3. Zwiedzania ciąg dalszy.
W czerwcu – w ramach długich wybiegań – zwiedziłem sobie m.in. centrum Katowic i Bytomia. Pokonałem 30 km zahaczając o trzy miasta, a także obiegłem sobie granice „mojego” miasta. Gdzie byłem w lipcu?
Już piszę.
a) góra św. Doroty (dystans: 22 km):
Aby uczcić I rocznicę pokonania Szlaku Dwudziestopięciolecia PTTK (relacje: vol. 1 i vol. 2), wybiegłem z mieszkania w stronę góry św. Doroty.
To właśnie ona znajdowała się na naszym – zielonym szlaku i to z niej zbiegaliśmy z Tomaszem chyba z cztery razy, zanim wreszcie namierzyliśmy właściwą drogę w dół.
Shame on us! :/
b) wycieczka za granicę (dystans: 20 km):
W ostatni dzień lipca postanowiłem odwiedzić Stawiki, które znajdują się w Sosnowcu. W Sosnowcu biegowo nie byłem jeszcze nigdy w życiu, więc postanowiłem to wreszcie nadrobić.
Trasa wiodła z Siemianowic Śląskich przez Czeladź i Katowice. Śmieszne jest to, że mentalnie, Sosnowiec wydawał mi się jakoś tak cholernie daleko, a okazało się, że mogę tam dobiec w 50 minut.
Postanowiłem, że będę w ten sposób spędzał swoje wszystkie, długie wybiegania. Woda do softlaska, track w Garmina i jazda w nieznane!
c) ogród Japoński w Parku Śląskim:
To w zasadzie nie była jakaś taka specjalna wycieczka. Po prostu odwiedziłem ten ogród w ramach mojego treningu w Parku Śląskim.
Oprócz ww. zdjęć, wykonałem także przepiękne zdjęcie sferyczne: https://bit.ly/3fxOY2I
Czy przyznałbym temu miejscu Gwiazdkę Michelin?
Może, gdyby wjechała tam jedna betoniarka mniej i posadzono więcej roślin.
Może dopiero wtedy…
4. Droga do Tokio jest tylko jedna!
W ramach grafik promujących start polskich olimpijczyków, znalazłem wiele prowokacji. Zresztą spójrzcie sami (albo z kimś):
Ja przepraszam bardzo, ale Droga do Tokio jest tylko jedna.
Ok?!?