Rok 2021 odszedł w zapomnienie. Czy był lepszy, od über pandemicznego dwa tysiące dwudziestego? Chyba tak. Startów było co prawda nieco więcej, ale do normalności jest jeszcze daleko. W dalszym ciągu nad głowami wisi niepewność. Czy zawody, na które się zapisałem/-am, w ogóle się odbędą? A jak już nawet, to czy w domu/w kraju nie zatrzyma mnie pozytywny wynik na Covid-19? Ba! Może się okazać, że granica zostanie zamknięta dla ruchu turystycznego i będąc ozdrowieńcem po 2 dawkach szczepienia i tak niewiele można zdziałać. Tak było na przykład z moim ubiegłorocznym wyjazdem do Chicago.
Nie ważne. Czas podsumować to, co wydarzyło się przez 365 dni 2021 roku.
A działo się naprawdę sporo!
1. Kilometraż.
Zacznijmy od tego, co dla niektórych jest najważniejszą statystyką każdego – mijającego roku. Na pytanie: „Marku – ileż to u licha udało Ci się przebiec w 2021 r.?” Od razu odpowiem -> 2854 km.
Tak się to prezentuje na przestrzeni moich wszystkich biegowych lat:
Widać jak na dłoni, że znowu nieco mi zabrakło do pokonania granicy 3000 km. Może, gdyby to było dla mnie najważniejsze, to bym sobie jeszcze w sylwestra machnął brakujące 146 km do tych 3000 km i spełniony doczekał nowego roku. Z tym, że… liczby nie są dla mnie najważniejsze.
No chyba, że chodzi o życiówki.
To oczywiście co innego 😉
Tak wyglądało moje bieganie na przestrzeni wszystkich miesięcy:
Jeżeli chodzi o sam trening, to w dalszym ciągu biegałem jedynie 3 razy w tygodniu. Do początku grudnia było to klasyczne 3 x 20 km. Po tym, gdy znalazłem trenera, a on znalazł mnie (czyt. Dawid Malina), wreszcie na treningach się nie nudzę. Coś drgnęło i liczę na to, że wszystko zmierza w dobrą stronę.
Treningi są niezwykle urozmaicone. Tak na przykład wyglądał grudzień:
Już nie mogę się doczekać kolejnych miesięcy!
2. Zawody:
Wziąłem udział w 8 zawodach. Były wśród nich:
– 2 maratony: Chorzów, Berlin
– 3 półmaratony: Katowice, Tychy, Kraków
– 1 bieg na 5 km: Dąbrowa Górnicza
– 2 biegi na innych dystansach: Katowice (4,2 km), Siemianowice Śląskie (6,4 km)
Na ww. liście miał się także pojawić 3rd Wizz Air Katowice Half Marathon 2021. Odebrałem nawet pakiet i udało mi się stanąć na starcie. Organizator dał jednak ciała i niewłaściwie zabezpieczył trasę. Po puszczeniu pierwszej fali, bieg został zatrzymany przez policję. Z jednej strony pojawił się mocny wku*w, a z drugiej było to ciekawe doświadczenie. Rzadko się zdarza, żeby móc napisać relację z biegu, który się nie odbył.
W październiku miałem wziąć udział w kolejnej edycji Bank of America Chicago Marathon. Pakiet miałem przeniesiony z 2020 roku. We własnym zakresie przeniosłem sobie bilety na aeroplan, a także miejsce w hostelu. No i – pomimo przyjęcia 2 dawek szczepienia – zatrzymał mnie w Polsce tzw. travel ban. Coś co wprowadził Trump, a podtrzymał Biden. Ten ban dotyczył zakazu przekraczania granicy USA w ramach ruchu turystycznego. Choć wymieniłem kilka maili z ambasadą USA starając się o wyjazd w ramach National Interest Exception („NIE”), otrzymałem odmowę i musiałem obejść się smakiem. Ruch turystyczny ostatecznie otwarto dopiero 2 miesiące później.
Maraton obejrzałem sobie na stronie internetowej TV NBC Chicago korzystając z VPN :/
Jeżeli mowa o jednym z ciekawszych biegowych doświadczeń, to był nim start w dwóch biegach w ciągu jednego dnia.
4 lipca najpierw wystartowałem w Półmaratonie Gęstwinami Murckowskimi (wynik: 1:30:50 i zaszczytne 8 miejsce w klasyfikacji OPEN):
By następnie się podmyć i wziąć udział w Biegu Bohaterów na dystansie 4,2 km (wynik: 15:25 i 24 miejsce na 1899 zawodników):
Jestem ciekawy czy jeszcze kiedyś trafią mi się dwa biegi, w ciągu jednego dnia.