Ponad rok wspólnych treningów i blisko 1 000 pokonanych kilometrów. Przed Wami jeden z najbardziej szczegółowych testów THULE Urban Glide w tej części Europy.
Jest kilka liczb, suchych danych, a także wiele zdjęć i spora porcja wrażeń z jego eksploatacji. Galerie handlowe, plaża i las – starałem się wjechać nim gdzie tylko się dało.
Tutaj znajdziecie krótki tekst o bieganiu z wózkiem: „Bieganie w wózkiem. 5 plusów i 3 minusy” [polecam przeczytać go w pierwszej kolejności].
Ten poniżej jest zdecydowanie dłuższy.
Zapraszam!
1. Wygląd.
THULE Urban Glide jest jedną z najładniejszych rzeczy, która kiedykolwiek trafiła w moje ręce. Aluminiowa rama i opływowe – zadziorne kształty powodują, że wózek robi spore wrażenie i ciężko przejść obok niego obojętnie. Zresztą właśnie za design Urban Glide zgarnął kilka prestiżowych nagród.
W moim modelu (obecnie na rynku pojawiła się wersja THULE Urban Glide 2) są 3 warianty kolorystyczne: czarny, czerwony i turkusowy. Nie jestem fanem turkusu, ale ostatecznie to właśnie ten kolor wybrałem. Nie mogłem mu się oprzeć.
Po wyjęciu go z pudła i złożeniu cieszyłem się jak dziecko. W życiu bym się nie posądzał o to, że wózek może przynieść mi tyle frajdy.
Oprócz wersji kolorystycznej, można także wybrać model ze skrętnym kołem albo – bez skrętnego koła. Mój wybór padł na to pierwsze rozwiązanie. O tym dlaczego zrobiłem tak, a nie inaczej – w dalszej części tekstu.
No to może zacznijmy od góry.
a) Daszek.
Idealnie komponuje się z ramą wózka i dodaje mu charakteru. Nasza poprzednia spacerówka miała doczepianą parasolkę, której celem była ochrona przed słońcem. Taaa… jasne. Spróbujcie ustawić sobie taką parasolkę i po chwili zboczyć z trasy. Wystarczy jeden niewinny skręt w prawo. Okazuje się, że cień przestaje istnieć, a parasolkę trzeba ustawiać od nowa. Kolejny zakręt – sytuacja się powtarza. Człowiek, zamiast odpoczywać, biega wokół wózka i co chwilę poprawia ustawienie parasolki. 2-3 spacery i wykrzyczałem sobie w twarz: ” Wystarczy! Dosyć! Nigdy więcej kolego!”.
![]() |
![]() |
![]() |
Jak jest w Urban Glide?
Bajecznie!
Daszek ma szeroki zakres regulacji. Można go otworzyć na kilka centymetrów. Można także, gdy np. dziecko zaśnie, rozłożyć go prawie na całej długości ramy. Powoduje to, że raz rozłożony, nie wymaga ciągłej poprawki. Dziecko jest szczelnie osłonięte przed palącym słońcem, bądź w trakcie deszczu – przed jego kroplami.
![]() |
![]() |
Góra daszka jest otwierana. Wystarczy odsłonić „zaślepkę” i widać czy dziecko już śpi czy nadal podsłuchuje. W moim przypadku, przez większość czasu daszek był odsłonięty. Jeżeli chcielibyście go sobie zasłonić, to wystarczy go rozprostować. Wszyte magnesy załatwią sprawę i spowodują, że klapa nie będzie powiewała na wietrze.
Przód daszku posiada także niewielką moskitierę, która dobrze sprawdza się w trakcie biegania.
b) Uchwyt.
Uchwyt jest regulowany. Osoby niskie, średnie czy wysokie, nie będą miały jakiegokolwiek problemu z ustawieniem rączki na poziomie odpowiednim dla swojego wzrostu.
![]() |
![]() |
![]() |
Rączka jest pokryta specjalnym tworzywem, dzięki któremu wózek nie ma tendencji do wyślizgnięcia się ze spoconej dłoni. Trzyma się go pewnie.
Do uchwytu przymocowany jest pasek, który dla bezpieczeństwa, powinno się owinąć wokół dłoni.
Część wózków biegowych posiada w tym miejscu hamulec ręczny. Według mnie, taki pasek w zupełności wystarczy. Jeżeli chciałem zwolnić, to po prostu mocniej chwytałem rączkę i… zwalniałem. Brak hamulca ręcznego nie był odczuwalny.