Close Menu
    Facebook X (Twitter) Instagram
    Facebook Instagram YouTube
    drogadotokio.pl – Blog o bieganiu
    • Relacje
      • Starty
      • Treningi
    • World Marathon Majors
      • Boston Marathon – 2023 i 2024
      • Virgin Money London Marathon – 2019
      • Bank of America Chicago Marathon – 2018 i 2022
      • TCS New York City Marathon – 2017 i 2019
      • Tokyo Marathon – 2015
      • BMW Berlin Marathon – 2013 i 2021
    • RunCzech
    • Testuję
    • Teksty
    • Tablica wyników
    • Więcej info
      • FAQ
      • Media
      • O mnie
      • Współpraca
    drogadotokio.pl – Blog o bieganiu
    Jesteś tutaj:Home»Trening»Podsumowanie października 2021 r.

    Podsumowanie października 2021 r.

    0
    By Marek on 5 listopada 2021 Trening

    Październik 2021 roku – jaki on był? Czymże mnie zaskoczył?
    O ile w ogóle to zrobił.

    Sprawdźmy to najdokładniej, jak tylko się da.

    1. Kilometraż.

    Tak prezentuje się kalendarz:

    Jest taka zależność, którą odkryłem, gdy tylko zacząłem biegać: im więcej startów w miesiącu, tym mniej nabitych kilometrów. Tak było i tym razem. 9 października wziąłem udział w Siemianowickiej Piwnej Mili, by nieco ponad tydzień później – wystartować w Krakowie. A wiadomo, że jak się startuję w niedzielę, to przeważnie w sobotę się leży, pachnie i wizualizuje moment przekroczenia mety.

    Po wymagającym wrześniu, kiedy to po samym maratonie w Berlinie dochodziłem do siebie ponad tydzień, w październiku nie trenowałem jakoś za szczególnie. Dalej robiłem swoje skupiając się na tych słynnych już na całą Polskę 3 treningach po 20 km.

    Z takich ciekawszych treningów warto wspomnieć 20 km, które u boku Artura, pokonałem w lesie pod Kłobuckiem:

    W ww. kalendarzu widać lukę w postaci wolnego weekendu 23-24 X. Ów przerwa była spowodowała przeziębieniem, które dopadło mnie 21 października. Katar, osłabienie, a później kaszel, który zawsze pojawia się po jakiejkolwiek niedyspozycji. Tak to już jest u asmatyków. Gdzie inni kończą kaszleć, my się dopiero rozkręcamy.

    Łącznie w październiku przebiegłem 200 km i 450 m.

    Tym samym, od początku roku, pokonałem już dystans 2410 km.

    Istnieje duże prawdopodobieństwo, że gdy się zbiorę w sobie, to do końca roku powinienem pokonać barierę 2900 km. Najwięcej – w ciągu 365/366 dni – pokonałem biegiem 2886 km i 700 m.

    Zobaczymy jak będzie tym razem.

    2. Starty.

    Starty były dwa, a relacje trzy.
    Ha! Umiecie tak?

    a) Siemianowicka Piwna Mila – 09.10.2021 r.

    To był jeden z tych biegów, w których zawsze chciałem się sprawdzić. Wypić piwo i jednocześnie nieco pobiegać. Czy da się połączyć jedno z drugim i nie ulać? Nie ukrywam, że było ciężko, ale się udało.

    View this post on Instagram

    A post shared by drogadotokio.pl (@drogadotokio.pl)

    Z racji tego, że w trakcie biegu zrobiono mi dziwne i zarazem – zaskakujące zdjęcia, a dodatkowo w tle pojawił się także napój skierowany jedynie dla osób dorosłych, postanowiłem przygotować dwie relacje.

    Pierwszą, skierowaną dla osób niepełnoletnich, znajdziecie w tym miejscu.

    Jeżeli urodziliście się przed rokiem 2003, to serdecznie zapraszam Was na relację, którą napisałem z myślą o osobach pełnoletnich. Zapoznacie się z nią klikając ten link.

