Marzec za nami, więc chyba nadszedł czas, aby go podsumować. Gdy piszę te oto słowa, za kilka dni czeka mnie jeden z ważniejszych sprawdzianów mojego życia. W trakcie maratonu w Gdańsku, spróbuję złamać 3 h.
Dlaczego o tym wspominam? Bo jestem cholernie ciekawy jak będzie wyglądało podsumowanie kwietnia.
Czy z Gdańska wrócę na tarczy? Czy jednak pod tarczą?
A może z bólem zatok od nadmiaru wiatru?
Zobaczymy…
1. Kilometraż.
Tak prezentuje się kalendarz:
To już trzeci miesiąc, w którym – swoją trenerską dłonią – prowadził mnie Dawid z Inżynierii Biegania. Poniżej znajdziecie przykłady kilku treningów. Tym razem nie grupuję ich biorąc pod uwagę dzień tygodnia. Kiedyś środy obfitowały w podbiegi, a soboty w rytmy. Teraz zaszły zmiany. Powód był prosty: start kontrolny w Krakowie, a także ten docelowy – w Gdańsku.
Może zacznę od treningu, który musiałem przerwać z powodu problemów gastrycznych:
Nie wiem co mnie podkusiło, aby pójść na ten trening zaledwie 2 godziny od skonsumowania obiadu. Po kilku kilometrach czułem się tak źle, że na pewnym etapie myślałem, że ze spuszczonym nosem na kwintę wrócę do domu. Na całe szczęście udało mi się skończyć ten trening. Niesmak jednak pozostał.
Bardzo spodobały mi się treningi, w których co kilka kilometrów byłem zmuszony zmienić tempo. Tutaj znajdziecie jeden z nich:
Dzięki tego typu jednostkom treningowym czas leci szybciej i jest po prostu ciekawie. Wcześniej moje bieganie zaczynało się stawać coraz bardziej monotonne. Teraz doszło do tego, że czasami bez zerkania na Garmina, jestem w stanie oszacować swoje aktualne tempo, jak i tętno. Przedtem było to nie do pomyślenia.
W marcu przebiegłem 256 km i 790 m:
2. Zawody i nowa życiówka ♥
W marcu wziąłem udział w dwóch zawodach:
1) Pobiegnij dla Ukrainy – 6 marca.
W życiu bym się nie spodziewał, że moim pierwszym startem w 2022 roku będzie bieg, którego powstanie będzie wynikiem zbrojnej napaści Rosji na Ukrainę. Świat jest coraz bardziej popieprzony i po raz kolejny wychodzi na jaw, że nic nie jest nam dane na zawsze. Pokój jest niestety jedną z tych rzeczy.
Dystans wynosił nieco ponad 4 km. Tempo, w którym go pokonałem, było dalekie od tempa startowego. To była bardziej chęć spotkania się w jednym miejscu. Zaprotestowania dla zbrojnego najazdu Putina, a jednocześnie – finansowe wsparcie dla Ukrainy. Wszystkie środki finansowe ze sprzedaży pakietów startowych czy okolicznościowych opasek, zostały przekazane na zakup artykułów, które zostały później wysłane na Ukrainę.
Tego dnia poznałem także Dawida – mojego trenera:
Poprosiłem go o pamiątkowe zdjęcie, bo do tej pory znałem go jedynie z opowieści.
Okazało się, że Dawid istnieje. Mało tego! Poznał mnie!
I nawet zamieniliśmy ze sobą kilka słów.
2) 18. Krakowski Półmaraton Marzanny – 20 marca
To był mój start kontrolny przed maratonem w Gdańsku, który czekał na mnie za trzy tygodnie. Miało być szybko no i… było 😉
Do Krakowa jechałem z nieśmiałym planem, aby spróbować złamać 1:20 h. W trakcie zeszłorocznego 7. Cracovia Półmaratonu Królewskiego, z wielkim zdziwieniem dotarłem do mety w czasie 1:20:44.
Zdziwienie było efektem tego, że ja wcale nie planowałem tak dobrego wyniku. On się niejako zrobił sam. Zupełnie przy okazji. Poruszałem się w tempie, które mi odpowiadało. Bez jakiejś presji na wynik.
Na początku wydawało mi się, że to może wynik z Półmaratonu Królewskiego to efekt jakiegoś lepszego dnia? Złamanie 1:20 h w połówce może jednak sugerować to, że obecnie znajduje się w jakiejś życiowej formie, którą muszę wykorzystać.
Bo jak nie teraz, to kiedy?
3. Dekada w biegu.
20 marca 2012 r. udałem się na pierwszy biegowy trening w życiu. Tak się złożyło, że w marcu 2022 r. minęła dokładnie dekada, od tego wiekopomnego wydarzenia.
10 lat to już całkiem sporo. Ileż w tym okresie było medali? Ile startów czy kontuzji? Ile potu przelałem? Ile leginsów marki Kalenji w kroczu przetarłem? Nie na wszystkie pytania znam odpowiedź, ale wiem jedno – było tego od groma.
Z racji tej okrągłej rocznicy, pokusiłem się o małe podsumowanie, które znajdzie -> w tym miejscu.
Plan na przyszłość mam niezmienny – ciągle się ruszać i dbać o kondycję.
Nic, muszę kończyć.
Jestem już tak zestresowany maratonem w kolejną smoleńską rocznicę, że się skupić nie mogę :/
Do następnego!
_ _ _
Zdjęcie główne do powyższego tekstu zostało wykonane Mateusza Gałązkę.