Lipiec – ogórkowy sezon startowy? Wypraszam sobie! W jednym dniu wziąłem udział w dwóch biegach. Byłby i trzeci start, ale nie zdążyłem na przesiadkę do Kalisza 🙁
Zapraszam na podsumowanie siódmego miesiąca dwa tysiące dwudziestego pierwszego roku naszej ery.
Bo nie ich.
1. Kilometraż.
Tak prezentuje się kalendarz:
Odpukując w niemalowane, spluwając za prawe ramię, a także przypinając sobie do plecaka czerwoną kokardę (tak, taką samą, którą ludzie przyklejają do wózków) oznajmiam, co następuje: w lipcu nie miałem ani jednej kontuzji! Nic, a nic! Żadnej, a żadnej!
Znowu biega mi się wprost rewelacyjnie! Zdaję sobie jednak sprawę, że w bieganiu, kolejna kontuzja to nie kwestia „czy”, a bardziej „kiedy”. Co wieczór wyciągam więc kostki lodów z zamrażalnika i czekam gdzie tym razem mnie zaboli.
Łącznie wyszło 250 km i 610 m.
Tym samym, od początku roku, pokonałem już dystans 1721 km.
Zobaczymy na ilu się skończy.
2. Dwa starty w jednym dniu.
W życiu bym się nie spodziewał, że jednego dnia wezmę udział w dwóch zawodach. Rzadko kiedy zdarza się taka okazja. Biegi zazwyczaj rozgrywane są do południa i ciężko znaleźć jeszcze jakiś dodatkowy. Taki, który odbędzie się kilka godzin, po tym pierwszym.
3 lipca odebrałem 2 pakiety:
W ciągu kilku godzin miałem ukończyć półmaraton, a następnie bieg na dystansie 4,2 km.
a) Półmaraton Gęstwinami Murckowskimi – 04.07.2021 r.
Na pierwszy ogień poszedł Półmaraton Gęstwinami Murckowskimi – zupełna nowość na biegowej mapie Śląska. To miał być mój debiut w krosie.
Jak wyszło?
Lepiej, niż się spodziewałem! 🙂
Wynik: 1:30:50 i ósme miejsce w klasyfikacji OPEN zrobiło mi dzień!
A ten się przecież jeszcze nie kończył. Za nieco ponad 3 godziny miałem wziąć udział w drugim biegu – Biegu Bohaterów.
b) Bieg Bohaterów – 04.07.2021 r.
Zmęczony bieganiem po lesie i trawie w tempie 4:15 min/km, wróciłem do domu, podmyłem się, po czym wróciłem z powrotem do Katowic. Tym razem czekał mnie bieg w samym centrum miasta. Dystans był z gatunku tych symbolicznych, bo wynosił dokładnie 4 kilometry i 200 metrów.
Postanowiłem dać z siebie wszystko, jednocześnie uważając, aby się nie przegrzać i nie osunąć w pobliskie zarośla. Było cholernie gorąco.
Ostatecznie wyszło równie pięknie, co kilka godzin wcześniej:
Średnie tempo wyniosło 3:45 min/km i udało się zająć 24 miejsce na 1899 biegaczy.
Fest, co nie?