    Skąd taki pomysł? A tak jakoś mi wpadł do głowy.
    Rzadko zdarza się szansa na napisanie dwóch relacji z jednego biegu.

    Czy dzięki temu przejdę do historii polskiego biegowego blogerstwa?
    Mocno liczę na to, że tak się właśnie stanie.

    b) 7. Cracovia Półmaraton Królewski – 17.10.2021 r.

    No dobra, przed chwilą było o biegu pół żartem, pół serio.
    Nadszedł czas na danie dnia!

    17 października wystartowałem w Krakowie. Miałem plan, aby nieco złamać swoją dotychczasową życiówkę (1:24:26 – Tychy). Na całe szczęście to „nieco”, trwało aż całe cztery minuty 😉

    W Krakowie wydarzyło się to:

    Na jednym ruszcie upiekłem dwie życiówki:
    a) półmaraton: 1:20:44
    b) 10 km: 37:20

    Pardon my French, ale byłem z siebie przecholernie zadowolony!
    Zresztą w dalszym ciągu jestem. Zająłem 68 miejsce na ponad 4000 zawodników. Toż to szok jest!

    Relację przeczytacie w >> tym miejscu <<.

    3. Bieżnio – nie kocham cię, ale jednak potrzebuję.

    Na początku tekstu wspomniałem o astmie. Tak się składa, że od ponad ćwierć wieku jestem w jej posiadaniu. Wcale jej nie chciałem, ale jakoś tak sama przyszła i została. Czym dla astmatyka jest każdy sezon grzewczy? Walką o każdy oddech, który jest nieskalany przekroczeniem norm jakości powietrza. Wbrew pozorom – niezwykle o to trudno.

    Z tego właśnie względu postanowiłem, że gdy te normy zostaną przekroczone o pierdyliard procent, a mapa Airly (i tym podobne) będzie się świeciła na bordowo i czarno, biegać będę jedynie na siłowni.

    W ramach testu jednej z siłowni, na bieżnię trafiłem w pewien środowy wieczór:

    20 km w narastającym tempie (początek po 5:30 min/km, a później w okolicy 4:00 min/km) i jednocześnie w miejscu. No niby miałem przed oczami Kanion Colorado, jakąś losową ulicę w Niemczech i w Nowej Zelandii, ale to nie to samo, co bieganie w realu.

    Gdy po blisko 2 h zszedłem z bieżni, to błędnik oszalał. Sunąłem stopami po podłodze, jak po kilku lampkach Harnasia Mocnego 9%. Dziwne uczucie, ale niestety będę się musiał do niego przyzwyczaić.

    I tu takie dodatkowe info: u mnie astma, do jakiejś dekady (na całe szczęście!) jest w uśpieniu. Nie muszę brać sterydów, więc tym samym nie biegam na dopalaczach. Na pewno gorzej startuje mi się w lecie i gdy jest spora wilgotność. Odczuwam ją zdecydowanie mocniej, niż osoby, które astmy nie mają.

    4. Trening do pełnego + prezent od Dziadka Mroza.

    31 października, a więc niejako rzutem na taśmę, udało mi się przekroczyć barierę 200 km. Przyznam się bez bicia, że tego wieczora w ogóle nie chciało mi się wyjść z mieszkania. Głosy w głowie podpowiadały: „Nie idź! Siedź w domu i zjedz sernik, a nie szlajaj się po nocy jak ćwok!”.

    No, ale trzeba było zrobić swoje. Jakby te 185 km na zakończenie października był wyglądały?
    No nie wyglądałyby.

    No i gdy tak sobie biegłem, to stwierdziłem, że w Kłobucku jakoś lepiej gwiazdy widać, niż w tej mojej Konurbacji górnośląskiej. Przypomniałem sobie o funkcji astrofotografii w swoim Pixelu 4a. Wyciągnąłem go z worka i zacząłem się nim bawić. Przystawałem to tu, to tam kierując obiektyw w niebo. Aby uchwycić gwiazdy, naświetlanie – za każdym razem – trwało z dobrych kilka minut. Nie miałem statywu, ale po drodze trafiłem na ogromny słup linii wysokiego napięcia, a także taki mniejszy – drewniany.

