5. Rok 2021 dla drogidotokio.pl.
Nieskromnie przyznam, że niniejszy blog, jest jednym z częściej aktualizowanych blogów o tematyce biegowej w Polsce. Jeżeli mowa o relacjach, to te są niekiedy największe na całej kuli ziemskiej. Szczególnie mocarne są te z Majorów. Z masą zdjęć z EXPO, a także z samej trasy. No pokażcie mi bardziej wypasione relacje z Londynu czy innego Nowego Jorku? No nie pokażecie!
A jak nawet to zrobicie, to „myk” i od razu pousuwam wszystkie Wasze komentarze <buahahaha>.
„Who’s the man?!?”
Jeżeli chodzi o teksty, z których jestem najbardziej dumny, to chyba najpiękniej wyszła mi relacja z Berlina. W tym tekście jest wszystko. Od wielokilometrowej walki, bo soczyste łzy wzruszenia.
Z powodu braku wystarczającej wiedzy, nie czuję się na siłach, aby pisać o rzeczach typowo technicznych. Mimo wszystko fajnie wyszedł mi też tekst o mojej próbie wydolnościowej, który znajdziecie w -> tym miejscu.
Z takich bardziej lajtowych, to ten, w którym starałem się znaleźć odpowiedź na pytanie „Co bieganie zmieniło w moim życiu?„.
A takich arcyśmieszkowych? Na pewno relacja z Siemianowickiej Piwnej Mili, którą przygotowałem z myślą o najmłodszych czytelnikach tego bloga -> link.
Zakończę ten punkt informacją, że w stosunku do 2020 roku, rok 2021 przyniósł zwiększenie liczby odsłon o 102%. Czyli jednak ktoś tutaj wchodzi i to czyta?
Danke szyn! ♥
6. Kontuzje.
W 2021 roku doświadczyłem najdziwniejszej kontuzji w historii mojego życia. Serio! Gdyby w nagrodę za najgłupsze kontuzje rozdawaliby telewizory, to miałbym ich co najmniej trzy. W tym jeden z wbudowanym soundbarem.
Jesteście ciekawi co mi się przytrafiło?
Zapraszam do poniższego wpisu i kliknijcie sobie w „Zobacz więcej”:
Oprócz tego pojawił się także ból lewego Achillesa. Na bank przeciążyłem go sobie w Chorwacji, gdy codziennie – przez 10 dni, biegałem po 15 km. Dodam, że sporo z nich wykonałem wbiegając na 10% wzniesienia.
Mimo wszystko warto było szaleć tak.
Chorwacja jest przepiękna, a wyspa KRK tym bardziej.
7. Jakieś biegowe plany na 2022 rok? Bo ja mam kilka.
Na pewno chcę złamać tę przeklętą trójkę w maratonie. To jest mój najważniejszy cel. Dodatkowo marzy mi się, aby wreszcie wrócić do Chicago. Nie ukrywam, że bardzo mocno za nim tęsknię. Pod względem logistycznym, ponownie jestem w pełni przygotowany. Wystarczy jednak przecież, że na lotnisku wynik mojego testu na koronawirusa wypadnie pozytywnie i z nosem na kwintę pojawię się na izolacji. Mam tego świadomość, ale z drugiej strono mocno wierzę w to, że tym razem wreszcie się uda.
Chciałbym też po prostu unikać kontuzji. Dalej cieszyć się bieganiem i w zdrowiu przeżyć kolejny rok
To tyle na dzisiaj.
Z koleżeńskimi pozdrowieniami,
Marek B.