedyny problem związany był z bólem w tylnej części sklepienia prawej stopy. Pojawił się nagle i nieoczekiwanie. Przez jakieś kilka dni ledwo chodziłem. Ostatecznie ból ustąpił po kilkunastu tygodniach i na razie nie powrócił.
6. Podsumowanie.
Rok 2015 był najbardziej udanym rokiem w historii mojego biegania. Były nowe życiówki i wyjazd na daleki wschód. Udało mi się rozkręcić to oto miejsce, a także m.in. nawiązać współpracę z RunCzech. Jaki będzie ten, który właśnie się rozpoczął?
Od kilku miesięcy wiem, że na pewno będzie jeszcze bardziej ekscytujący, niż ten poprzedni.
Mam nadzieję, że wystarczy mi czasu na kolejne treningi 😉
[shareaholic app=”share_buttons” id=”10261725″]
[shareaholic app=”recommendations” id=”10261733″]
2 komentarze
Oby zawsze na fali wznoszącej, samych życiówek w 2016 Ci życzę 🙂
Dzięki! Viceroy’e i vice versa!