    Pierwszy zrobił zdjęcie, a drugi nakręcił wideo, na którym załapała się spadająca gwiazda. Wtedy do mnie dotarło, że nawet gdy nie chce się iść na trening, warto ubrać buty i spróbować. Naokoło tyle się dzieje, że czasami wstyd to przegapić.

    Wspomniałem i o Pixelu 4a i o prezencie od Dziadka Mroza.

    W tym roku postanowiłem wcześniej do niego napisać. Na parapecie zostawiłem dla niego laurkę i ciastka Hit, bo akurat były w promocji. Napisałem, że chciałbym mieć nowy telefon. Taki, który robi jeszcze lepsze zdjęcie i wreszcie będzie wodoodporny. Z tym obecnym lękam się biegać, gdy pada, bądź mży, pada i grzmi.

    Odpisał w trymiga: „Lecz się głupku! Prezent na święta pod koniec października? Chcesz Pixel 6, który dostępny jest jedynie za naszą niemiecką granicą, premierę miał kilka dni wcześniej, a dorwanie koloru Sorta Seafoam graniczy z cudem?!? Chłopaku! Do reszty Cię posrało?!? Jakbyś biegał połówki w okolicy 1:20 h przy trzech treningach w tygodniu, to byśmy inaczej pogadali. Hahaha, co za maksi ćwok xD”.

    Wysłałem mu SMS o treści: „Kraków – 1:20:44. Makao i po makale!”.

    2 dni później otrzymałem paczkę z Laponii, a w niej to:

    Fakt, jest to już kawał cegły, ale… wreszcie jest wodoodporny i potrafi zrobić niesamowite zdjęcia. Odtąd jakość fot na drodzedotokio.pl, powinna być jeszcze lepsza.

    Pozdrowienia znad ramienia,
    Wasz Marek.

    podsumowanie podsumowanie października
    Share. Facebook Twitter Pinterest LinkedIn Tumblr Email

    Więcej podobnych tekstów? Proszę bardzo:

    Drogadotokio.pl dla 33. Finału WOŚP

    Biegowe podsumowanie 2024 r.

    10. urodziny DrogadoTokio.pl

    Leave A Reply Cancel Reply

    • Polub
    • Obserwuj
    Facebook
    Comments Box SVG iconsUsed for the like, share, comment, and reaction icons
    Marek - drogadotokio.pl
    2 dni temu
    Marek - drogadotokio.pl

    Fajny był ten w Cork City Marathon ❤️

    W życiu po maratonie nie byłem bardziej wypoczęty 💪

    Przed Wami ostatni seria zdjęć z Irlandii. Tym razem padło na Youghal. Od jutra zabieram się za ścisłą dietę, bo czuję, że metabolizm siadł bardziej, niż się tego spodziewałem.

    A obawiam się, że powrót do biegania jeszcze nieco potrwa 🤷

    Dzień dobry! 🎩

    Oby po 21:00 był on jeszcze lepszy 🕺
    ... Więcej...Mniej...

    Fajny był ten w Cork City Marathon ❤️

W życiu po maratonie nie byłem bardziej wypoczęty 💪

Przed Wami ostatni seria zdjęć z Irlandii. Tym razem padło na Youghal. Od jutra zabieram się za ścisłą dietę, bo czuję, że metabolizm siadł bardziej, niż się tego spodziewałem.

A obawiam się, że powrót do biegania jeszcze nieco potrwa 🤷

Dzień dobry! 🎩

Oby po 21:00 był on jeszcze lepszy 🕺Image attachmentImage attachment+Image attachment
    Zobacz na FB
    · Podziel się
    Share on Facebook Share on Twitter Share on Linked In Share by Email
    View Comments
    • Likes: 6
    • Shares: 0
    • Comments: 1

    Skomentuj na FB

    Zaśpiewałeś im Kocham Cię jak Irlandię? Zdjęcia super. Miłego🙂

    View more comments

    Load more
    Instagram
    Polecam

    Copyright © 2014-2023 Drogadotokio.pl

    Type above and press Enter to search. Press Esc to cancel.