Nie wyobrażam sobie treningu bez bidonu wypełnionego wodą, bądź rozcieńczonego z nią izotoniku. Pragnienie może przyjść w każdej chwili i trzeba być na to gotowym. Potrzeba systematycznego nawadniania się nie podlega żadnej dyskusji. Ta może się pojawić w momencie odpowiedzi na pytania: Z czym biec? Z czego pić? Jak żyć?
Jeżeli wychodzisz na długie wybieganie, sprawa jest dosyć prosta. Prawdopodobnie założysz pas, w którym znajdą się 2-4 bidony. A co jeśli marzy Ci się szybka dycha, bądź start w półmaratonie, w którym nie chcesz tracić czasu na punktach odświeżania? Przed Wami test Arc Quick Grip firmy Camelbak. Przebiegłem z nim kilkaset kilometrów. Biegłem przez parki, lasy i raz po chodniku. 2 razy zabrałem go na start imprezy biegowej. Czas najwyższy jakoś to podsumować.
1. Wygląd.
Bidon ma pojemność 285 ml. Jak przeczytałem na stronie producenta, jest wykonany z polipropylenu TruTaste™, a użyto w nim technologii HydroGuard™. Brzmi magicznie i bardzo nowocześnie. W skrócie: pijąc napój będziemy czuli jego smak, a nie samego bidonu. Chyba coś w tym jest. Często zmieniałem repertuar smakowy napojów i każdy smakował tak jak powinien.
Butelka jest lekka. Po zamontowaniu uchwytu jest podobnie. Znajdziemy w niej 2 kieszonki. Jedna z nich zamykana jest na rzep. Można tam ukryć klucz do mieszkania, kilka złotych, 2 chusteczki higieniczne, bądź żel energetyczny.
2. Dopasowanie.
Arc Quick Grip leży w dłoni jak ulał. Wszystko za sprawą wyprofilowanego kształtu butelki, a także ruchomemu paskowi, dzięki któremu można go sobie dokładnie dopasować.
Powoduje to, że w trakcie biegu nie trzeba się skupiać na tym, aby bidon nie wypadł z dłoni. Trzyma się go pewnie i po jakimś czasie człowiek w ogóle nie zwraca na niego uwagi.
3. Zawór Jet Valve™.
Zawór zasługuje na osobny punkt tej recenzji. Moim zdaniem jest on świetnie zaprojektowany. Dlaczego? Już wyjaśniam.
Przekręcając pierścień (?) znajdujący się koło ustnika, można zamknąć bądź otworzyć bidon. Cały myk polega na tym, że nawet po jego otwarciu – przechylając go do góry nogami – nic z niego nie wypłynie. Nie ma żadnego korka/zamknięcia, który trzeba otworzyć drugą dłonią, aby móc się napić.
W trakcie biegu wystarczy po prostu włożyć ustnik do ust, delikatnie nacisnąć butelkę i od razu można się nawodnić. Prosto, szybko i bezproblemowo. Doceniłem to szczególnie w trakcie walki o życiówkę na dystansie półmaratonu.
4. Warunki testowe.
Arc Quick Grip zabieram na większość swoich treningów. Wyjątkiem są długie wybiegania. Pojemność 275 ml okazuje się wtedy być po prostu niewystarczająca.
Drugi: pijąc z bidonu masz o wiele mniejszą szansę na zachłyśnięcie się napojem, niż w przypadku picia ze zwykłego, plastikowego kubka. Na pierwszy rzut oka wydaje się to mało istotne. Problem pojawia się wtedy, kiedy walczysz o życiówkę, biegniesz na granicy L4 i każda sekunda jest na wagę złota. W trakcie XII. Półmaratonu Marzanny uzyskałem wynik 1:29:55. Przecież wystarczyło źle chwycić kubek, albo zakrztusić się wodą, a na mecie zameldowałbym się kilka/kilkanaście sekund później. W tym wypadku miałoby to kolosalne znaczenie.
5. Podsumowanie.
Przez długi czas szukałem bidonu, który idealnie spełniłby moje oczekiwania. Będzie lekki, będzie dobrze leżał w dłoni i przy okazji będę miał gdzie schować kilka złotych na czarną godzinę. Po pokonaniu z nim kilkuset kilometrów stwierdzam co następuje: wreszcie go znalazłem.
Czy to dużo? Na pewno w swojej kategorii nie jest najtańszy. Dla niektórych w zupełności wystarczy jakiś prostszy model za około 30 zł. Jeżeli cenicie sobie wygodę i chcecie mieć miejsce na żel, bądź inne drobiazgi, to mogę go Wam śmiało polecić. Ja jestem z niego bardzo zadowolony.
Możecie go kupić tutaj -> maxforma.pl.
7 komentarzy
Jeżeli już to jednak pas z bidonikami firmy Raidlight,… W dłoni wszystko mnie drażni, szczególnie na maratonie,…
Nie słyszałem o tej firmie. Z chęcią przejrzę ich repertuar.
Na dłuższe treningi i maratony zabieram coś takiego:
http://www.fc-moto.de/WebRoot/FCMotoDB/Shops/10207048/541B/EA48/BFB8/8783/2A4B/4DEB/AE5A/8BE1/XR-Energy-Belt.jpg
Biegam w tym już od 3 lat i bardzo sobie go chwalę.
Jeżeli chodzi o wolność w dłoniach, to również sobie ją cenię. Z tym, że przy szybszych biegach pas staje się mało wygodny. Okręca się wokół bioder i niepotrzebnie rozprasza. Taki bidon w dłoń może być niezłą alternatywą 🙂
Marek, firma Raidlight w zasadzie nie ma przedstawiciela w olsce. Trochę sprzedawali tych produktów w firmie napieraj.pl. To jednak historia. Firma Raidlight specjalizuje się w biegach ultra oraz biegach na orientację,…
Całkiem fajny patent. Można toto w zmywarce kąpać? Taki bidonik to nie jest głupia sprawa, większy chlupocze po upiciu kilu łyków, co jest irytujące. Zwykła butelczyna z wodą bardzo lubi niestety wyskakiwać ze spoconej łapy.
Sprawdzę i dam Ci znać 🙂
Coś wiem o wypadających butelkach 😉 Po pewnym czasie człowiek bardziej skupia się na tym, aby jej nie zgubić, niż na samym biegu.
Z butelkami to jest śmiesznie do momentu, gdy nie poleci „w auta”, gdy się przy drodze biega 😉 A o zmywarkę pytam, bo znam przypadki gdy ktoś sobie niby umytą butelczynkę miał napełnić przed biegiem a tam mu z wnętrza nowa cywilizacja macha, że już koło wynalazła 😉
http://www.raidlight.com/en/1ere-couche-courte/4198-maillot-mc-lazer-ultra.html#/color-electrique_blue/size-l