3. Najdziwniejsza kontuzja według BBC, CNN i wPolityce.
Istnieją takie kontuzje, które wykraczają poza sferę marzeń. Ba! Nie ma ich w podręcznikach fizjonomii i fizjologii. Są równie bolesne, co upierdliwe. Pojawiają się nagle i dają symptomy kilku możliwych chorób, które trzeba po kolei wykluczyć. Coś takiego spotkało mnie. Nazywam się Marek Bogdoł. Oto moja historia…
W nocy z 17 na 18 maja obudziłem się z potwornym bólem dużego palca w prawej stopie. Tym samym rozpoczęła się moja walka o powrót do biegowej normalności.
Uruchomiłem peceta, wszedłem na google.com i wpisałem taką oto frazę: „W nocy – około 2:30 – obudził mnie ból palca w prawej stopie. Co to może być? Chciałbym szybko wrócić do biegania. Czy to możliwe? Proszę o Pomoc! Wasz Marek”.
Pojawiły się odnośniki do wielu stron. W większości była mowa o dnie moczanowej i podagrze. Pomyślałem: „Supcio! Cool! Dżezi! Tego jeszcze nie grali ♥ „.
Na drugi dzień dokulałem się do laboratorium, w którym oddałem krew i mocz (jednocześnie!). Z wypiekami na twarzy oczekiwałem na pedeefa z wynikami. Po kilku godzinach wreszcie się pojawiły. Wszystko w normie, oprócz cholesterolu całkowitego. Ten był lekko powiększony. Najważniejsze, że kwas moczowy był w normie. Podagra wykluczona. No to, to jakieś złamanie? Pęknięcie?
Z wynikami udałem się do BlueBall – Centrum Fizjoterapii, Osteopatii i Treningu w Siemianowicach Śląskich. Mają tam samych świetnych speców, którzy już niejednokrotnie stawiali mnie na nogi.
Pokazałem palec i wyniki. Od razu zabrali się do roboty. W ruch poszedł laser i okulary a’la Stevie Wonder:
Zaproponowano mi też zrobienie RTG. Długo nie trzeba było mnie namawiać. Po kilku dniach wróciłem do nich ze zdjęciem na płycie CD. Okazało się, że palec jest cały: ani się nie złamał, ani nie pękł nawet.
Wyszło więc na to, że mam ubite tkanki miękkie. W ich pobliżu jest jeden z nerwów i możliwe, że to on dostał po dupsku. A skąd się u licha wziął ten ból?
Od kilku miesięcy ćwiczyłem przed TV wraz z pięknymi panami z YouTube. Z uwagi na fakt, że jestem posiadaczem Pięty Haglunda, ćwiczyłem boso. Nie chciałem sobie w butach tej pięty podrażniać. Okazało się, że to był błąd.
No i tak przez kilka miesięcy robiłem burpees i planki. Biegałem w miejscu jak szatan. W pewnym momencie paluch wykrzyczał: „Halt! Wystarczy już!”.
W życiu bym się nie spodziewał, że ćwicząc na dywanie, w tak przedziwny sposób, wykluczę się z biegania na kilkanaście dni. Jak tylko palec dojdzie do siebie, to będę ćwiczył tylko i wyłącznie w butach. Przyrzekam!
Strach się bać jaka kontuzja będzie następna. Ból powiek od mrugania w trakcie przysiadów? Zanik słuchu od nadmiaru planka? Niedowład łokcia po uruchamianiu Garmina?
Zobaczymy.
4. Boston na pięć.
W połowie maja dotarła do mnie paczka ze Stanów Zjednoczonych Ameryki. Otwierając ją, do ostatniej chwili łudziłem się, że w środku będzie pakiet na tegoroczną edycję Boston Marathon. Niestety, zamiast tego pojawiły się fanty za bieg na dystansie 5 kilometrów, który rozegrałem w ramach wirtualnej, bostońskiej piątki. No cóż. Dobre i to.
Tak jak napisałem w podsumowaniu kwietnia: medal za 5 kilometrów traktuję po wsze czasu, jako medal za pełnoprawny 125 Boston Marathon.
I niech nikt się nie waży tego podważać!
Ok?
Rozumiemy się?!?