Fajnie ten czas leci. Fajnie, że! Człowiek nawet się nie obejrzał, a już wybił kwiecień. Nie pozostało mi nic innego, jak podsumować mijający miesiąc.
Zapraszam!
1. Kilometraż.
Tak prezentuje się kalendarz:
Na pierwszy rzut oka – bida z nędzą. Na drugi – chyba też.
Wszystkie te luki w treningach związane są albo ze smogiem, albo zmęczeniem po starcie (Półmaraton dookoła Jeziora Żywieckiego – dop. redakcji), albo z panującymi warunkami atmosferycznymi (mocny wiatr, co łeb urywał – ponowny dop. redakcji).
Niestety Magda znowu była chora (Brajanku i Dżessssicko ze żłobka – fenks!). W związku z tym, wspólnie udało się nam zrobić zaledwie 40 km. Mam nadzieję, że w kwietniu będzie lepiej.
Łącznie pokonałem 129 km:
2. Starty.
Wreszcie się zaczęło! W marcu wziąłem udział w trzech startach:
a) Bieg Wiosenny 2018 – 11.03.2018 r.
Biegowy debiut Magdy na dystansie 100 m. Dodatkowo, wspólnie 10 km z metą na Stadionie Śląskim. Z uwagi na tłok i pewne niedociągnięcia organizatora, biegu nie zaliczam do grona moich najważniejszych biegowych wydarzeń mijającej dekady.
Plasuje się bardziej na końcu drugiej dwudziestki.
b) 10 Test Coopera Night Runners Katowice – 17.03.2018 r.
Warunki iście arktyczne i 12 minut bólu i cierpienia. Ostatecznie udało mi się przebiec 3140 m – o 40 m mniej, niż 3 lata temu. Liczę na to, że wkrótce znajdę sobie gdzieś kolejny test i spróbuję przebiec dystans powyżej 3200 m.
c) XIX Półmaraton dookoła Jeziora Żywieckiego – 18.03 2018 r.
Gdyby mi ktoś kiedyś powiedział, że na wymagającej trasie w Żywcu prawie uda mi się zejść poniżej 1:30 h, to bym mu złożył leżak, gdyby ten ktoś właśnie zamierzał sobie na nim spocząć.
Po mroźnym Teście Coopera, który rozegrałem w sobotę, w niedzielę nadszedł czas na jeszcze niższą temperaturę. Nie ona była jednak najważniejsza.
Najważniejsze moi mili było to, że wreszcie odczarowałem słynny podbieg na 18-tym km. Po raz pierwszy w życiu pokonałem go biegnąc, a nie idąc. Na mecie byłem z siebie nieziemsko dumny. Przekroczyłem ją w czasie 1:30:42.
3. Rocznica!
25 marca 2017 r. poszedłem z Magdą na pierwszy wspólny trening. Rozpoczął się jeden z najlepszych okresów w moim życiu. Tych wspólnie spędzonych chwil za nic bym nie zamienił. Każdą z nich starałem się (i staram!) celebrować. Wiem, że nieuchronnie zbliża się czas, w którym Magda postanowi wyjść z wózka i przenieść się np. na rowerek.
Już teraz wiem, że gdy to nasze wspólne bieganie się wkrótce skończy, to będzie mi cholernie żal.
Tak bardzo, bardzo, bardzo razy nieskończoność + miliard i jeszcze sto tysięcy.
Poniżej znajdziecie 2 zdjęcia:
To po lewej wykonano właśnie tego 25 marca 2017 r. To po prawej dokładnie po roku i 969,40 km.
Przez ten rok wzięliśmy udział w 3 zawodach [Bieg Fiata – 10 km, Tyski Półmaraton i Bieg Wiosenny 2018 – 10 km]. To właśnie na dystansie półmaratonu udało się nam wykręcić całkiem przyzwoitą życiówkę (1:31:41) i tym samym zajęliśmy z Magdą 3 miejsce w klasyfikacji biegaczy z wózkiem biegowym.
Dla takich emocji warto odrabiać swoją cotygodniową biegową pańszczyznę.
Dziękuję za uwagę,
Marek Be.