Gdy piszę te oto słowa, przed chwilą minął 2024 rok. A skoro mamy go już za sobą, to chyba czas najwyższy, aby spróbować go jakoś podsumować. Cóż się wydarzyło w trakcie tych mijających 365 dni? Czy poprzedni rok przebił na wylot 2023 r.?
Czy niezbyt?
Nie przedłużając, z przed Reichstagsgebäude zapraszam Państwa na moje biegowe podsumowanie 2024 roku.
1. Kilometraż.
Jak zawsze, tak i tym razem ponownie zacznę od tego, od czego powinno się zacząć każde biegowe podsumowanie – od kilometrażu. Bo to przecież kilometraż jest najważniejszym wyznacznikiem czy rok był udany, co nie?
A propos liczb.
Tak prezentują się one od początku mojego biegania:
Podobnie jak miało to miejsce w 2023 roku, tak i tym razem, póki nie zsumowałem wszystkich miesięcy z 2024 roku, to wydawało mi się, że pokonanych kilometrów będzie o wiele mniej, niż jest w rzeczywistości. Po rekordowym (w życiówki i kilometrażu) roku 2021, od 3 lat utrzymują się na podobnym – i jak dla mnie – satysfakcjonującym poziomie.
Łącznie – od początku biegania – pokonałem dystans 26 478 km. Do okrążenia Ziemi pozostało mi więc „zaledwie” 13 597 km. Jest szansa, że za kilka lat uda mi się tego dokonać i wtedy będę mógł ponownie odpalić Xbox Series X i ograć zaległe tytuły.
Tak wyglądały poszczególne miesiące:
Tragedią można nazwać kilometraż w maju. Na całe szczęście mam solidne usprawiedliwienie – kontuzja Achillesa, o której będzie jeszcze w dalszej części programu.
Jeżeli chodzi o sam trening, to w dalszym ciągu biegałem jedynie 3 razy w tygodniu. Robię tak od 2016 roku i w tej kwestii raczej nic nie ulegnie zmianie.
2. Zawody:
Wziąłem udział zaledwie w 7 zawodach. Były wśród nich:
– 2 maratony: Boston, Berlin
– 3 półmaratony: Żywiec, Dąbrowa Górnicza, Tychy
– 2 biegi na innych dystansach: Siemianowice Śląskie (6,4 km), Rogoźnik (32 km)
W 2024 roku udało mi się osiągnąć coś, co kilka lat wcześniej traktowałem w kategoriach bardzo hardkorowego science-fiction. Nie dość, że w 2023 roku miałem możliwość ukończenia najbardziej prestiżowego maratonu na świecie, to rok później mogłem uczynić to ponownie.
Mowa oczywiście o Bostonie, które ponownie okazał się być najbardziej spektakularnym biegowym doświadczeniem mojego życia. Czegóż ja tam doświadczyłem!
Były tańce:
Było karaoke:
I miliard rzeczy, do których wracam myślami gdy za oknem pada, a ja właśnie muszę iść na trening.
Pięknie, że nie dość, że drugi odwiedziłem Boston, to udało mi się także trzeci raz w życiu odwiedzić Berlin. To był również pierwszy Major, na który udałem się wraz z Eweliną i Magdaleną.
Połówki w 2024 roku wchodziły w bardzo fajnych czasach. W Żywcu – na niezwykle wymagającej trasie – na metę dobiegłem w czasie 1:22:59:
W Dąbrowie Górniczej mój bieg trwał 1:21:53:
Jako gwiazda kampanii „Prowadzę jestem trzeźwy”
po raz trzeci w życiu wziąłem udział w Siemianowickiej Piwnej Mili.
Do mety dobiegłem na większym rauszu, niż mieli go bracia Grimm w trakcie pisania swoich baśni.
Do kompletu wpadł jeszcze Półmaraton Dorotki z Plusem. Bieg tak ciężki, że samo wspominanie trasy odbiera mi mowę, dech i na chwilę zapominam o swojej astmie i chorobie lokomocyjnej.
Mimo wszystko raczej wrócę tam w tym roku. Organizacja tego biegu to top of the top!
3. Życiówki.
Będzie krótko i na temat:
Podobnie jak w 2023 roku, tak i w 2024 nowej życiówki nie było ani jednej sztuki.