Minął marzec. Czas mu się przyjrzeć/przyglądnąć.
1. Kilometraż.
W marcu przebiegłem 137 km, a więc niewiele więcej niż w lutym. Nie chcę się zasłaniać świeżo zmienionymi pieluchami i wstawianiem skoro świt, ale chyba coś w tym jest. Na treningi mam zdecydowanie mniej czasu. Pojawiły się zupełnie inne – gugoczące priorytety 😉
Od początku roku sytuacja przedstawia się następująco:
2. Starty.
W marcu wziąłem udział w 2 biegach masowych: w Biegu Wiosny na 10 km w Chorzowie, a tydzień później w Półmaratonie dookoła Jeziora Żywieckiego.
Dycha poszła mi nadzwyczaj dobrze, choć cierpiałem jak zawsze. Po raz drugi w życiu udało mi się złamać 40 min i jeżeli tak sobie tutaj mogę przy wszystkich pogdybać, to… gdybym 2 razy nie przeszedł do szybkiego marszu, może udałoby się zejść poniżej 39 min.
W Żywcu było genialnie. Ten bieg również zaliczam do udanych. Co prawda kilka razu musiałem przejść w tryb Nordic Walking, ale tam gdzie mogłem, zbiegałem poniżej 4 min na km i czerpałem z tego faktu niesamowitą frajdę.
3. Puk Puk Tymonku!
Tak się niestety złożyło, że przyjaciele mojej rodziny odkryli, iż z jednym okiem ich synka Tymona, jest coś nie tak. Ziścił się jeden z czarnych scenariuszy. Okazało się że Tymon ma siatkówczaka. Rozpoczęła się walka o zbiórkę środków finansowych. Łącznie do zebrania jest 1.400.000,00 zł.
Jak dla mnie jest to kwota wprost niewyobrażalna. Ale wiecie co? Jeszcze 4 lata temu niewyobrażalne było przebiegnięcie przeze mnie maratonu. W kwietniu przebiegnę ten dystans już po raz dziesiąty. Nie chodzi nawet o to, że nie ma rzeczy niemożliwych. Bardziej o fakt, że część, choć wydają się takimi być, wcale nimi nie są. Wierzę, że tak samo będzie z okiełznaniem w/w kwoty; że dzięki pomocy wielu ludzi, wkrótce uda się ją zebrać i wszystko się ułoży.
Nadszedł czas na kilka klików:
Stworzyłem specjalną stronę -> click!
Tutaj znajdziecie taką oficjalną -> click!
Tymon ma też konto na FaceBooku -> click!
A jakbyście chcieli pomóc, to proszę bardzo -> click!
2 kwietnia wziąłem udział w Biegu Wiosny, który rozgrywany jest w Siemianowicach Śląskich. Wyjątkowo to nie podium było najważniejsze. Zbieraliśmy środki finansowe na Tymona. Zdjęcie z mikrofonem TVP Katowice jest właśnie z tego dnia.
4. „K” jak kontuzja.
Jakiś czas temu podkreślałem, że u mnie wszystko ok. Biegam coraz szybciej. Nic mnie nie boli i nigdzie mi się nie spuchło. Wszystko zmieniło się po weekendzie 26-27 marca, który spędziłem w Kłobucku. Skoro Kłobuck, to i znajoma trasa, o której pisałem Wam -> tutaj.
W sobotę zrobiłem tam 15 km w średnim tempie 4:26 min/km, a dzień później 25 km w średnim tempie 4:46 min/km. No i się porobiło.
Po przybiegnięciu do domu poczułem ból w rozcięgnie podeszwowym w prawej stopie. Tak niby w środku, ale bardziej koło pięty. Od tego czasu minęło już kilkanaście dni, a z nogą niestety nie jest jeszcze w porządku. Roluję ją i masuję. Ból jakby mniejszy, ale nadal go czuję. Na całe szczęście za kilka dni odwiedzę Centrum Synergia w Chorzowie, o którym pisałem Wam -> tutaj. Rewelacyjne miejsce dla wszystkich spragnionych szybkiej i celnej diagnozy, a także znakomitej i fachowej pomocy. Mam nadzieję, że szybko postawią mnie na nogi i kwietniowe życiówki nie będą zagrożone.
[zdj. obrazka głównego do niniejszego tekstu: UM Siemianowice Śląskie]